ja się nie rozstaję nigdy z moim bratem." Znacie tę piosenkę? Nagrania z towarzyszącej Lenie i Kubie ukrytej kamery mogłyby posłużyć za idealny materiał do jej wideoklipu. Owszem, kłócą się czasem. Zdarza się też, że robią sobie na złość. To jednak incydenty, które nijak nie wpływają na całokształt. Czasem aż nie dowierzam, kiedy moich uszu dobiega głośne "Słyszysz, Kuba? Kocham cię!".
Co zrobić, żeby tak właśnie było? Szczerze - nie mam pojęcia! Być może nie wtrącać się w utarczki, kiedy nie ma takiej potrzeby? Dać dzieciom szansę samemu rozwiązać konflikty między sobą? Nie faworyzować? Poświęcać obojgu tyle uwagi, ile potrzebują (niekoniecznie tyle samo)? Dostrzegać potrzeby każdego z osobna? Nie obwiniać pochopnie, nie oceniać? Dawać przykład? Przecież to wszystko frazesy. A jeśli to wyłącznie ich zasługa, jako (nomen omen) bratnich dusz?
W jednym z pierwszych postów pisałam, jak ogromną wartością jest rodzeństwo. Mój punkt widzenia spotkał się wówczas z przesympatyczną reakcją, ale nie tylko... Pojawiły się głosy, że nie wszyscy potrzebują dwójki dzieci, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić oraz, co dla mnie jest najsłabszym argumentem w dyskusji, że nie wszystkie rodzeństwa muszą być ze sobą blisko. Jasne, nie muszą. Kim jednak jestem, żeby decydować za nich i odbierać im taką możliwość? Nie wyobrażam sobie z własnej nieprzymuszonej woli nie dać im szansy, nie dać im tego cudownego prezentu w postaci siebie nawzajem. Ogromnie współczuję przy tym wszystkim rodzicom, którym nie pozwala na to los.
Wiem, że przed Leną i Kubą całe życie, a sielanka między nimi nie będzie trwała w nieskończoność. Czekają ich przyjaźnie, pasje, związki, które mogą wpłynąć na tę najpiękniejszą dziś relację. Tak samo, a najpewniej jeszcze mocniej niż na tę z nami, rodzicami. Mam jednak nadzieję, że uda mi się pielęgnować zaszczepione w nich poczucie, że rodzina jest największą wartością, a łańcucha bliskości, zbudowanego z mocnych, dokładanych jedno po drugim ogniw nie zerwie żadna, nawet najpotężniejsza siła.
Zdjęcia: Rodziecielka, Twórca (Lena leżąca na trawie - zrobione aparatem Nikon P7000)
Lena:
szalik - Carry (zeszłoroczna kolekcja)
bluzka - Zara
sweter - F&F
spodnie - C&A
buty - HIP
Kuba:
chustka - allegro
bluzka - C&A
kardigan - Katiebaby.pl
spodnie - H&M (zeszłoroczna kolekcja)
buty - Bartek
PS. Wzbraniałam się przed tym długo, głównie dlatego, że mam przedpotopowy telefon. Powodów jednak przybywało i przybywało... przedwczoraj podjęłam decyzję i pierwszą próbę. Szukajcie nas na Instagramie - @lenaikuba :) Będą się tam pojawiały wyłącznie zdjęcia z (przedpotopowego, powtarzam, już niedługo, mam nadzieję) telefonu, czyli takie, których nie znajdziecie na blogu. Taki nasz backstage ;) Do intagramowych wyjadaczy prośba: litości, dopiero raczkuję :)
Jak ja uwielbiam na Was patrzeć, Was świat jest pełen ciepła, bliskości myślę, że Lena i Kuba będą pamiętać i czuć to zawsze!
Pięknego popołudnia Kochani!
Dziękujemy!
Piękne było zaiste, na pewno dzięki Twoim życzeniom, Kamilko! :*
U nas jest 8 lat różnicy między bratem a siostrą… a kochają się tak, jak ja się nigdy nie kochałam z siostrą (ta sama różnica wieku). Syn dłuuugo czekał na rodzeństwo i nie jest rozczarowany. Jest szczęśliwy, wyrozumiały, opiekuńczy. Potrafi wymyślić wspólną zabawę a ja uwielbiam na nich patrzeć, kiedy są RAZEM, mimo że często patrzę OSOBNO. Kiedyś może nas zabraknie, ale będą mieć siebie nawzajem. Co do jedynactwa: był taki porażający artykuł w wakacyjnej „Polityce”- „Jacy są jedynacy”. I pomijając wszystkie przypadki, że się NIE MOŻE mieć dwójki, artykuł zwraca uwagę na preferowany przez… hm, pokolenie Ikea (że je tak nazwę roboczo) model 2+1, który jest wynikiem PROJEKTU życiowego. Chodzi o totalną inwestycję. Rodzice, dziadkowie z obu stron, wujkowie i ciotunie chuchają na jedno dziecko, ubierając go w najlepsze kalesonki, najlepsze czapeczki, dostarczając miliona podniet na godzinę. Dziecko takie wychowuje się między dorosłymi, szybciej uczy się mówić, zachwyca otoczenia swoją kumatością. Budując swoją od dorosłych zależność. Warunek jest jeden. Kiedyś to wymuskane dziecko będzie musiało się odwdzięczyć szerokiemu gronu dorosłych. Opieką na przykład. Mam czworo rodzeństwa i wiem, że jesli zachoruje nasza starzejąca się, bezdzietna cocia, to możemy wymieniać się obowiązkiem opieki nad nią. Jedynak nie ma jak od tego uciec. Chyba że za granicę, bo przecież w ramach TOTALNEJ INWESTYCJI dzieciak zostaje wykształcony na najwyższym poziomie, Erasmusy w Berlinie czy Londynie to pikuś przy jego możliwościach, w końcu spodoba mu się w Dolinie Krzemowej albo innym Szanghaju i tam zostanie. Chyba jednak warto dać swojemu dziecku szansę i postarać się o rodzeństwo. Nigdzie potem nie nauczy się już takich relacji, jak w domu. I nie muszą być idealne. Ale rodzeństwo jets dla człowieka ważniejszym zapleczem niż lokata czy mieszkanie własnościowe.
Zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Pomimo tego, że sama chciałabym mieć dwójkę, a nawet i szóstkę dzieci, nie jest powiedziane, że nawet jeśli będą mniej wykształcone, nie pojadą zdobywać świata. Szczególnie, że teraz granice zacierają się coraz bardziej. Moja babcia miała troje dzieci. Jedna jej córka mieszka w USA, druga we Francji, a mój tato nie żyje. I nikt moich ciotek na studia tam nie wysyłał. A mimo trójki dzieci, babcia całymi dniami była sama. Rodzeństwo to cudowna rzecz. Ale traktowanie tego jako inwestycji, nie zgodzę się. Każde z naszych dzieci powinno się mieć prawo do wyboru swojej drogi życia i trzeba mieć świadomość, że to może być Szanghaj, Londyn czy Aucland.
Zgadzam się! Choć mam nadzieję, że jako ta „babcia” choć część roku spędzę z nimi :):)
obys nie obudzila sie z reka w nocniku majac taka cukierkowa wizje na zycie.
Hmm… szczerze mówiąc nigdy nie rozpatrywałam tego pod tym kątem. W końcu zawsze będę młoda, piękna i zdrowa 😛 A serio chciałabym, żeby moje dzieci poznawały świat i nie wykluczam, że znajdą swoje miejsce po drugiej stronie Ziemi. Nigdy nie chodziło mi o to, żeby ich do siebie czy też do siebie nawzajem przywiązać, a raczej stworzyć pewne przyciąganie i bazę, opokę i zaplecze, z pomocą których można więcej, wyżej, dalej.
Model 2+1 z założenia jest dla mnie nie do przyjęcia.
Dziękuję za ten komentarz i pozdrawiam serdecznie 🙂
idealistyczne wizje
Rodzeństwo…nie wyobrażam sobie że moje dziecko mogłoby go nie mieć…dlatego tak szybko zdecydowaliśmy o drugim dziecku…nigdy nie żałowałam tej decyzji chociaż wiele ludzi patrzyło na mnie ze współczuciem….a teraz wzruszam się na każdym kroku gdy na nich patrzę:) Różnica wieku jest 20 m-cy czyli podobnie jak u Was. Franuś nie mówi ale śmieje się na widok siostry a ona łamanym jeszcze językiem mówi „Kocham Cię Fanusiu, wies…jesteś moim serduskiem”:P
Najpiękniejsze z pięknych chwil, prawda? 🙂
Zdjęcie 3D? To z trawy? Naprawdę jedno z lepszych jakie widziałam !
Nie, nie 3d 🙂 Więcej o aparacie tutaj: http://dr5000.com/malpa-nasza-ukochana/
Super dzięki !
Jak zwykle piękne zdjęcia…
A ja nie wiem, czy mój syn będzie miał rodzeństwo… Z powodu komplikacji przy pierwszym porodzie o mało go nie straciłam i teraz panicznie boję się, że sytuacja może się powtórzyć. Nie chcę na to narażać kolejnej kruszynki. Dlatego do szewskiej pasji doprowadzają mnie pytania: „Kiedy drugie?”, „A córeczka kiedy?” i przekonywanie, że skrzywdzę dziecko, jeśli nie będzie miało siostry/brata, że przecież trzeba, kto to słyszał, sam na świecie zostanie jak nas zabraknie, itp.
Nie będę ukrywała, Twój post też dotknął mojego czułego punktu. Może kiedyś dojrzeję, ale na razie „egoistycznie” mówię: nie.
Proszę się nie oburzać. Przecież wiadomo, że są sytuacje w życiu, że się nie da, że nie można. I już. Nikt nie każe nikomu na siłę rodzić. Myślę, że chodzi raczej o tych rodziców, którzy zakładają jedno w ramach wykonania zadania, powołanie na świat ozdoby rodziny. Wie Pani, rezygnacja z drugiego dziecka z powodu obaw o zdrowie własne czy dziecka nie jest egoizmem, ale odpowiedzialnym zachowaniem. Moja siostra cioteczna nie zdecydowała sie na drugie dziecko, chociaż bardzo go pragnęła, gdyż po ślubie okazało się, że jej mąż choruje na zespół Aspargera. Przeżywa codziennie koszmar samotności w związku, nie mogąc liczyć na pomoc męża. Dziecko ma ojca na papierze, ale jakby go nie miała. Czy powinno mieć rodzeństwo, które będzie przeżywać to samo? Niekoniecznie. Pozdrawiam serdecznie.
Jasne, nie oburzam się. Autorka zaznaczyła wyraźnie, że wpis nie dotyczy osób, które z różnych względów nie mogą zapewnić swojemu jedynakowi/jedynaczce rodzeństwa.
Ja niby mogę, ale… Nie mogę.
Tak jak napisałam, to mój czuły punkt, mam nadzieję, że kiedyś wszystko sobie w głowie poukładam, a póki co milczę, kiedy słyszę pytanie: „Kiedy następne?” i staram się ignorować wszelkie dobre rady na temat tego, dlaczego synek powinien mieć rodzeństwo.
Właśnie tego bardzo współczuję! Trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładało po Twojej myśli!
Ludzie nawet nie zdaja sobie sprawy jakie maja szczescie gdy udaje im sie zaplanowac ciaze. Ja od 4 lat staram sie o dzidziusia. Jedna ciaze pornilam. Chcialabym miec chociaz jedno,o rodzenstwie nie smiem marzyc
Owszem, zdają sobie sprawę, Kochana Kenny! Dlatego powstał ten blog!
Ogromnie mi przykro i mam nadzieję, że się uda!
Serdecznie pozdrawiam!
głęboko wierzę że nam się uda i nie omieszkam się tym pochwalić :))) ja Ciebie również pozdrawiam 🙂 ps: oprócz tego ze zdjęcia któe robisz są przepiękne, uwielbiam „Cię” czytać 🙂
I będzie mnie kusić Baba nooo 😀
Póki co mam rozdwojenie jaźni ws drugiego dziecka ale wiem, że życie jest lepsze, prostsze, pełniejsze jak się ma rodzeństwo.
Ja bez mojej siostry nie wyobrażam sobie życia a mój mąż jako jedynak często powatrza – ‚no i nie chcesz, żeby nasz Bolo tego właśnie doświadczył’?
Chcę… chcę ….
Działać, działać! 🙂
świetnie!! uwielbiam Twoje dzieciaczki i Waszą czworkę <3
A najbardziej zazdroszczę tego wspólnie spędzanego czasu – razem, wszyscy..
Pozdrawiam serdecznie
Ja moje egoistyczne NIE ws drugiego dziecka zameniłam na zdecydowane TAK, po tym jak mojemu koledze jedynakowi wychowywanemu tylko przez mamę zmarła właśnie rodzicielka… i został sam jak palec na tym wielkim świecie. Stałam na pogrzebie, serce mi pękało z żalu i smutku, jako półsierota ledwo spojrzałam Mu w oczy bo tak się bałam że zobaczę w nich samotnego małego chłopca. Wtedy też pomyślałam o moim Kaziku… Ok ja mam dwoje rodzeństwa, jak zmarł nam tato było ciężko, ale we troje staraliśmy się pomóc mamie jak tylko możemy i sobie nawzajem. Mąż tez jest jednym z trzech i czasami zadroszczę im tego przywiązania do domu rodzinnego, wszyscy mieszkają w zasiegu ręki… może też w wyniku domu prowadzonego tylko przez mamę. A mój Kazik miałby być sam, pozbawiony kuksańców, porannych wojen o pole na łóźku, walentynek wypisywanych lewą reką i innych cennych wydarzeń kształtujacych osobowość…. W rodzeństwie siła 🙂 Jestem w ciąży, termin porodu na Dzień Matki, będzie się działo 🙂
Pozdrawiamy z Bronowic
Bardzo się cieszę 🙂 Gratuluję! 🙂
Pozdrawiam mgliście 🙂
AMEN! Nic dodać, nic ująć. Wzruszyłam się!
U nas najstarszy już się trochę wyłamuje… Koledzy, wiadomo. Ale i tak ciągle lubią spędzać czas razem. A ja uwielbiam na nich patrzeć!
Na Was też 😉 Zdjęcia po prostu przepiękne! A instagram? Ja chyba jestem z innej epoki jednak!
Pozdrawiam
Magda
Uwaga, Instagram wciąga! 🙂
Pozdrowienia!
Witaj Paulina.
Nie śledzę Was ostatnio na bieżąco bo, o zgrozo, wróciłam do pracy. Ale zamierzam kupić nowy obiektyw, a że Twoje zdjęcia zawsze mnie inspirują, stąd moje pytanie – jakim obiektywem robisz zdjęcia?
Pozdrawiam Was serdecznie
Monika
Witaj, Kochana!
Zdjęcia z tego wpisu to 35mm.
Pozdrawiamy ciepło i zapraszamy częściej! 😉
O rodzeństwie – zgoda, 100% racji! Dzieciaki i mąż – do schrupania 😉 Zdjęcia – powalające! Ale ja o czym innym chciałam 🙂 Jak oni są fajnie ubrani! Już to ktoś kiedyś pisał w komentarzu – ubrani ale nie przebrani. I nie w te pożal się boże hand-made-y. I nie na siłę w „hity sezonu”. I jak to wszystko do siebie na nich pasuje i oni do siebie pasują w tych ciuszkach. BOSKO!
Podglądam Was tu od dawna i co? Chyba muszę dołączyć do Instagramu 🙂
Serdecznie pozdrawiam!
Ojej, dziękuję bardzo!
Nigdy nie pretendowałam do miana dziecięco-modowego guru, nie trzymam się kurczowo trendów, staram się jednak, żeby wszystko trzymało się… ekhem… kupy. O gustach się nie dyskutuje, widać trafił swój na swego 🙂
Pozdrawiam!
Słowa na pewno piękne, jak zawsze u Ciebie, niestety musisz mi wybaczyć z braku czasu nie przeczytałam 🙁
Jednak zdjęcia w tej scenerii są tak śliczne, urocze i zachwycające, że musiałam zostawić komentarz.
Miłego wieczoru.
🙂 Nie wiem, czy to na pewno komplement, ale chyba tak 🙂 Dziękuję!
marzy nam się rodzeństwo dla Ewy 🙂 oj marzy…
To co? Trzymam kciuki i ślę dobre fluidy! 🙂
trzymaj, przyda się 🙂
:*:* Załatwione!
W rodzeństwie tkwi wielka siła i mam nadzieję, ze moja dwójka będzie się kochała i będzie dla siebie oparciem. Zwłaszcza, ze dzieciaki są w podobnym wieku jak Twoje (tylko w odwrotnej kolejności:) Zapraszamy na opowieści o naszych dzieciach okiem taty:)
Pozdrawiam!
Na pewno! 🙂
Dziękuję za zaproszenie i pozdrawiam!