Małą dziewczynką byłam w połowie lat osiemdziesiątych. Sprzed magicznego roku 89. nie pamiętam ulubionych zabawek, może za wyjątkiem fioletowego pluszowego królika, którego dostałam od mojej kochanej Babci, a niestety zaginął bez wieści. Pamiętam za to kuchnię polową z błotno-trawiasto-liściastym menu, zabrudzone żywicą ręce i zdarte kolana, zbieranie kaczeńców nad rzeką, łapanie koników polnych, karmienie gołębi świeżą bułką, zamki z piasku nad brzegiem jeziora, naukę pływania w żółto-czerwonym kółku, wianki z koniczyny, zapach fiołków i maciejki, smak ziemniaków z ogniska…
Archiwum wpisów z miesiąca maj, 2013
Prezent na Dzień Dziecka – Post Scriptum

Prezent na Dzień Dziecka – nasze typy

Uff, tegoroczny maj jest najgorętszym od dawna. Choć temperatura za oknem w ostatnich dniach spadła na łeb na szyję, ja wciąż czuję, jakbym stąpała po rozżarzonych węglach. Bałagan, jaki teraz panuje w naszym domu, doprowadza mnie do białej gorączki, sprzątanie przypomina pracę Syzyfa z hitem Limahla na ustach. Niekończąca się opowieść… Kilka dni temu udało nam się pozbyć ostatniego zbędnego wielkogabarytowego mebla z dziecięcych pokoików. W oczekiwaniu na decyzję o nowych sprzętach, wszystko – ubranka, zabawki, książki – leży na podłodze, parapecie, kanapie, ewentualnie wisi w prowizorycznej „szafie”, czyli na wypożyczonym od Babci wieszaku garderobianym. Ze względu na trwający już od dłuższego czasu „stan zawieszenia”, do naszego domowego przedszkola nie trafiają żadne zabawkowe nowości. Jako że dostaję od Was mnóstwo pytań o pomysły na prezent dla dzieciaków, postanowiłam wśród stert i gór wyłowić te rzeczy, które sprawdziły się najlepiej, które Lenie i Kubie najwięcej dają radości i zajmują ich najdłużej. Długo szukać nie musiałam, bo te najlepsze były oczywiście na wierzchu 🙂
Egzamin (z) dojrzałości

Choć zdawałam ją zaledwie dziesięć lat temu, swoją maturę pamiętam jak przez mgłę. Stres odbierający rozum, pierwsze pół godziny nad pustą białą kartką bez cienia myśli w głowie. W końcu to najważniejszy egzamin w życiu, „egzamin dojrzałości”… Co prawda od jego wyniku nie zależały bezpośrednio moje dalsze losy, jako przedstawicielkę jednego z ostatnich roczników „starej matury” czekały mnie jeszcze egzaminy na studia, jednak sama świadomość ostatecznego sprawdzianu, podsumowania pewnego etapu, mnie osobiście sparaliżowała.
Szafa Leny – kwiecień

Z rozrzewnieniem wspominam wspólne zakupy z Leną, kiedy jeszcze jeździła w wózku, a Kuba był wielkości ziarnka fasoli. Bardzo cierpliwa była wówczas, cudownie zaciekawiona, ale nie ciekawska, a do tego pomocna. Mogłam spokojnie kupić coś i dla niej, i dla siebie, liczyć przy tym na radę w postaci uśmiechu aprobaty lub grymasu niezadowolenia. Teraz wszystkiego musi dotknąć, zdjąć z półki czy wieszaka. Uwielbia przy tym chować się w przymierzalniach, czasem także tych już zajętych…
Kobieta dyktatora

W naszej rodzinie władca jest jeden. Rządzi autorytarnie, jego decyzje są ostateczne i niepodważalne. Konsultacje odbywają się, owszem, ale w większości przypadków są zbędne i stanowią wyłącznie potwierdzenie jego wcześniejszych (chciał, nie chciał – trafnych!) na daną sprawę poglądów. Dąży do całkowitego wyeliminowania ze swojego życia, a zatem bezlitośnie tępi: głupotę, brak przewidywania i nieostrożność, a także obłudę i fałsz. Dla dzieci pozostaje bardziej wyrozumiały, skoro wciąż się uczą, dorosłym ze swojego otoczenia natomiast silnie daje odczuć, że albo wyżej wymienione, albo on. Nie ucieka się do agresji fizycznej, słowna w zupełności wystarcza, w końcu natura silnego głosu nie poskąpiła. Taki jest nasz Twórca.