Rok 2013 to w naszej rodzinie rok strat. W wakacje, po długich zmaganiach, z nowotworem przegrał mój stryjek, niecałe dwa tygodnie temu pożegnaliśmy (nieśmiertelnego zdawałoby się) pradziadka. Obu Lenka dobrze znała, pierwszy był naszym sąsiadem, drugiego chętnie odwiedzaliśmy. W związku z tym, że od zawsze traktowaliśmy córkę, dziewczynkę wrażliwą, ale też niesamowicie mądrą i spostrzegawczą, poważnie i niczego przed nią nie ukrywaliśmy, postanowiliśmy bez ogródek powiedzieć jej o tym, co stało się z jej bliskimi. Dziadkowie umarli.
Wpisy z kategorii: Bawialnia, Biblioteczka, Kuchnia, Mama się mądrzy, Konkursy, Szafy, Rozmówki
Czy i jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?
Bo w domu dzieci się (nie) nudzą
Jako zagorzała orędowniczka hasła „podróże kształcą” najchętniej spędzam z dziećmi czas poza domem. Nasze wojaże jeszcze przez chwil kilka ograniczone będą terytorialnie, wciąż spełniają jednak swoją funkcję znakomicie, o czym pisałam dwa posty temu. Wraz ze skracaniem się dnia wydłuża się czas spędzany w czterech ścianach, co nas włóczykijów trochę smuci, ale na pewno nie przeraża. Próbę generalną przed zimą zaliczyliśmy już na początku października, uziemieni przez przeziębienie.
Stare dobre FSO
Samochodowa pasja Kuby nie słabnie, wręcz przeciwnie. Podsuwanie mu klocków, puzzli czy piłki na niewiele się zdaje, bo jedyne, co go interesuje, to „bum-bumy”! Te prawdziwe dostrzeże wszędzie, ryk silnika rozpozna z daleka. Miniaturowe, choć twarde i zimne, przytula niczym pluszowe misie, a uśmiech, z jakim wieczorem wita samochodową poduszkę, pozwala mi wierzyć, że będzie miał dobre sny.
Summer in the city
Pod tym względem dobraliśmy się z Twórcą idealnie – oboje jesteśmy mieszczuchami z krwi i kości, uwielbiamy miejskie życie wraz z jego wadami (kilkoma) i zaletami (których nie potrafię zliczyć). Do natury wolimy czasem uciec niż musieć się z nią mierzyć na co dzień, a do centrum lubimy mieć nie dalej niż pół godziny drogi piechotą. Zresztą najchętniej mieszkalibyśmy przy głównej ulicy… im większej metropolii, tym lepiej. Zdarza się nam więc ponarzekać na naszego poczciwego 350 tysięcznika, chętnie dopisalibyśmy do liczby jego mieszkańców choć jedno zero, ale koniec końców – nie jest taki najgorszy. A w słoneczne, upalne, wakacyjne dni stanowczo da się lubić!
Szafa Leny – czerwiec
Czerwcowe wyprzedaże AD 2013 należały w naszym domu do chłopaków. Wspomógłszy mężczyzn w odświeżeniu (Twórca) i uzupełnieniu (Kuba) garderoby, nie poszalałyśmy z córką specjalnie. Szafa Leny wzbogaciła się o szorty z Rekids i skórzane kosmiczne trampki Hip z Zalando, które (zamówione w czerwcu) wciąż do nas lecą. Wyprzedaże wyprzedażami, Moi Drodzy. Robiąc przegląd szafy córki, doszłam do wniosku, że jest stanowczo za mało dziewczęca.
O myszach, wężach, pająkach i innych okropnościach
Macie, Drodzy Czytelnicy, jakąś fobię? Na pewno! Każdy ma. Wysokość, woda, pająki, myszy, żaby, a nawet ptaki. A zastanawialiście się kiedyś, skąd ten strach? Ja wiem, skąd wziął się mój, i nigdy nie wybaczę wujkowi, że pozwolił wrażliwej trzylatce oglądać taki paskudny film. Do tej pory nie mogę sobie poradzić z widokiem wijącego się, wysuwającego swój dwudzielny język węża… Nawet na zdjęciu! Brrr…
Kuba, Kuba, co z ciebie wyrośnie…?
Od pewnego czasu powtarzam za Żabą Moniką (czasem w myślach, czasem na głos, za co wszystkich bliskich najmocniej przepraszam) słowa jej najsłynniejszej pieśni. Pamiętacie? „Zębów nie myjesz, kolegów wciąż bijesz, dziurę masz w najnowszych spodniach”… I choć Kuba nie może mi odśpiewać „nikt jeszcze nie wie, co ze mnie wyrośnie, gruszki na wierzbie czy śliwki na sośnie”, już dziś urwis z niego zaprawdę godny Kulfona!
Nasze zdjęcia – kilka słów wyjaśnienia
Niniejszy post miał pojawić się już dawno, kiedy moje skrzynki (mejlowa i fejsbukowa) zaczęły pękać w szwach od wiadomości zbliżonej treści. „Piękne zdjęcia na blogu! Jakim aparatem robione?” I choć na wiadomości staram się odpowiadać na bieżąco, zwykle kopiując i wklejając treść (wiem, że to niegrzeczne, ale nie mam wyjścia!), ciągle ciężko zacząć sam wpis. Słowa więzną gdzieś pomiędzy łokciem a nadgarstkiem, palce nie chcą trafiać w odpowiednie klawisze… Bo bezpośrednio jakoś łatwiej to napisać niż tak, że pójdzie w eter. Zostałam jednak wywołana do tablicy, przyszedł czas. Mus to mus.