Wpisy otagowane jako: wychowanie

Permanentna inwigilacja

lenaikuba, 26 czerwca 2014
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Permanentna inwigilacja
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Chwile, Mama się mądrzy

Mamo, a gdzie rośnie mięsko?

lenaikuba, 25 stycznia 2014
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Mamo, a gdzie rośnie mięsko?
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Tę jakże ważną kwestię poruszyło moje starsze (a wciąż zdawałoby się malutkie!) dziecię jakiś czas temu. Właśnie wkładałam do koszyka kawałek szynki wieprzowej, tuż obok piersi kurczaka, i stanęłam jak słup soli. Nie spodziewałam się tego tak szybko i kompletnie nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Choć zdarza mi się to bardzo rzadko, tym razem postanowiłam w ferworze zakupów zignorować pytanie, a kiedy znów padło, przy kasie, obiecałam Lenie, że opowiem jej wszystko w domu.

Opublikowany w kategoriach: Bawialnia, Mama się mądrzy

Czy i jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?

lenaikuba, 31 października 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Czy i jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Rok 2013 to w naszej rodzinie rok strat. W wakacje, po długich zmaganiach, z nowotworem przegrał mój stryjek, niecałe dwa tygodnie temu pożegnaliśmy (nieśmiertelnego zdawałoby się) pradziadka. Obu Lenka dobrze znała, pierwszy był naszym sąsiadem, drugiego chętnie odwiedzaliśmy. W związku z tym, że od zawsze traktowaliśmy córkę, dziewczynkę wrażliwą, ale też niesamowicie mądrą i spostrzegawczą, poważnie i niczego przed nią nie ukrywaliśmy, postanowiliśmy bez ogródek powiedzieć jej o tym, co stało się z jej bliskimi. Dziadkowie umarli.

Opublikowany w kategoriach: Biblioteczka, Kury pazurem

Rozmyślania przy nożyczkach i grzebieniu

lenaikuba, 2 kwietnia 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Rozmyślania przy nożyczkach i grzebieniu
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Swoją pierwszą wizytę w zakładzie fryzjerskim (na miano „salonu” nijak nie zasłużył) pamiętam, jakby była wczoraj. Idąc w ślady imponującej mi od przedszkola przyjaciółki, w czwartej klasie podstawówki uparłam się na zdecydowane cięcie. Mama, zajęta pieluchami młodszej siostry, sama mając na głowie coś na kształt modnego wówczas boba, po kilku dniach daremnego przekonywania, że dobrze jest tak, jak jest, ostatecznie skapitulowała. „Idź, dziecko!” Poszłam więc, sama…

Opublikowany w kategoriach: Mama się mądrzy