Ta informacja nas zaskoczyła. Pomimo licznych głosów sympatii kierowanych do nas bezpośrednio, aż tak wielkiej sławy nie spodziewaliśmy się w najśmielszych marzeniach. Czy może być większy dowód uznania niż nadanie dziecku takiego samego imienia, jakie nosi jedno z naszej fantastycznej dwójki? Lena i Jakub to najpopularniejsze imiona 2013 roku! Uwierzycie? Jesteśmy onieśmieleni…
Wpisy otagowane jako: H&M
Szczyt popularności
All I want for Christmas
Jeśli założyć, jak to uczyniła jedna z naszych Czytelniczek, że życzy się zwykle tego, co samemu chciałoby się dostać, minione Święta zaliczyć mogę do wymarzonych. Było cudownie, ciepło, rodzinnie, chwilami nawet spokojnie, pachniało choinką i najpyszniejszymi potrawami. Miłość wisiała w powietrzu, uśmiechy niemal nie schodziły z naszych twarzy, a moje brzuszne motyle miały chyba olimpiadę 😉
Przedświątecznie
To miał być wpis o tym, jak (momentami nie) radzimy sobie z osławionym w pewnych kręgach okresem „buntu czterolatka”, w który, ni z tego, ni z owego, wkroczyła Lena. Kiedy wybierałam zdjęcia, doszłam jednak do wniosku, że nikt mi w żaden bunt nie uwierzy…
Zima, zima, zima…
Długo kazał nam śnieg na siebie czekać w tym roku, oj, długo. Już od kilku tygodni codziennie rano Lena z nadzieją włączała mój telefon, aby sprawdzić prognozę na następne dni. Kiedy tylko na wyświetlaczu pojawiły się śnieżynki, z utęsknieniem wyczekiwała ich za oknem. Te pierwsze, rzeczywiście „białe muchy” bardziej niż sensowne opady, zniknęły zaraz po zetknięciu z ziemią. Potem pojawił się Ksawery, który owszem, przyniósł mnóstwo białego puchu, ale sprawił także, że strach było wychodzić z domu. Podziwialiśmy więc rozszalałą śnieżycę z okna, czekając, aż wiatr nieco ucichnie. Nareszcie wczoraj przywitałyśmy się z białą zimą, a dziś, w towarzystwie bezchmurnego nieba, na spotkanie wyszliśmy całą rodziną.
Kuba przerywa milczenie
Jak w temacie. Do zdawkowych „bum bum”, „mama”, „tata”, „baba” i „dada” z dnia na dzień, z godziny na godzinę, ba! z minuty na minutę dołączają wciąż nowe słowa. Co ważne, słowa te zaczynają układać się w zdania. Nie są to wprawdzie rozważania egzystencjalne, jak siostry, ale znacząco ułatwiają młodemu człowiekowi komunikację.
Sweet November
Wraz z piękną pogodą kompletnie opuściła mnie pisarska wena, wyeksploatowałam (rozleniwiłam?) się intelektualnie podczas czytania w kółko nowych przygód Alberta Alberstona (recenzja wkrótce), budowania garaży z kloców, kolorowania oraz grania w zwierzakowe domino. Dziś więc wyłącznie zdjęcia z jednego z przyjemniejszych wspólnych spacerów tej jesieni, spaceru z fioletowymi chmurami i uśmiechami nieschodzącymi z twarzy.
Mgliście
Nie wiem, jak Was, Kochani, ale mnie zawsze początek listopada nastraja melancholijnie. Mimo tłumów, które omijam przecież zwykle szerokim łukiem, nie wyobrażam sobie w tych dniach nie odwiedzić na cmentarzu zmarłych bliskich. Trudno wtedy wytrącić mnie z zadumy, nie udaje się to budkom z popcornem, goframi czy watą cukrową, a nawet Kubie, który uparcie usiłuje urządzić tor wyścigowy na nagrobku swego Pradziadka. Po zmroku widok lampek rozświetlających nekropolię wywołuje dreszcz i nierzadko zwilża oczy. Emocje towarzyszące tym spacerom zostają we mnie jeszcze długo, długo po powrocie do domu. Czasem nawet na kilka dni, jak w tym roku.
Sweet October
W głowie kilkanaście pomysłów na wpisy, jeszcze więcej na wspólne chwile w domu, na półce sterta nowych książek (powoli zbierających kurz), na dysku masa materiałów. I całe dni na dworze. Do zachodu, a nierzadko także po zachodzie słońca. Nie odpuszczamy żadnej minuty, jakby to była ostatnia ciepła minuta w tym roku. Jak można nie wykorzystać takiej pogody, no, jak? Coś czuję, że Lena i Kuba w szkole będą dużo wagarować…
Spóźnione „Sto lat!”
…odśpiewaliśmy już sobie na fejsbukowym fanpejdżu 😛 Tak, tak, Kochani, w zeszłą środę minął rok, odkąd uchyliliśmy Wam drzwi do naszego życia. Skłamałabym twierdząc, że od założenia bloga nic się nie zmieniło. Jeszcze jakiś czas temu planowałam post podsumowujący te dwanaście miesięcy, w ostatnich dniach nie jestem jednak w nastroju na tego typu podsumowania, wybaczcie. Może wkrótce…? W zamian mam dla Was piękne (piękne, prawda? puszę się jak paw) zdjęcia Leny i Kuby oraz pewną propozycję.