Wakacje to szczególny okres, nie tylko ze względu na aurę, która wyjątkowo nas rozpieszcza. W lipcu i sierpniu jakoś dalej do komputera, klapa laptopa wydaje się cięższa. Jest za to więcej okazji do spotkań z dawno niewidzianymi przyjaciółmi i znajomymi, mieszkającymi na co dzień stanowczo za daleko albo po prostu pędzącymi gdzieś wciąż… Ale ja dziś nie o tym. Nasze ostatnie tygodnie wybitnie sprzyjają refleksji nad upływającym czasem. Nie tylko dlatego, że Lena i Kuba rosną jak szaleni, usamodzielniają się i z każdym dniem coraz lepiej dogadują. Tegoroczny sierpień to dla mnie poniekąd powrót do przeszłości.
Wpisy z kategorii: Chwile
Trwaj lato, jesteś piękne!

Ileż można nucić Cockera…?

Mam nadzieję, że kilkoma poprzednimi wpisami udało mi się udowodnić, że lato w mieście może być super. Oferuje wiele, w zamian oczekując tylko odrobinę dobrych chęci i wysiłku. Naprawdę niedużo, ale podczas upałów sięgających czterdziestu stopni wystarczająco, żeby zmęczyć najwytrwalszego mieszczucha. Szczególnie matkę szalonego, ciekawego świata i ludzi rodzeństwa.
Summer in the city, part 3

Ostatnie dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Jeśli nie padało, wychodziliśmy po śniadaniu, aby wrócić (lub nie) na drzemkę i obiad, a następnie znów wyjść – do późnego wieczora. Na deszcz też mamy sposób, o którym już wkrótce, w końcu nie można odpuścić ani jednego dnia wakacji! Tym bardziej, że Kuba na „dzień dobry” podstawia buty pod nos i woła „(s)paaa(cer)! bum bum!”. W domu rosną więc sterty prania, naczyń i zaległych spraw, na które wieczorem nie starcza sił. Zmęczenie zaczęło dawać się wszystkim we znaki parę dni temu, ukochane spacery stały się coraz bardziej uciążliwe. Atrakcje przestały być atrakcyjne, a dzieciaki tęsknym wzrokiem zaczęły spoglądać w stronę placów zabaw…
Summer in the city, part 2

Jako że przed naszymi Czytelnikami nic się nie ukryje, nie zamierzamy dłużej milczeć na temat miasta, w którym mamy przyjemność mieszkać. Przy okazji chętnie zrobimy mu małą reklamę. Dziś zabieramy Was na krótką wycieczkę w najbardziej klimatyczne wakacyjną porą miejsce w Lublinie. Dziedziniec najstarszej tutejszej uczelni – Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – o tej porze roku jest zazwyczaj kompletnie pusty. Do naszej wyłącznej dyspozycji mamy ławeczki, na których zasiadali najznamienitsi studenci i profesorowie, oraz zieloną, gęstą, krótko przystrzyżoną trawę, od lat nieskalaną ani jedną psią kupą! I atmosfera jakaś taka… podniosła.
Summer in the city

Pod tym względem dobraliśmy się z Twórcą idealnie – oboje jesteśmy mieszczuchami z krwi i kości, uwielbiamy miejskie życie wraz z jego wadami (kilkoma) i zaletami (których nie potrafię zliczyć). Do natury wolimy czasem uciec niż musieć się z nią mierzyć na co dzień, a do centrum lubimy mieć nie dalej niż pół godziny drogi piechotą. Zresztą najchętniej mieszkalibyśmy przy głównej ulicy… im większej metropolii, tym lepiej. Zdarza się nam więc ponarzekać na naszego poczciwego 350 tysięcznika, chętnie dopisalibyśmy do liczby jego mieszkańców choć jedno zero, ale koniec końców – nie jest taki najgorszy. A w słoneczne, upalne, wakacyjne dni stanowczo da się lubić!
O myszach, wężach, pająkach i innych okropnościach

Macie, Drodzy Czytelnicy, jakąś fobię? Na pewno! Każdy ma. Wysokość, woda, pająki, myszy, żaby, a nawet ptaki. A zastanawialiście się kiedyś, skąd ten strach? Ja wiem, skąd wziął się mój, i nigdy nie wybaczę wujkowi, że pozwolił wrażliwej trzylatce oglądać taki paskudny film. Do tej pory nie mogę sobie poradzić z widokiem wijącego się, wysuwającego swój dwudzielny język węża… Nawet na zdjęciu! Brrr…