Podobno od urodzenia jestem niecierpliwą, nastawioną zadaniowo perfekcjonistką. Do tego potwornym cholerykiem, a wyprowadzić mnie z równowagi może absolutnie wszystko. Mówią, że pierwsze butelki doiłam do zera, wściekając się przy tym, że mleko za wolno leci ;) Zauważam co prawda z wiekiem tendencję do spuszczania z tonu, ale wciąż trudno nazwać mnie luzakiem czy flegmatykiem. Bywają jednak takie dni, a przychodzą (i odchodzą - niestety!) całkiem nieoczekiwanie, kiedy jestem oazą spokoju.
Nic, absolutnie nic mi wtedy nie przeszkadza. Cztery godziny snu trzecią noc z rzędu, trzecia pielucha do dziesiątej (nocnik? forget it!) przy akompaniamencie wody spuszczanej po siusianiu n-ty raz. Piętnaste w ciągu pięciu minut pytanie o to, dlaczego nie idziemy dziś na basen. Rozlany sok, pokruszona bułka, rozrzucone klocki. Kolejne naczynia do zmycia, pęknięty worek na śmieci. Trzy piętra stromych krętych schodów. Koniec drzemki dokładnie trzydzieści sekund po tym, jak postanowiłam sama przymknąć powiekę. Skrzypiący wózek i wysokie krawężniki, na które ciężko wjechać, pchając go jedną ręką. Kropla potu na karku. Brak ławeczek i śmietników na osiedlu. Mama, która miała przyjechać pomiędzy piątą a szóstą i jest za kwadrans siódma. Niezłożone meble, niedziałający kontakt w pokoju Lenki, zapchany filtr w pralce. Niezapłacone rachunki. Nawet woda z przewróconego przeciągiem wazonika z gałązką jaśminu kapiąca ze stołu na podłogę (dlaczego ja ten jaśmin do domu przyniosłam...?).
I nie jest tak, że tego wszystkiego nie zauważam. Po prostu inaczej odbieram i inaczej reaguję. W takich dniach delektuję się każdym łykiem kawy i kęsem sernika. Pławię w promieniach słońca, z uśmiechem obserwując dzieciaki: brojące, krzyczące, sprzeczające się, a potem przytulające. Mam w końcu wszystko!
Nie wiem, czy to zasługa pięknej pogody, dobrej muzyki na "dzień dobry" i specyficznej mieszanki hormonów... Cokolwiek to jest, żałuję, że nie sprzedają tego w kapsułkach. W takich dniach mam wrażenie, że mogłabym mój dobry humor i cierpliwość pakować i sprzedawać na kilogramy. Albo, co byłoby chyba bardziej wskazane, schować do lodówki na zapas. W takich dniach wrzucam wpis, nie sprawdziwszy go uprzednio, i, wdychając zapach truskawkowego kompotu, idę oglądać pierwszy odcinek nowej serii wyczekanego serialu. Dobranoc!
Zdjęcia: Rodzicielka
Lena:
koszula/tunika - KappAhl
top - C&A
spodenki - H&M
buty - Bartek
Kuba:
koszula - H&M
spodenki - C&A
buty - Bartek
wózek - zapomniany Espiro Magic po serwisie (pamiętacie?). Może i ciut skrzypi, ale ma dużo miejsca i jedzie do przodu :)
i ja chłone te dni gdy ma więcej cierpliwości i świat wydaje się lepszy
Też tak mam – pogoda chyba 🙂
loooooooovju Kochana 🙂 ten sam post mogłabym dziś napisać!bo ja też z tych co mocno nogą tupią,co o wszystko się denerwuję,i zdecydowanie za duży krzyczy,ża szybko się denerwuję i w ogóle chyba nerwosol litrami pić powinnam.I dziś był taki dzień że wracaliśmy z zakupów i ja męża do domu odesłałam stwierdzając że wrócę na nogach,w między czasie usiadłyśmy na trawie w małym pareczku bo M narobiła w pampa,no to ja się rozsiadłyśmy to Nam ponad godzina zleciała,ja się pierwszy raz od x czasu wystroiłam w botki:p o zgrozo ponad godzinę do domu pod górę z wózkiem pełnym zakupów :)a ja im bardziej zmęczona tym bardziej szczęśliwa,i właśnie myślałam że przecież aż dziwne że nie klnę pod nosem:) że to jeden z tych dni gdy do szczęścia tylko słońca i jej mi trzeba! a może odrobinę zmęczenia by nie mieć sił na nerwy?:) ściskam Cię Paulinko i jeśli mój komentarz się znów nie doda,obiecuję się nie zdenerwować bo już go kopiuję i w razie czego prześlę na fc;)
Pięknie fotografujesz swoje dzieci. Zawsze zachwycam się zdjęciami.
no uwielbiam!
Lenka w rozpuszczonych włoskach urocza jeszcze bardziej.
Kubek przystojnieszy z postu na post.
i jakem Paula tak Pauli luzaka, flegmatyka, oazy spokoju jeszcze nie poznałam, ale rację masz w 100 % że są dni kiedy to staje się możliwe, namacalne wręcz. Są takie dni, że sama sie dziwuję czy wszytsko aby ok? Następnego dnia jednak „fast day” wraca. ufff 🙂
Rany jakbym czytała o sobie.. Chwała Bogu bo już myślałam że tylko ja taka jestem.. no bo jak można się niemiłosiernie złościc na Męża z powodu jednego klocka którego zapomniał pozbierac 😛
Ależ Lenka ma piękne włosy. Pewnie każdy zwraca uwagę co? Mój Misiek ma strasznie gęste, średnio 2 osoby dziennie zwracają uwagę na to..
Też czasem mam takie dni, szkoda że tylko czasem. Człowiekowi jakoś ciężko jest zatrzymać się, wyluzować, przypomnieć jak to było w dzieciństwie.
Przydaloby mi sie troche tego luzu. :)))
Ech… te wasze zdjecia zawsze takie fajne, tak milo sie je oglada…. ze ciagle sie zastanawiam, co robie nie tak, ze mi takie fajne nie wychodza. I po tych waszych zdjeciach zawsze studiuje instrukcje obslugi swojego aparatu 😀 Jestecie swietni! :*
A ja czytam i czytam i zachwycam sie jak pieknie to ujelas. Dobrze ze sa takie dni, dobrze ze sa takie dzieci. Dobrze ze to napisalas 😉
Czy ta piękna blondynka to współtwórczyni Twojego spokoju? Ale się z Kubusia blondasek robi i taki poważny bardzo!
Jak miło przeczytać, że jesteś taka jak każda albo większość z nas!
Przeczytałam to jednym tchem i stwierdziłam hmmmm też tak mam 🙂
Dlatego bardzo lubię do Was zaglądać, ponieważ uważam że do wszystkiego masz odpowiedni dystans – nie chcesz pokazywać wyidealizowanego świata tylko realnia a o tym wiele ludzi zapomina – chcą być super na pokaz, a to nie o to chodzi!
Moim zdaniem idealnie nadajesz sie blogerke!
Pozdrawiam cieplutko
🙂 Ja jestem raczej z tych spokojnych na co dzień 🙂 To nie tak, że mi nie zależy, ale po prostu nie walczę z czymś, czego nie mogę zmienić. A to, co mogę, powoli, powoli próbuję, z różnym skutkiem, czasem psuje mi się humor, ale raczej w stronę melancholii niż rzucania talerzami 🙂 Moja przyjaciółka jest taką „burzą”, ale ona chyba nie miewa takich spokojnych dni 🙂 co najwyżej godziny 🙂 Super wpis, zdjęcia boskie jak zwykle! Ciekawa jestem, jak długo te dni trwają u Ciebie i jak długo jeszcze potrwają. Oby jak najdłużej, tego życzę!
Skończyły się! 🙁 Ubolewam nad tym wielce!
Chociaż i tak chyba trwały rekordowo długo… jakieś 3 doby… 😉
jakie słodziaki ♥
Dziwne, że nikt o to jeszcze nie zapytał… może to tylko ja taka wścibska jestem i ciekawska, ale muszę 😉 Cóż to za serial? 🙂
Zapytał 🙂 Na facebooku 🙂 Ten serial to „Czysta krew”.
Oj, na facebooku, na facebooku! 🙂 Są jeszcze ludzie na tym świecie, którzy nie mają tam konta i znam ich całkiem sporo 😉
A co do serialu… mój kontakt z nim nie był najbardziej udany 🙂 Nie wciągnął mnie, nie moja bajka zupełnie 🙂 Wolę „Chirurgów”, a jeśli o wampirach, to zdecydowanie „Pamiętniki Wampirów”!
Dobrej nocy!
To cudnie, ze zdarzają się takie dni u Ciebie , to znacznie fajniej jakby nigdy ich nie było. 🙂
A ja się relaksuję i uspokajam czytając Twojego bloga. Naprawdę! Te piękna zdjęcia, takie artystyczne…i dzieciaki zawsze uśmiechnięte – sama się wtedy uśmiecham. Twój blog jest idealny. CTaki przejrzysty , czytelny i taki…czysty. Nie ma nachalnych reklam ani bylejakich wpisów. I uwielbiam Was jeszcze za stylizacje – zawsze piękne i …tanie. Nie komentuję za często ale wchodzę codziennie. I błagam Was – nie zmieniajcie stylu nigdy!
Powinnam się już przyzwyczaić, ale nie mogę. I chyba jeszcze nie miałam przyjemności zostawić u Was komentarza, więc „ten dzień” nadszedł. Za każdym razem, kiedy Was odwiedzam, nie wiem, czego się spodziewać. Bo choć te same dzieci, ta sama rodzinka i ta sama wielka miłość to za każdym razem inaczej podana. Każde zdjęcie to cudny obrazek, a słowo raduje i krzepi. Jesteście perełką w internetowym świecie!
A spodenki Lenki wymiatają! Chciałam kupić, ale nie było niestety w naszym H&M-ie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Monika, mama Julki (4) i Antosia (2) 🙂
A ja bym chciala podpytac o ten wozek Espiro – bo sama wlasnie stoje przed decyzja kupna 🙂 Podoba mi sie wizualnie ten model Espiro Magic (podobno w najnowszym wymienili wadliwe hamulce). Sklada sie tez fajnie. Ale przeczytalam poprzedni Twoj watek i zwatpilam – az tak straszny jest? 😀
Nieee, straszny nie jest! Wymienili hamulce… no proszę 🙂 To właśnie one były powodem naszej reklamacji. Wózek jest rzeczywiście ładny, do tego lekki i poręczny po złożeniu (jedna ręka, na drugiej Kuba – daje radę), łatwo się go rozkłada wciąż z dzieckiem na ręku, a po rozłożeniu jest stabilny, ale zwrotny, ma duże siedzisko, z którego dziecko po rozpięciu może zejść samodzielnie, bo jest nisko, dość wąskie koła (super na zakupach między półkami). To typowy wózek miejski – na kostkę 🙂 Przy większych wybojach zaczyna się „sypać”, bo jest plastikowy. Nasz lekko skrzypi, ale nie oszczędzaliśmy go nigdy… a lubimy off-roadowe wycieczki. Dlatego pisałam, że nie ma ideału. Ten ma dużo zalet jako miejska spacerówka 🙂
Dzieki za opis 🙂 Wlasnie do celow miejsko-sklepowych ma nam sluzyc. Chyba zaryzykuję w takim razie 😉
Ja uczę się nie wkurzać na pierdoły typu – rozdarty worek w śmietniku. Czasem takie małe rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi… ciężka praca, ale przy sprzyjających warunkach miewam takie dni, jak ten który opisałaś 😉
Zdradz prosze jak osiagnac taki efekt jak na zdj nr 1… Zdjecia Lenki, takie jakby przymglone, nie wiem jak to opisac? To zabawa krzywymi? Jak tak to jak je ustawic.. prosze o rade
🙂 Nie jest to „zabawa krzywymi”. Jak wspominałam w tym wpisie: http://lenaikuba.pl/nasze-zdjecia-kilka-slow-wyjasnienia/ – efekty na zdjęciach uzyskane są za pomocą światła, nie programów graficznych 🙂 Tutaj to zasługa wpadającego w kadr słońca i jego działania na szkła obiektywu 🙂 Coś więcej? Chętnie podpowiem.
Pozdrawiam!
Dziekuje za odpowiedz 🙂 tak czytalam tego posta, ale mialam nadzieje, ze moze, moze… To krzywe a tu bum! No nic 🙂
Nie wiem czy moge zajac troche czasu ale niesmialo zapytam..czesto w 50 1.4 trudno mi zlapac ostrosc, miewasz tez tak? Powiedz mi czy masz autofocusa sledzenie 3 d ? Jaki jest najlepszy dla dzieci wciaz sie ruszajacych 🙂
No i czy uzywasz tego wynalazku Af-a ?
Czy wierna jestes zasadzie, jak biega to af-c
A jak odpoczywa to af-s 😉
Pozdrawiam!!!
Kurcze, byłam pewna, że odpowiedziałam już na ten komentarz! Używam wyłącznie AF-S, z centralnym punktem łapania ostrości, a następnie rekompozycją. Jestem zbyt leniwa na przestawianie punktu, zwłaszcza, że jest ich sporo, zajmuje to zdecydowanie za dużo czasu. Zdjęcia robię w seriach, maks pięć minut i chowam aparat. Zresztą środkowy punkt łapie najpewniej. Wiele zdjęć przez to nie jest ostrych dokładnie tam, gdzie chciałam, ale przy AF-C byłyby ostre tylko na środku 😛 Coraz częściej jednak wkurzam się, że nie mogę złapać biegnącego Kuby 🙂 Więc może czas pomyśleć nad zmianami 😉 Na razie wyłącznie na AF-C, może jeszcze dziś 🙂
Pozdrawiam i przepraszam, że ta odpowiedź tak późno!
Uśmiechnęłam się trochę czytając tego posta. W domu mam dwójkę łobuzów – 6 i 3 latka. Przy nich trzeba mieć oczy dookoła głowy. I doskonale odnalazłam się w tych słowach. Jednak mimo swojej wybuchowej osobowości częściej jednak lubię spokojnie podejść do otaczającego świata i zaakceptować jego wady i cieszyć się z jego zalet. Mimo, że jestem tylko i aż starszą siostrą tych dwóch łobuzów doskonale rozumiem.
Pozdrawiam i życzę więcej „spokojnych” dni. 😉