Twórca jest poza zasięgiem, mogę więc zdradzić Wam pewną tajemnicę na jego temat. Gotowi? To jest wariat! Kompletnie nieobliczalny, postrzelony, stuknięty, ześwirowany egzemplarz. Owszem, zdarza mu się być odpowiedzialnym ojcem rodziny, godnym zaufania wspólnikiem, a nawet przykładnym mężem, ale jego żywiołem są wygłupy, żarty i szalone projekty. Myśli wciąż unoszą się gdzieś „ponad” codziennością, a wyobraźnia jest nieograniczona. Pomysły, które chodzą mu po głowie, niewiele mają wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Co ciekawe, wiele z nich udaje się wcielić w życie…
Wpisy otagowane jako: H&M
Wciąż jeszcze zielono
Ciężko mi uwierzyć, że serwuję Wam dziś zdjęcia sprzed zaledwie tygodnia. Przez ostatnie siedem dni tyle się działo, że mam wrażenie, jakby minął co najmniej miesiąc. Za oknami całkiem inny widok, nie tylko ze względu na to, że to inne okna 😉 Termometr nie daje się oszukać nawet ustawieniem go po nasłonecznionej stronie domu, liście coraz słabiej trzymają się gałęzi, a i kolor ich jakiś taki… smutny. Nieuchronnie zbliża się pora roku, którą do niedawna najchętniej wykreśliłabym z kalendarza. Albo przynajmniej przespałabym.
Ileż można nucić Cockera…?
Mam nadzieję, że kilkoma poprzednimi wpisami udało mi się udowodnić, że lato w mieście może być super. Oferuje wiele, w zamian oczekując tylko odrobinę dobrych chęci i wysiłku. Naprawdę niedużo, ale podczas upałów sięgających czterdziestu stopni wystarczająco, żeby zmęczyć najwytrwalszego mieszczucha. Szczególnie matkę szalonego, ciekawego świata i ludzi rodzeństwa.
Summer in the city, part 2
Jako że przed naszymi Czytelnikami nic się nie ukryje, nie zamierzamy dłużej milczeć na temat miasta, w którym mamy przyjemność mieszkać. Przy okazji chętnie zrobimy mu małą reklamę. Dziś zabieramy Was na krótką wycieczkę w najbardziej klimatyczne wakacyjną porą miejsce w Lublinie. Dziedziniec najstarszej tutejszej uczelni – Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – o tej porze roku jest zazwyczaj kompletnie pusty. Do naszej wyłącznej dyspozycji mamy ławeczki, na których zasiadali najznamienitsi studenci i profesorowie, oraz zieloną, gęstą, krótko przystrzyżoną trawę, od lat nieskalaną ani jedną psią kupą! I atmosfera jakaś taka… podniosła.
O myszach, wężach, pająkach i innych okropnościach
Macie, Drodzy Czytelnicy, jakąś fobię? Na pewno! Każdy ma. Wysokość, woda, pająki, myszy, żaby, a nawet ptaki. A zastanawialiście się kiedyś, skąd ten strach? Ja wiem, skąd wziął się mój, i nigdy nie wybaczę wujkowi, że pozwolił wrażliwej trzylatce oglądać taki paskudny film. Do tej pory nie mogę sobie poradzić z widokiem wijącego się, wysuwającego swój dwudzielny język węża… Nawet na zdjęciu! Brrr…
Prezent na Dzień Dziecka – Post Scriptum
Małą dziewczynką byłam w połowie lat osiemdziesiątych. Sprzed magicznego roku 89. nie pamiętam ulubionych zabawek, może za wyjątkiem fioletowego pluszowego królika, którego dostałam od mojej kochanej Babci, a niestety zaginął bez wieści. Pamiętam za to kuchnię polową z błotno-trawiasto-liściastym menu, zabrudzone żywicą ręce i zdarte kolana, zbieranie kaczeńców nad rzeką, łapanie koników polnych, karmienie gołębi świeżą bułką, zamki z piasku nad brzegiem jeziora, naukę pływania w żółto-czerwonym kółku, wianki z koniczyny, zapach fiołków i maciejki, smak ziemniaków z ogniska…