- Podanie przyjęte. Urlopu udzielam - z takimi słowami obudził się dziś Twórca. Gdybym go nie znała, może bym się nawet ucieszyła. Świadoma jednak granic wspaniałomyślności swego wybranka, uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiłam niedowierzającą minę. - Tylko zabierz dzieci - dodał, przekręcając się na drugi bok. Chyba muszę się odważyć i udać z pismem do wyższej instancji (czytaj: Teściowej). Wyższa instancja najwyraźniej czyta w moich myślach i humorach, nie po raz pierwszy z resztą, lecz zamiast urlopu podarowała mi coś znacznie lepszego - dzień tylko z synem!
O tym, jak ważne są dla mnie chwile we dwoje - wyłącznie z Leną lub Kubą, pisałam tutaj. Tym razem zdecydowałam się zostać z potomkiem w domu, ku jego ogromnej uciesze, pierwszy raz od dawna mógł bowiem bezkarnie pobuszować po pokoju siostry. Ostentacyjnie wyjął z pudełka jej ulubionego ludka Lego, poklepał po głowie nietykalnego misia, przejechał się nawet wózkiem dla lalek, jako pasażer! Istne szaleństwo!
Mieliśmy też czas zrobić dla Was wreszcie Kubową część gwiazdowych hitów. Co prawda miesiąc po Bożym Narodzeniu, ale lepiej późno niż wcale, prawda? ;)
Zdecydowanym numerem jeden w rankingu jest latająca piłka Djeco, którą przez zupełny przypadek znalazłam w pewnym fantastycznym internetowym sklepie dla dzieci. Ponad wszelkiego rodzaju piłki Kuba wybiera grę balonami i, choć są lekkie, więc wydają się bezpieczne, przestałam go nimi raczyć z obawy przed tym, że mógłby podczas zabawy jednego przegryźć i na dobre się przestraszyć. Kiedy tylko zobaczyłam ten wynalazek, mojej ekscytacji nie było końca. Intuicja mnie nie zawiodła i materiałowy pokrowiec, którym de facto jest ta zabawka (w komplecie znajdują się cztery duże balony, można jednak użyć także innych, z kiosku czy marketu), okazał się absolutną rewelacją.
Drugim prezentem, który przypadł Kubie do gustu, są tescowe puzzle Carousel. Pierwszy kontakt z sympatycznymi zwierzakami ograniczył się do skosztowania każdego po kolei, z nieznacznym ubytkiem w masie każdego z nich, po miesiącu jednak nasz milusiński pojmuje już swój błąd i zaczyna kumać, o co biega z tym całym sortowaniem. Jeden minus - zwierzaki niespecjalnie mają ochotę pozostawać na swoich miejscach, brakuje magnesów lub innego rozwiązania, które ułatwiłoby przechowywanie. Produkty z tej serii lubi także Lena, są bardzo ciekawe graficznie i wysokiej jakości.
Trzecią rzeczą, którą chcielibyśmy Wam polecić, choć nie spod choinki, jest książeczka Jest tam kto? wydawnictwa Zakamarki. Przejrzysta, prosta, idealna dla malucha wkraczającego w świat wyrazów, dźwięków i kolorów. To także genialna sprawa dla rodziców dwójki! Lena zna ją niemal na pamięć i "czyta" Kubie, przekręcając kartki i pokazując odpowiednie przedmioty. Do kolejnych drzwi, za którymi kryją się coraz ciekawsze obrazki, pukają razem, zaśmiewając się przy tym do rozpuku. Samodzielną lekturę Kuba przyjął ze zdziwieniem, ale i nie lada zadowoleniem, kiedy bezbłędnie rozpoznał małpkę i kota.
Wygląda na to, Moi Drodzy, że kosztem urlopu będę częściej organizować nam takie soboty. Niebezpieczeństwo dekompresji zostało zażegnane. Ukłon w stronę Dziadków!
Zdjęcia: Rodzicielka
Kuba:
bluzeczka - Reserved Kids (wyprzedaż!)
spodnie - Tesco/ F&F Kids
paputki - Zazzu
PS. Chyba nie miałam Wam jeszcze okazji pisać, że moja Teściowa to najlepsza teściowa pod słońcem, hę? Na dodatek też zaczęła blogować! Sami zobaczcie - klik!
Ech, przy trójce dzieci bardzo trudno zrealizować spędzanie czasu osobno, ale to rzeczywiście bardzo ważne! Widzę, jaką wielką frajdę sprawia sama obietnica: jutro pójdziemy same/sami do sklepu czy na spacer. Jestem przecież mamą każdego z osobna… łatwo o tym zapomnieć, niestety!
Piłka świetna! Niestety na stronie widnieje informacja, że produkt jest niedostępny 🙁 A my mamy „Gdzie idziemy?” i też polecamy!
Śliczne zdjęcia, jak zawsze! Pozdrawiam!
Wyobrażam sobie! Ale cóż – naprawdę warto!
Tej piłki rzeczywiście nie ma, ale jest inna, nieco bardziej „dziewczyńska”, śliczna! http://www.lovesove.pl/produkt/zabawa-w-ogrodzie/latajaca-pilka-koty–djeco.html
Chyba też kupimy jeszcze jakąś książeczkę z tej serii!
Pozdrawiamy!
jaki on jest słodkiii♥
Z tej serii Zakamarków mamy „Gdzie idziemy?” – jeśli jeszcze nie macie to polecam;)
🙂 mamy tą książeczkę, jest super!
choć ja i tak najbardziej rozkochana jestem w pierwszych urodzinach prosiaczka :))
Tak sobie dziś nadrabiam zaległości na Waszym blogu i czytam „stare” wpisy. Pod tym postanowiłam napisać, a właściwie prosić Cię o wyściskanie Tego MAłego Szkraba, bo jestem nim zauroczona! 🙂 To taki słodziak, że aż chjciałoby się podejść wycałować, wyściskach, połaskotać do braku tchu… Ach ten Kuba! 🙂 Mój ulubieniec wśród blogowych chłopców 🙂