…iskiereczka mruga. Chodź, opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa.” Oj, długa, dłuuuga – kiedy się ją zapętli. Są co prawda jeszcze tylko dwie zwrotki, o Babie Jadze i księżniczce, ale potrafią się dłużyć i dłuuużyć. Znacie? Moje dzieci znają doskonale. Lena potrafi zaśpiewać i bratu, i ulubionej lali, a Kuby jeszcze nie sprawdzimy, ale zaskoczeniem reaguje na wszelkie próby improwizacji. Nie wiem, ile razy wyśpiewałam tę kołysankę w moim matczynym życiu, w sprzyjających okolicznościach działa niezawodnie niczym wahadło hipnotyzera.
Wpisy z kategorii: Co robimy?
Na Wojtusia z popielnika…

O, a gdzie tata?

TATA u nas w domu JEST. Nie wychodzi rano, by wrócić po 17:00. Nie ucieka na „nocki”, by potem przespać dzień. Czasem wyskakuje po śniadaniu lub po obiedzie i nie wraca na kolację, a potem rano dłużej śpi. Zdarza się, że budzi dom szumem prysznica, aby przywieźć pieczywo na drugie śniadanie. Innym razem wyjeżdża na parę dni, wtedy sprawdzamy na mapie, dokąd, obserwujemy samoloty na radarze albo palcem po cienkiej żółtej lub czerwonej linii wodzimy w tę i z powrotem. Wtedy tęsknimy.
Księżniczka hand-made

Są takie zachowania, o które jeszcze pięć lat temu bym siebie samej nie podejrzewała. Namawianie kogokolwiek na zjedzenie lub wypicie czegokolwiek, „normalne” funkcjonowanie po trzech nieprzespanych pod rząd nocach. Wycinanie liter z kolorowego papieru czy wizyta w sklepie z pasmanterią… Czego się jednak nie robi dla uśmiechu na ukochanej buzi?
Kosmiczna fascynacja

Pierwsze słowo, jakie padło z ust Leny, nie było wyjątkowe. Najbliższy jej sercu mężczyzna – TATA – miał tym samym powód do radości i dumy, poczucie triumfu nad MAMĄ nie trwało jednak zbyt długo. BABA również nie mogła narzekać, ani jedna, ani druga. Chwilę później przyszła pora na DADA (Dziadkowie wypięli pierś) i KAKA (wszelkie ptactwo, jak na wiosenną porę przystało). Kilka dni zajęło nam rozszyfrowanie, czym jest tajemniczy DAA, którym okazał się samochód, oraz GAA, czyli samolot. Potem przyszła pora na zaskoczenie. Całkiem wyraźnie, z pełną świadomością znaczenia wypowiedziane – KSIĘŻYC.
Trzy cudowne lata w pigułce

Za każdym razem, kiedy wspominam przyjście Lenki na świat, mimowolnie się wzdrygam. Niemal trzy tygodnie spędzone na sali przedporodowej, tuż przy trakcie, codzienne oczekiwanie na poranny obchód i decyzję, jakie dziś będą badania, a w końcu cesarskie cięcie miesiąc przed terminem, zupełnie wbrew mojej matczynej intuicji. Potem jej pierwsze dni w inkubatorze i wszechogarniające pragnienie ciągłego kontaktu. Kolejne dwa tygodnie na oddziale i nareszcie! Dzień, w którym dowiedziałam się, że możemy jechać do domu – najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Nigdy nie zapomnę pierwszego wspólnego, w trójkę, poranka. Tego rożka w owieczki i białego kaftanika…
Sobota będzie dla nas!!

– Podanie przyjęte. Urlopu udzielam – z takimi słowami obudził się dziś Twórca. Gdybym go nie znała, może bym się nawet ucieszyła. Świadoma jednak granic wspaniałomyślności swego wybranka, uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiłam niedowierzającą minę. – Tylko zabierz dzieci – dodał, przekręcając się na drugi bok. Chyba muszę się odważyć i udać z pismem do wyższej instancji (czytaj: Teściowej). Wyższa instancja najwyraźniej czyta w moich myślach i humorach, nie po raz pierwszy z resztą, lecz zamiast urlopu podarowała mi coś znacznie lepszego – dzień tylko z synem!
Zmęczenie materiału

Na podstawie artykułu 1672 Kodeksu Pracy wnoszę o udzielenie mi w dniach 25-26 stycznia 2013 dwóch dni (ilość godzin: 36) urlopu wypoczynkowego, którego mogę żądać we wskazanym przeze mnie terminie. Oświadczam, że jest to pierwszy urlop wypoczynkowy, którego udzielenia w tym trybie żądam w 2013 roku.
Cztery kółka na wagę złota

Kiedy jest się wolnym człowiekiem, to znaczy bezdzietnym, nie ma się pojęcia o baaardzo wielu rzeczach. O ilości i częstotliwości skurczów przedporodowych, o prawidłowej konsystencji i kolorze kupy niemowlęcia, cenie pieluch jednorazowych, o wyższości cielęciny nad wieprzowiną, alergizujących właściwościach miodu i truskawek, o tym, że gruszki są ciężkostrawne… A to dopiero wierzchołek góry lodowej! Weźmy zwykły wózek: prosta sprawa – cztery kółka, do wyboru kolor. Zapraszam do pierwszego lepszego sklepu z wózkami, a przekonacie się, jak głębokie były wody Waszej, Drodzy Niedzieciaci Czytelnicy, ignorancji. Na przykład kółka mogą być trzy, a kolor to ostatnia rzecz, która ma znaczenie. Zawrót głowy gwarantowany, po powrocie polecam drzemkę.
Sekretne życie zabawek

Pamiętacie Mapy? Książka numer jeden w naszym domu nie trafiła do nas bez powodu. Odkąd Lena po raz pierwszy zobaczyła prognozę pogody, ma bzika na punkcie wszelkiego rodzaju map. Pewnego leniwego deszczowego dnia przyszła do mnie, kiedy przeglądałam na laptopie satelitarne Google Maps w poszukiwaniu określonego adresu, pod który musiałam się udać. Od słowa do słowa, od kliknięcia do kliknięcia, przesiedziałyśmy wpatrzone w ekran ponad dwie godziny! Hitem okazał się Street View, który pomimo złej pogody pozwolił nam wybrać się na spacer po znajomych i mniej znajomych miejscach. Dokładnie tak, jak pewnemu robotowi…



