Ciężko mi uwierzyć, że serwuję Wam dziś zdjęcia sprzed zaledwie tygodnia. Przez ostatnie siedem dni tyle się działo, że mam wrażenie, jakby minął co najmniej miesiąc. Za oknami całkiem inny widok, nie tylko ze względu na to, że to inne okna ;) Termometr nie daje się oszukać nawet ustawieniem go po nasłonecznionej stronie domu, liście coraz słabiej trzymają się gałęzi, a i kolor ich jakiś taki... smutny. Nieuchronnie zbliża się pora roku, którą do niedawna najchętniej wykreśliłabym z kalendarza. Albo przynajmniej przespałabym.
Dziś jestem bardziej ostrożna w "przesypianiu" i każdym innym rodzaju "przeczekiwania". Wakacje, które minęły szybciej niż powinny, uświadomiły mi boleśnie to, co bezbłędnie ujęła Szymborska w czterech wersach swojego "Nic dwa razy":
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Ani jesieni. Celowo wyrwane z kontekstu słowa poetki, która nota bene nigdy nie była matką, interpretuję po swojemu i czynię mottem na resztę mojego życia. Dlatego staram się celebrować każdą chwilę, każdy promyk słońca czy żółknący liść. Usilnie próbuję lepiej organizować czas i nie odkładać niczego na jutro, choć nie zamykam tym samym drzwi niespodziewanemu.
Lena i Kuba chłoną wiedzę jak gąbki, potrzebują uwagi, troski i wrażeń, a ja czerpię przeogromną radość, kiedy mogę im to wszystko dać. Bo tak jak teraz, nie będą mnie potrzebować już nigdy. Kiedy za dziewięć miesięcy będziemy witać lato, jedząc śniadanie przy tym samym stoliku i grzejąc się w ostrym porannym słońcu, nic nie będzie takie samo. Dzieciaki w wakacje tak bardzo się zmieniły, że trudno nawet w przybliżeniu przewidzieć, jak fantastyczne będą za pół roku, a co dopiero w przyszłe wakacje!
O upływającym czasie rozmawiałam niedawno z bezdzietną przyjaciółką. Doszłyśmy do wniosku, że nic równie skutecznie nie przypomina nam o tym, że świat nie stoi w miejscu, jak rosnące dzieci. Dla niej ostatnie trzy/cztery lata zlewają się w jedno, dla mnie to kilka epok. I choć bywa mi przykro, że moje Bąki za szybko rosną, że są już takie samodzielne, wiem, że jeszcze wiele epok przed nami. Niedawno Lena wkroczyła w kolejną...
- Mamusiu! Zobacz, jaki śliczny piesek! Zrób mu zdjęcie, to wydrukujemy i wyślemy pingwinom do Afryki, żeby zobaczyły, jakie u nas są śliczne pieski!
- Kochanie, ale pingwiny żyją na Antarktydzie.
- Oj, to na An-tar-ktydę (sic!), niech będzie! Ale nieźle to wymyśliłam, co?
Zdjęcia: Rodzicielka
Lena:
bluzeczki - Escarabajo
szalik - allegro
spodnie - C&A
buty - H&M
Kuba:
długi rękaw - Escarabajo
apaszka - sh
krótki rękaw - C&A
spodnie, buty - F&F
Też nie lubię jesieni, brr… ! Ale również, od kiedy mam Synka, wolałabym jej nie przesypiać;)
jesteście cudowni! 🙂
Cudne zdjęcia!
Kuba z filiżanką <3
Ja dopiero co wrocilam z wakacji…Skonczylo sie lato, slonce, jednowarstwowe ubrania, swiatlo, moje dni wolne…ech.Dzis mialam z tego powodu dola, bo naprawde ciezko mi sie odnalezc i nie moge uwierzyc jak szybko robi sie ciemno.Juz tyle razy mysle sobie, jak dobrze byloby wlasnie przespac conajmniej do marca albo emigrowac. No, ale masz racje. Strasznie melancholijny ten post i wcale mnie nie rozweselilas, bo teraz na dodatek mam wyrzuty sumienia, ze tak sie snulam caly weekend. No ale masz racje… Moja mala (choc co jakies pol roku wyciagam podobne wnioski) zrobila sie jeszcze bardziej kumata, wygadana; zagina spostrzezeniami czy odpowiedziami/pytaniami.Co chwile pytam sie w myslach kiedy to sie stalo?
Uwielbiam Wasze zdjęcia! Są takie prawdziwe!
Szkoda, że nie lubicie jesieni – może warto trochę się do niej przekonać? 🙂
Kubulek jest przesŁodki i przeprzystojny 🙂 a Lenka… minki ma boskie.
Zdjęcia… majstersztyk… proste, naturalne, piękne.
Zdecydowanie,jesienią bardziej zwraca się uwagę na ten czas, co przez palce ucieka.
Lena bez grzywki naprawdę poważniej wygląda! A Kuby czupryna czadowa!
U nas w wakacje, doszły miliony nowych pytań i bolączek Tej Najmniejszej. Potok słów zalewa nas od rana aż do późnej nocy 😉
Że o bucie dwa rozmiary większym w przeciągu samych wakacji nie wspomnę 😀 Każde ulotne chwile łapiemy, pstrykamy.
Na tą jesień,w album pękaty układać będziemy 🙂
Zdjęcia cudowne, jak zawsze!
uwielbiam Twoje dzieciaczki 🙂 mają rozbrajające uśmieszki 🙂
ściskamy 🙂
k & a
Dobrze, że już wróciliście 🙂 U nas też dużo się dzieje, dwójka już w przedszkolu, Średnia na 4 godziny, a ja w tym czasie nadrabiam czas, którego nigdy nie miałam dla Młodszej. Potem odbieramy Średnią i stęsknione czekamy na Starszego 🙂 Czasem kończy się dużym bałaganem i obiadem w 5 minut, ale warto! To najlepsze chwile, jakie mogę sobie wyobrazić.
Zdjęcia jak zwykle u Was – zapierają dech. Czy w filiżance Kuby odbija się niebo? Bo w oczach na pierwszym zdjęciu na pewno 🙂 To chyba moje ulubione zdjęcie Kuby do tej pory. Zerknęłam sobie dziś na starszy wpis jesienny… i wzruszyłam się, że tak urósł.
Dziękuję, że jesteście!!!!!
Całuję,
Magda
Świetnie dzieciaki wyglądają! Uwielbiam na wasze zdj patrzec
oj tak, dzieci dają nam do zrozumenia tyle ważnych rzeczy. Nie wyobrażam sobie życia bez Agatki i też patrząc na nią codziennie ubolewam, że tak szybko rośnie… Jedynym plusem jest to , że im starsza tym fajniejsza i co raz to lepszy kontakt mamy ze sobą 🙂
Buziaki :****
Świetny blog! Piękne zdjęcia, lekkie pióro, śliczne dzieciaki i duuużo miłości 🙂 Będę zaglądać!
Pozdrowienia!