Wpisy z kategorii: Kuchnia

Aż im się uszy trzęsą!

lenaikuba, 7 marca 2014
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Aż im się uszy trzęsą!
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: Mama się mądrzy

Może sałatkę…? Orzechowo-ananasowo

lenaikuba, 23 grudnia 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Może sałatkę…? Orzechowo-ananasowo
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Nie należę do osób, które omijają kuchnię szerokim łukiem. Mam kilka sprawdzonych przepisów, które na co dzień modyfikuję, uwzględniając upodobania domowników. Kuchnia polska nie jest jednak moją najmocniejszą stroną, a potrawy świąteczne… cóż, bez Babć (niezniszczalnych, szalonych Babć, które bez dwunastu potraw nie wyobrażają sobie Wigilii) musiałabym chyba postawić na garmażerkę. Do pierogów nie mam cierpliwości, śledzi nie lubię, podobnie barszczu, a jak przygotować coś, czego nie można dosmaczyć…? (Tak sobie to tłumaczę ;)) Jedyne, co mogę zaserwować najbliższym, to ryba po grecku i właśnie ananasowo-orzechowa sałatka.

Literkowy zawrót głowy

lenaikuba, 23 marca 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Literkowy zawrót głowy
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

Jesteście ciekawi, jak Leny postępy w czytaniu i pisaniu? Otóż szał trwa. Nasza Milusińska bezbłędnie rozpoznaje wszystkie litery rzymskiego alfabetu, ale nie składa ich jeszcze samodzielnie w wyrazy. Wskazuje w tekście coraz więcej często widywanych słów, lecz nie do końca rozumie znaczenie sformułowania „A jak arbuz” czy „L jak Lena”. Dla niej jest „B jak KuBa” i koniec. Gdy się tak dobrze zastanowić, ma to większy sens niż wtłaczany nam od pokoleń skrót myślowy „B jak (pierwsza głoska w wyrazie) balon”…

Opublikowany w kategoriach: Bawialnia

Nasze ulubione naleśniki

lenaikuba, 20 lutego 2013
Lena i Kuba, blog rodzinny, blog dziecięcy, moda dziecięca, fotografia dziecięca - Nasze ulubione naleśniki
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis

W domu gotujemy (liczba mnoga to lekkie nadużycie) niemal codziennie. Bez ekstrawagancji, głównie po włosku (domowa pizza i makarony) oraz chińsku (kurczak z ryżem na 15 sposobów), czasem po amerykańsku (steki, nuggetsy), rzadziej po polsku (odgrzewamy pierogi lub mielone od Babci). Z zupami jest gorzej, szczególnie zimą, bo nie przepadam za zapachem gotującego się wywaru. Tu na ratunek przychodzi wujek Gerber, kostka rosołowa i gotowa mrożonka warzywna czy puszka groszku, ewentualnie niezastąpiona Babcia.