Swoją pierwszą wizytę w zakładzie fryzjerskim (na miano "salonu" nijak nie zasłużył) pamiętam, jakby była wczoraj. Idąc w ślady imponującej mi od przedszkola przyjaciółki, w czwartej klasie podstawówki uparłam się na zdecydowane cięcie. Mama, zajęta pieluchami młodszej siostry, sama mając na głowie coś na kształt modnego wówczas boba, po kilku dniach daremnego przekonywania, że dobrze jest tak, jak jest, ostatecznie skapitulowała. "Idź, dziecko!" Poszłam więc, sama...
Do tej pory myślę, że była to jedna z najgłupszych decyzji w moim życiu. Nie dość że podpadłam oryginalnej kumpeli, tracąc w jej oczach po stokroć nieudaną próbą upodobnienia, to jeszcze przez kolejne kilka lat walczyłam z odrastającą czupryną. I choć później (przed samą studniówką!) wróciłam do chłopięcego looku, przy aparycji przyciężkiego podlotka było to bardzo niefortunne posunięcie. Nauczona własnym doświadczeniem, postanowiłam od małego wziąć sprawę włosów Leny w swoje ręce. Aby rosła w świadomości, że do pełnoletności nie pozwolę jej na samodzielne decydowanie o fryzurze :)
A serio? Rośnie jako najpiękniejsza dziewczynka na świecie. Utwierdzamy ją w tym przekonaniu, Twórca ze szczególnym namaszczeniem, nie rzadziej, niż dwa, trzy razy dziennie. W nosie mam ewentualne oskarżenia, że wychowuję ją na wyniosłą, zadufaną i próżną. W moim mniemaniu budowanie poczucia własnej wartości, wyjątkowości i urody jest dla dziewczynki równie ważne, jak nauka alfabetu i tabliczki mnożenia. Bez niego istnieje duża szansa, że będzie zakompleksioną nastolatką, usilnie poszukującą potwierdzenia, niejednokrotnie w nieodpowiednich miejscach i u nieodpowiednich osób. Mam nadzieję, że dzięki naszemu podejściu, przy adekwatnej dbałości o rozwój intelektualny, za paręnaście lat ze ślicznego pączka rozwinie się przepiękna, ale przede wszystkim świadoma własnych walorów kobieta.
PS. Te zdjęcia nie kłamią! Nigdy nie widziałam Leny tak zaaferowanej i skupionej, jak na tym fotelu!
Lena:
bluza - Terranowa
spódniczka - Pepco
legginsy - Next
Na pewno czuła się bardzo dumna i ważna.
Ślicznie wygląda w tej grzywuni:)
Jasne! Do tej pory, kiedy ktoś pyta o nową fryzurę, opowiada z dumą, że była u takiego „paniowego” fryzjera, nie „dzieciowego”. A na miejscu po prostu kipiała z przejęcia! Stąd ta poważna mina 🙂 Dziękuję w jej imieniu!
I jeszcze ……….Zapraszam na konkurs http://madziazwaw1.blogspot.com/2013/04/konkursik-na-dobry-poczatek.html
Gwiazda u fryzjera gwiazd! Piekna Malutka!
🙂 Owszem, nie był to osiedlowy zakład fryzjerski 🙂 Co ciekawe, pani Ania nie obcina dzieciaków, zgodziła się w drodze wyjątku i nie chciała przyjąć złotówki! A na dodatek poczęstowała Lenę lizakiem prosto ze swojej torebki 🙂 Dzięki!
Nie cierpię fryzjera:) Każda wizyta mnie stresuje, ja podobnie nauczona życiowym doświadczeniem dojrzałam już, że u mnie tylko niezbędny minimalizm przy każdej wizycie, inaczej będzie katastrofa:) Największa głupota na 5 roku studiów zachciało mi się zmiany, tak szybko jak przyszła chęć pobiegłam do fryzjera i ściełam włosy z „do pasa” na „do ucha-na meg ryan”. Przez tydzień lały się łzy:)) Dlatego moje dziecko sama ścinam, tzn tydzień temu po raz pierwszy zagościło u fryzjera, i wcale nie lepiej, niżby to sama zrobiłą:)) A Lenka jest przepiękna!:)
🙂 Ja już pisałam, że na głowie miałam w zasadzie wszystko. Ale odkąd mam obecną fryzurę, też nieco się boję wizyt. Długo „pracowałam” na obecny efekt i szkoda byłoby jednym cięciem wszystko zniweczyć. Zaufany fryzjer to prawdziwy skarb! A Kubę też ostatnio obcinałam sama, o czym wkrótce na blogu! 😉 Jest, jest! Najpiękniejsza!
PrZeczytalam caly blog bajka
Bardzo mi miło, polecamy się na przyszłość 😉
No 🙂 Czekałam na ten krok u Was 🙂 Lenka wyglada super 🙂
Pozdrawiam serdecznie :*
Ech, decyzja chodziła za mną w zasadzie od zawsze, ale wszyscy byli przeciwko mnie! Wreszcie postawiłam na swoim 🙂 I niezależnie od efektu wizualnego, jest po prostu duuużo wygodniej. Koniec z kosmykami w oczach. A podcinanie nam niestraszne… jeszcze 😉 Ściskam!
Jaka grzywa 😀 Ale minki najszczęśliwszej na tym fotelu nie ma 🙂
Mnie, bez pytania, opitolono w 3 klasie podstawówki na chłopaka. Do tej pory nienawidzę zdjęć z tego okresu.
To jest mina „jestem dorosła i się nie wygłupiam” 🙂 Swoją drogą, pamiętając ostatnie obcinanie końcówek w domu, czyli przepłakane całe 20 minut, obawiałam się najgorszego. Byłam mega pozytywnie zaskoczona. Nie tylko ja zresztą – cały salon nie mógł wyjść z podziwu 🙂
pięknie! jaka odmieniona Wasza lenka tą wydawłoby się drobną zmianą fryzurki. A co do sposobu wychowania POPIERAM. w dzisiejszych czasach drapieżnych i tak prędzej czy później dziecko zderzy się z krytyką, ważne by czuło akceptację rodziców! moja córczka (choć od niedawna bardzo wyszczuplała) jako bobas była typowym cherubinkiem. Ile ja się nasłuchałam przy sielskim rodzinnym świątecznym stole, że ona to chyba lubi podjeść, że nie będzie chyba szczupła, że figura to nie będzie jej atut!!! o zgrozo – najłatwiej pastwic się nad kimś, kto się bronić nie umie. a autorka tych komentrzy – z którą na szczęście jestem tylko spowinowacona – własną córkę wpędziła w ogromne kompleksy. bo ie odziedziczyła figury ani wzrotstu po mamusi. nikt nas nie poluni, jeśli nie lubimy siebie, nikomu nie spodobamy się, jeśli nie podobamy się sobie. sztuka podkreślania atutów, budowanie własnej wartości to baaardzo ważne zadanie mamy. bo przecież „nikt nas nie poniży bez naszej zgody”…tak trzymaj Rodzicielko
Dziękuję, Kasiu. To okropne, jak rodzice krzywdzą własne dzieci. Bo jeszcze poza chwaleniem i niechwaleniem jest właśnie to, o czym piszesz. Całe dzieciństwo słyszałam od mamy „jeszcze wyrośniesz na piękną kobietę, zobaczysz!”, kiedy ja potrzebowałam usłyszeć, że jestem piękna tu i teraz! Czy to dziwne? Wiem, że nie miała złych intencji, ale… ale. Także ja niestety doszłam do wychowawczych wniosków głównie przez negację własnego dzieciństwa. Co prawda Twórca zawsze powtarza, że gdyby było inne nie byłabym dziś tu, gdzie jestem, ale… A budowanie poczucia wartości to moim zdaniem także bardzo ważne zadanie dla taty, bo to w jego oczach córka chce być najpiękniejsza!
spokojnie. dobrze, że w nosie Masz / Ma Pani 🙂 zostałam podobnie wychowana przez rodziców, a szanuję ludzi, umiem ich chwalić, a sama – co zdarza się niezwykle rzadko – również przyjmować komplementy. chwalę Lil codziennie tysiąc razy, za wszystko. jestem surowa, ale i chwaląca.
dla każdego rodzica ich dziecko jest najpiękniejsze, to normalne i bez względu czy to prawda czy nie – jedyną prawdą w tej kwestii jest miłość.
widzę głowę Pani Anny Ch. miło 🙂
Masz, masz 🙂 Blogosfera ma swoje prawa, zdecydowanie „masz”! Dziękuję za te słowa! Sama wychowana zostałam inaczej, poczucie własnej wartości musiałam zbudować sama, z ogromną pomocą Twórcy chyba mi się to udało 🙂 Mam wrażenie, że będąc pewnym własnej wartości można więcej dać od siebie światu. Na pewno jest się szczęśliwszym dzieckiem, nastolatkiem i człowiekiem! A piękno leży w oczach patrzącego, prawda?
Pani Ania wyraziła zgodę na zdjęcia 🙂
I ja też chwalę ciągle! Minimum trzy razy to mówię, że jest najpiękniejsza! Do tego jest najmądrzejsza, najgrzeczniejsza itp… Co nie zmienia faktu, że też jestem raczej surowa 🙂
Aaaale Was nie było :O
😀
Oj, chwilę! A ile zdjęć czeka, ile przemyśleń, pomysłów! 🙂
😀 Czyli dobrze czas spędzacie, skoro i zdjęcia i pomysły:D
Piękna zmiana- a minki Lenki – boskie 🙂
Jaka dzielna dziewczyna,nasza grudniowa wizyta zakończyła się tym,ze to ja obciełam włosy a Madzia choć na początku była na tak na fotel nie usiadła…tylko podstępem na stojąco i tak zostały podcięte 🙂 ja to mniałam tak,że jak mi odrosły to chciałam mnieć krótkie,a jak obciełam to już marzylam o kitku!!!można powiedzieć ,że fryzjera omijałam częściej siostra na mnie ćwiczyła szczegolnie na babcinym podwórku podczas wiatru-ale wyszło dobrze :)!
grzywa piękna ale co się dziwić jak włos piękny!tylko zazdrościć ale pewnie i kłopot?
pozdrawiamy 🙂
Tak, czasem kłopot niestety. Ucieczka przed szczotką to nasza codzienność. Dlatego ta grzywka, a całość też miała być krócej 🙂
No nie dziwie się, że tak Lenie powtarzasz…cudnej urody jest dla mnie, dalekiej dalekiej ledwo ciotki Agaty…a co dopiero dla Ciebie – mamy!
Czekam na takie włoski u J. bo póki co to takie piórka słabiutkie…Lena ma czym pomachać! 🙂
Dzięki, ciociu Agatko!
Powtarzaj(cie), to ważne. Wiem, bo nie przypominam sobie, bym była kiedyś pochwalona przez swoją mamę. I nie mówię tu tylko o wyglądzie. To przykre, ale wiem przynajmniej jak ważne będzie dla moich dzieci. Nigdy, przenigdy ich nie upokorzę, nie zawstydzę…
Lena wygląda troszkę dojrzalej dzięki tej grzywie 🙂 Piękne, gęste, czekoladowe włoski 🙂
Wizyty u fryzjera…Przewaznie podcinanie;na nic wiecej nie mam odwagi.Pamietam jak ” po komunii” zamarzyla mi sie krotsza fryzurka.Totalne nieporozumienie! Gora pocieniowana, cos na ksztalt gruszki, moje cuenkie, nieukladajace sie wlosy, trauma;)
Dlugo musialam czekac az przypne pierwsza spinke, zrobie kucyczka czy zaplote warkoczyk.Od niedawna sie udaje i moze dlatego tak zwlekam z wizyta u fryzjera…Chodzi po glowie ale przesuwam w nieskonczonosc bo tak szkoda tego dlugiego loczka.Wiem, to tylko wlosy i odrosna, ale na razie jeszcze chce sie nimi nacieszyc.
Ciekawa jestem jak zareaguje na wizyte, bo fryzjer kojarzy jej sie z maszynka.zwykle chodzi z tata..
My też niedawno obcinalismy włosy synkowi bo rosną mu jak szalone Niestety było to bardziej jak „Egzorcysta” w 3D więc pierwszy raz w życiu ucieszyłam sie ,że Łucja ma marne włoski i pierwsze podstrzyżyny czekają nas zapewne około zerówki 😛
Bardzo to ważne mamine wsparcie. Tym bardziej, że nie uniknie zwrotów akcji i porównań szkolnych, tudzież tego, że dziewczynki małe w grupach szkolnych bywają wobec siebie „okrutne”, więc potrzebna chyba każdemu ta tarcza z „zadartym noskiem” 🙂 🙂 🙂
p.s. niezwykłe to skupienie u fryzjera!
Czyta się Ciebie wybornie. Piękna jest treść jaką przekazujesz i sposób w jaki to robisz. Ślicznie tu i tak mądrze. Zostaję, pozwolisz?
pozdrawiam
I ja mam swoje grzechy mlodosci… Pod wplywem mlodzienczej glupawki kazalam ciąc na łysą pałę.. No i obcięto mnie… Rodzice mało się nie załamali (sąsiedzi będą pytać, czy jesteś chora), brat się podśmiewał (wyglądasz jak więźniarka), koleżanki były zadowolone (czujemy sie teraz z tobą bezpieczne). I z tą oto fryzura jedyny raz w życiu trafiłam do telewizji…. 😀
Sara też miała raz wpadkę, bo fryzjerka „wiedziała lepiej.” Przez całe lato chodzila w kapeluszach na każdą okazję 😉
Gratulujemy więc wam udanej wizyty u fryzjera. I oby Twój wpływ na Lene trwał jak najdlużej. Mam ten sam plan 😉
Ewka vel piorun w szczypiorku jak słyszy słowo FRYZJER mówi stanowcze NIE 😀 i nie wiem, skąd u niej ten sprzeciw… i też jej powtarzamy, jaka to świetna jest 🙂
Lenka z grzywką – niby ta sama, a jaka inna zupełnie! piękna! 🙂
i dobrze robisz, że wychwalasz… ja robię to samo, ale mam synka
kto jak nie my? no kto???? 🙂
O proszę Pani Ania Chołota;) Przepraszam że piszę pod starym postem ale dopiero na niego wpadłam;P Moja fryzjerka, czesała mnie do ślubu i studniówkę hehe;) A Lenka ma piękne włoski! Kiedy moja Ala takie bedzie mieć?