Wpisy z kategorii: lenaikuba.pl

Hello September

lenaikuba, 12 września 2015
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Hello September
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Chwile

Back to school

lenaikuba, 1 września 2015
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Back to school
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Chwile

Dzień Dziecka

lenaikuba, 28 maja 2015
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Dzień Dziecka
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Chwile

Marbushka (#bloggers4christmas)

lenaikuba, 30 listopada 2014
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Marbushka (#bloggers4christmas)
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Nasz park

lenaikuba, 29 maja 2014
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Nasz park
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Chwile

All I want for Christmas

lenaikuba, 28 grudnia 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - All I want for Christmas
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Jeśli założyć, jak to uczyniła jedna z naszych Czytelniczek, że życzy się zwykle tego, co samemu chciałoby się dostać, minione Święta zaliczyć mogę do wymarzonych. Było cudownie, ciepło, rodzinnie, chwilami nawet spokojnie, pachniało choinką i najpyszniejszymi potrawami. Miłość wisiała w powietrzu, uśmiechy niemal nie schodziły z naszych twarzy, a moje brzuszne motyle miały chyba olimpiadę 😉

Poczuć magię

lenaikuba, 24 grudnia 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Poczuć magię
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Jeśli istnieje zorganizowana grupa osób genetycznie odpornych na „magię świąt”, tę serwowaną przez media i galerie handlowe, chętnie się do niej przyłączę. Uparcie twierdzę, że kilowatogodziny prądu zmarnowane na „tworzenie atmosfery” już od listopada mogłyby zasilić nie jedną, a kilka naprawdę potrzebujących osób czy instytucji. Nie mówię „nie” dekoracjom, ale sama ograniczam je do choinki i lampek w oknie tuż przed Wigilią. Na dźwięk „Last Christmas” czy „All I want for Christmas” w pierwszych dniach grudnia nie kręci mi się łza w oku, a przeciwnie – wpadam w irytację, która zmniejsza się wraz ze zbliżaniem się właściwych Świąt… Świąt, które bardzo lubię, ale nie za oprawę, a za czas, który się w tych dniach zatrzymuje.

Był sobie smoczek, część druga…

lenaikuba, 10 grudnia 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Był sobie smoczek, część druga…
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

i ostatnia. Nasza historia ze smoczkiem dobiegła końca. Z Kubą poszło równie łatwo, co z Lenką – wystarczyło udawać, że „monio”, którego domaga się młodociany przed snem, to „mlenio”, czyli mleko, które przecież już wypił. Dwa wieczory i po smoczku. Czasem żałuję, że tak się stało, bo usypianie dwójki nieustannie mówiących maluchów jest ciut trudniejsze. „Zatyczka” w dowolnej postaci przydałaby się obojgu 😉

Czas na drzemkę

lenaikuba, 21 listopada 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Czas na drzemkę
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Sen w ciągu dnia to u nas świętość. Po etapach negacji czy negocjacji, zasypianiu buzią w podwieczorku, pod stołem i w kąpieli, doszliśmy do wniosku, że w naszym przypadku najlepiej sprawdza się tak zwana „drzemka przymusowa”. Przychodzi wyznaczona godzina (tu jestem nieco elastyczna), jemy zupę i idziemy spać. Zdarzają się oczywiście wyjątki, zwykle związane z wyjazdami, ale kiedy tylko możemy, trzymamy się ustalonego schematu.

Był sobie smoczek…

lenaikuba, 18 listopada 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Był sobie smoczek…
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Kiedy Lena była jeszcze w moim brzuchu, planowałam, że obejdzie się bez smoczka. Nasłuchałam się historii o krzywym zgryzie, próchnicy czy czterolatkach z „zatyczką”, które przerażały mnie, choć sama nieprzyzwoicie zasmoczkowana nie cierpiałam na żadną z wymienionych dolegliwości. Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje plany, trzeciego dnia Leny w domu, późnym wieczorem wysłałam Rafała do Tesco po ostatnią deskę ratunku…