A ja rosnę i rosnę

Informacja o tym, że moja córka jest już... Twórca powiedziałby “kumata”, uderzyła mnie jak obuchem w głowę, kiedy leżałam z Kubą na porodówce. Nagle, praktycznie z dnia na dzień, z maleńkiego bobasa zmieniła się w zupełnie świadomą małą dziewczynkę, która zdawała się wszystko rozumieć: że to jej braciszek, że trzeba ostrożnie, że niedługo wrócimy do domu… Popłakałam się jak głupia. Moja niespełna dwuletnia córa całuje drobniutkiego różowego paluszka i mówi: “cześć Kuba”. A on śpi malutki (nieważne, że niemal dwa razy większy niż ona po urodzeniu), bezbronny... Tak to zwykle bywa, że pewne rzeczy zauważamy dopiero w kontraście.


Kiedy wróciliśmy do domu, wszystko w Lenie było dla mnie nowe. Kilka dni z Twórcą, z niewielką pomocą Dziadków, sprawiło, że stała się nad wyraz samodzielna, niemal dorosła. Co z tego, że wciąż sikała w pieluchę! Bardzo chciałam nagrodzić ją za to, jaką jest wspaniałą siostrzyczką, a że była wówczas na etapie Klubu Przyjaciół Myszki Miki, postanowiłam więc kupić jej coś związanego z jej ulubionym bohaterem. Padło na jedyną dostępną w moim ukochanym Tesco rzecz z wizerunkiem poczciwego mysza - książeczkę edukacyjną "Cyferki", oznaczoną złowieszczym "3+". "Nic to", pomyślałam, może nie zauważy tych dziwnych znaczków :)
Wielkie było moje zdziwienie, kiedy Lena po kilku zaledwie dniach rozpoznawała wszystkie cyfry. Jeszcze większe Dziadka, który poszedłszy z nią na spacer, usłyszał triumfujące: "Zobacz, Dadu, łosiem". Do tej pory opowiada, że aż przetarł oczy, by się upewnić, czy na domu sąsiada rzeczywiście widnieją dwa znajome brzuszki.
Wczesną wiosną nadeszła kolejna rewelacja. Okazało się, że młoda bezbłędnie rozpoznaje większość marek samochodów, nie tylko po znaczkach, ale również dzięki napisom na klapie. "Jeno", "leksius", "peżo", "mazda", "mejcedes", "tojota" rozlegało się podczas każdej pieszej wycieczki, przyczyniając się do wpadania w słupy, żywopłoty i inne przeszkody przez przypadkowych przechodniów. Męczące to bywało niekiedy, ale zawsze sympatyczne. Potem były loga sklepów, marki szamponów, kremów, komórek. Windows, intel, facebook (nie tylko logo. Zbierałam szczękę, kiedy dostrzegła napis w zwykłym tekście w notatniku). To lecimy z literkami, pomyślałam. Od dawna znamy "T jak Tesco" (!), "M jak Mazda", "H jak Honda", "S jak Skype", "K jak Kuba", "R jak Rafał" (tata), "P jak Paulina" (mama), "D jak Diana" (ciocia, do której najczęściej dzwoni na Skypie)...
I stop. Koniec. Więcej liter nie wchodzi, choć całe słowa - nazwisko, imię swoje, moje, Twórcy, brata - owszem, rozpoznaje. "Widocznie zbyt podobne one wszystkie do siebie, myślę, odpuśćmy, bo się zrazi." Ale nie, bo ona chce i "pokaż mi mamo, w gazetce, w książeczce, jaka to literka" pięknie prosi...
Kiedy zobaczyłam te stempelki, wiedziałam, że nie ma lepszego prezentu. Trzylatek nie włada jeszcze ołówkiem na tyle, aby samodzielnie pisać litery i cyfry, a jeśli już je rozpoznaje, chciałby się przecież tym pochwalić. Piękne, drewniane pieczątki w zamykanej skrzyneczce są ewidentnym dowodem na to, że najlepsze zabawki wcale nie muszę pochodzić ze sklepu dla dzieci. Lena natychmiast po rozpakowaniu zabrała się za przybijanie, w mig złapała "A", "L", "B" i kilka innych. Radości nie ma końca, a na później czekają jeszcze małe litery!


Drugim gwiazdkowym hitem okazała się książka pod tytułem "Mapy". Tyle achów i ochów nad "Miasteczkiem Mamoko" przeczytałam i usłyszałam, już miałam zamawiać, ale że u mnie zawsze pod prąd, bez recenzji, zachęcona okładką kliknęłam "Mapy", w końcu na stronie wydawnictwa znajdują się w kategorii powyżej trzech lat. Nie piętnastu :) A powinny być zdecydowanie polecane każdemu gimnazjaliście, licealiście, magistrowi, doktorowi nawet. To książka bez kategorii wiekowej! W święta ciężko było od niej oderwać każdego, kto choć na chwilę ją otworzył. Powiedzieć o niej książka obrazkowa to zdecydowanie za mało. To obrazkowa podróż po sześciu kontynentach, czterdziestu dwóch krajach, pozwalająca poznać ich kulturę, florę, faunę, historię, literaturę. Absolutnie niesamowita! Nic dziwnego, że wędruje w świat, jest już wydanie francuskie, powstają kolejne. Taki towar eksportowy to ja rozumiem. Choć muszę przyznać, że podobizna Marilyn Monroe mnie nieco przeraziła ;) Mimo to straszliwie polecam!
Lena oczywiście w pierwszej kolejności kazała sobie pokazać, gdzie mieszka i była bardzo niepocieszona, że nie ma rysunku naszego domku, szybko jej jednak przeszło, kiedy dostrzegła Pałac Kultury i mogła wszem i wobec ogłosić: "Zobaczcie wszyscy, Warszawa!"

Zdjęcia: Rodzicielka

Gdzieś kiedyś usłyszałam, że nie wolno w dziecko przedwcześnie "wtłaczać" wiedzy, że po to jest szkoła, na to przyjdzie czas. Kiedy jednak widzę, że Lena chłonie wszystko jak gąbka, ekscytuje się każdą zdobytą informacją, dopytuje i, co ważne, zapamiętuje, by potem z ogromną dumą i radością zabłysnąć, nie czuję się, jakbym robiła jej krzywdę.

PS. Zdaję sobie sprawę, że dla każdego rodzica (powiedzmy - dla większości) jego dziecko jest najmądrzejsze i najcudowniejsze na świecie. Mój wpis nie miał być "wyznaniem chwalipięty", choć może się takim wydać. Kiedy dziecko rośnie, wszystkie etapy jego rozwoju są dla nas wyjątkowe, niepowtarzalne i zaskakujące. Dlatego przysłuchując się rozmowom na ławeczkach przy placach zabaw, można odnieść wrażenie, że ktoś się licytuje... Ja wolę myśleć, że to dowód miłości i fascynacji w istocie najcudowniejszymi stworzeniami na świecie!

52 komentarzy

  1. mitra's Gravatar mitra
    11 stycznia 2013 at 10:05 | Permalink

    My też wiedzy nie wtłaczamy nasza Matylda sama ją chłonie, z literkami u nas jeszcze ciężko, ale mapy to jedna z jej ulubionych książek.

  2. ewap's Gravatar ewap
    11 stycznia 2013 at 11:51 | Permalink

    Dzieci w tym wieku sa jak gabka, ktora te wiedze chlonie!Zapewne przyjdzie jeszcze taki czas, gdy na mysl o nauce, zrobi im sie niedobrze, ale na razie wszystko jest nowe, fascynujace!
    Co rusz mala zaskakuje swoja wiedza, bystroscia i czasm glowie sie czy to ja mam nad wyraz madre dziecko, czy one po prostu wszystkie takie…
    Skoro mowa o literkach.Kiedy przechodzila fascynacje ksztaltami, puzlami i takimi tak, kupilam jej niedrogie puzle alfabet, bardziej z myslac o tym, ze skoro jest ich az tyle, to bedzie miala co ukladac.Niewiele sie zastanawiajac powiedzialam jak nazywa sie pare liter i jakie bylo moje zdziwienie, gdy moje chyba wtedy 18 miesieczne dziecko, wszystkie je zapamietalo.Powiedzialam jak nazywaja sie kolejne i po doslownie kilku dnicah okazalo sie, ze zna je wszystkie.Zrobilam maly test, bo podejrzewalam ze chodzi tylko o te puzle, kolory.Rozpoznawala te litery takze na kartce, parkingu, reklamowkach i gdzie popadlo.Jako lysawy brzdac wprowadzala w oslupienie turystow na wakacjach, czytajac litery na bilboardzie, gdy czekalismy na statek.Wszystko przyszlo spontanicznie, bez nacisku.Wystarczylo jej to zaprezentowac.
    podobnie bylo z liczeniem, dzis potrafi policzyc paluszkiem dane obiekty,do dziesieciu wprawdzie tylko, ale to dlatego ze nigdy nie wpadlo mi do glowy by oswiecic ja o istnieniu -nascie:) Za to robi to w dwoch jezykach;)
    I tak jest z wszystkim.Chyba czasem niedoceniami naszych dzieci i stad to oslupienie.

    • ewap's Gravatar ewap
      11 stycznia 2013 at 11:52 | Permalink

      p.s. przepraszam za literowki…mam tendencje do klepania i zatwierdzania, bez wczesniejszego sprawdzania:)

    • makoweczki's Gravatar makoweczki
      12 stycznia 2013 at 20:55 | Permalink

      Ewa Maks na 2 lata znał litery w 2 językach. Obecnie nie zna w żadnym a te co zna myli (na E mówi ‚I’)…
      Także to, że dziecko 2-letnie nabyło jakąś wiedzę, to nie znaczy, że jest tam już na zawsze.
      Zaś ćwiczyć mięsień należy.. 🙂

      • ewap's Gravatar ewap
        12 stycznia 2013 at 21:08 | Permalink

        Nigdy nie twierdzilam, ze znajomosc liter robi z dziecka geniusza, bo nie robi, ale i tak bylam mile zaskoczona tym, ze jest w stanie je wszystkie odroznic i zapamietac.. Podobnie nadziwic sie nie moge, ze wystarczy zaspiewac jej piosenke trzy razy i ona ja zapamieta.(zna chyba na kazda okazje).Tu i teraz jestem z niej dumna; z tego jaka jest, jak pyta i odpowiada, a co bedzie kiedys, czas pokaze.

        • makoweczki's Gravatar makoweczki
          12 stycznia 2013 at 21:35 | Permalink

          Ponoć dzieci do 3 r.ż. mają najlepszą pamięć.. potem z każdym rokiem po trosze ubywa.

  3. ewap's Gravatar ewap
    11 stycznia 2013 at 11:59 | Permalink

    …Pierwszy raz sie tu pojawiam w komentarzach, wiec co tam, moge zasmarowac nie?;) Jeszcze a propos przedstawionych przez ciebie rzeczy. Do obu, tak oslawionych, sie zbieram i pewnie nadejdzie ta chwila, ze je kupie. Z mapami ciut jeszcze poczekam (mala ma 2,5) ale stempelki czemu nie? Choc i tu niespodzianka.jakis czas temu, nie wiem kiedy i nie wiem skad, zadzwinila mnie trzymajac dlugopis juz nie w calej piastce a w dwoch paluszkach, piszac „do gory, na dol i kreska!” Wyszlo jej calkiem przyzwoite „A” (ale tego nie praktykujemy i na razie zaobserwowalam „A” , „O” oraz „I”)

  4. Irena's Gravatar Irena
    11 stycznia 2013 at 12:06 | Permalink

    Cudnie! Pamiętam jak mój syn (teraz już dorosły) „przeczytał” z wózka napis nad sklepową półką, z fajnym akcentem i ogromny uśmiechem: „mljeko”. A mówił wtedy tylko mama i baba. Myślałam, że pęknę z dumy! Potem się okazało, że kojarzy napis z kartonu 🙂 Tak to jest z tymi naszymi dziećmi, że lubią nas zaskakiwać. Warto w tym wieku podsuwać jak najwięcej, ale znam też takich rodzicow co przesadzają i dosłownie wbijają do głowy. To może przynieść odwrotny efekt!
    Gratuluję cudownych dzieciaczków i pięknego bloga! Serdecznie pozdrawiam,
    Irena

  5. Irena's Gravatar Irena
    11 stycznia 2013 at 12:11 | Permalink

    Tak się jeszcze zastanawiam… czy te literki nadawałyby się do odciśnięcia np. w ciastkach? Dużo piekę i ostatnio bardzo mi się podobają ciasteczka z imionami. Już miałam nawet zamawiać pieczątki w takim zakładzie, który zajmuje się produkcją stempli 🙂

  6. Agata's Gravatar Agata
    11 stycznia 2013 at 16:35 | Permalink

    genialne zdjęcia ;))

  7. lilu's Gravatar lilu
    11 stycznia 2013 at 16:47 | Permalink

    Piękne zdjęcia!!! Czy robicie Canonem? Lena jest bardzo fotogeniczna, i te małe rączki;) Stempelki już dawno mnie zauroczyły:) podobnie książka, ale tak jak Ewa muszę chyba jeszcze poczekać:)

  8. momarta's Gravatar momarta
    11 stycznia 2013 at 19:20 | Permalink

    Myślę, że to tylko my myślimy o takich rzeczach w kategoriach „wtłaczania wiedzy”. Dzieci są po prostu ciekawe i chłonne.
    Jeśli nie będziemy w nich tego tłumić, to połowa sukcesu nasza.
    Druga połowa jest już tylko ich:)
    Przepiękne zdjęcia prześlicznych dzieci (że o tych rozkosznych małych łapkach z dołeczkami nie wspomnę)!
    Pozdrawiam.

  9. Hiena's Gravatar Hiena
    11 stycznia 2013 at 19:23 | Permalink

    Brawo! Lenka bije mnie na glowe- bo ja nie potrafie odroznic zadnych marek samochodow. Rozpoznaje tylko swoje auto i mojej siostry 😛
    Te stempelki tez mamy! Ale u nas jakos szal minal. Moze jeszcze wroci?

  10. alicja's Gravatar alicja
    12 stycznia 2013 at 00:11 | Permalink

    jako kilkulatka dostałam taki wielki atlas swiata, bardzo podobnie ilustrowany, tylko format wiekszy, z dziurkami do powieszenia na ścianę;) atlas obszedł spadkowo wszystkie dzieci w rodzinie i troche posklejany wrócił do mojego synka:) rewelacja! autkami da się po nim jeździć! w czasie oczekiwania na podróż do taty, autkami jeżdziliśmy do Kanady:) teraz niestety został u Babci…stempelki wyglądają tak pięknie, że sama chciałabym je mieć:) a dzieci jeśli nie są do nieczego zmuszane a same chcą, to krzywdę byśmy im zrobili nie ucząć, nie pokazując itp….

  11. ola's Gravatar ola
    12 stycznia 2013 at 16:19 | Permalink

    kurcze, chyba kupię tę książkę dla siebie po prostu 🙂 albo zażyczę sobie jako prezent na 24 urodziny 😀

  12. kasia*kasia's Gravatar kasia*kasia
    12 stycznia 2013 at 19:27 | Permalink

    dopiero od niedawna wpadłam na Wasz blog i nie wiem, czy Lenka chodzi już do przedszkola, bo wiesz moje przekonanie o geniuszu mojego dziecka, od października 3 letniego, zostało tam boleśnie zweryfikowane. moja córcia też zna literki, ba trochę zaczyna pisać, własne imię, mama, czyta sylaby, dzieli wyrazy na sylaby, wszystko też wyszło spontanicznie i bez mojego przymuszania. pękałam z dumy. do czasu gdy przeczystałam po raz pierwszy arkusz obserwacji przedszkolaka – a tu wszędzie oceniono ją nie na poziomie „przeciętny” tylko niski stopień rozwoju cechy”. po moich pytaniach o co chodzi okazało się, że to dlatego, że zdaniem Pani brzydko rysuje kredkami – przez co należy rozumieć „wykraczanie poza linie”. nic innego Pani nie interesuje, ani znajomość liter – bo t odpiero materiał zerówki, ani pisanie, ani malowanie farbami, które moja nircierpliwa pociecha lubi znacznie bardziej niż żmudne kolorowanie. co więcej – w przedszkolu nie uświadczysz żadnej zabawki z literami – ani puzli literkowych, ani tablicy magnetycznej, nic a nic. i to moje biedne dziecko, wychowywane n atakich zabawkach twierdzi w domu, że w przedszkolu zabaki są nudne 🙂 a na koniec podam jeszcze najpotężniejszy zarzut pani pod jej adresem – choć wiedziała że żaba jest zielona, nie chciała jej w taki sposób pokolorować, tylko wybrała tęczowe barwy, tłumacząc, że jej żaba wypiła kolorowy napój. eh, ten nasz sytem edukacji. czy macie jakieś spostrzeżenia w tej dziedzinie??? pzdr

    • makoweczki's Gravatar makoweczki
      12 stycznia 2013 at 21:00 | Permalink

      Tak. Mój najmądrzejszy syn który na 2 lata nał wszytko co 2-latek może- pierdyliard piosenek, wirszy, litery, cyfry w 2 językach..
      Na 3 lata już państwa, układ słoneczny.. Z angielskiego najlepszy, z rytmiki najlepszy i cooo.. d*pa. Rysuje jak po paraliżu a to najważniejsze przeca w p-kolu. W 5-latkach szlaczki a on te szlaczki jak picasso maluje. Cóż począć, będzie szalonym naukowcem, a XXI wiek jest- lapy i ipady, więc da radę 😉

  13. kasia*kasia's Gravatar kasia*kasia
    13 stycznia 2013 at 20:02 | Permalink

    widzę, że rozpętała się prawdziwa dyskusja. nasze plany przedszkolne często weryfukuje życie. moja córeczka zaczęła począwszy od października bardzo chorowac i do tej pory więcej czasu spędziła w domu niż w przedszkolu. dodatkowo okazało się już we wrześniu, że ona właśnie może zostać jedynie kilka godzin dziennie i być odbierana po obiadku, gdyż kondyzyjnie nie wytrzymuje pobytu w późniejszej porze. raz gdy odebrałam ją po gimnastyce korekcyjnej o 14:30 miała tak podkrążone oczy, że myślałam że ktoś ją uderzył i to jest siniec. poza tym mała ciężko znosi fakt, że ona musi z domu wyjść podczas gdy młodszy braciszek zostaje z mamą – chyba to częste problemy u dzieci – kilka moich koleżanek też tak ma. obecnie obrałam taką taktykę, że do niczego jej nie zmuszam – pytam czy chce iść, motywuję wyjaśniając jakie będą danego dnia zajęcia, daje to dobre rezultaty. reasumując, sama zobaczysz co będzie odpowiednie dla twojej Leny, trudno to z góry zaplanować. Ale ręce opadają jeśli chodzi o nauczycielskie kompetencje. właśnie wróciłam z pierszego publicznego występu nataszki, wykonywała wraz z dziećmi piosenkę o krasnoludkach na WOŚP. dzieci miały przygotowane przez przedszkole kostiumy. wyobraźcie sobie że jednej z dziewczynek nie przekazano kostiumu, dziecko nie rozumiało czemu nie wygląda tak jak pozostałe dzieci. dobrze że miałyśmy zapasową czerwoną spódniczke i się podzieliłyśmy. przecież dla takiego maluszka taka drobnostka potrafi wywołac prawdziwą traumę. szkoda że nikt o tym nie pamięta i nie pilnuje. pzdr raz jeszcze

  14. olga's Gravatar olga
    13 stycznia 2013 at 20:17 | Permalink

    rany! zagłębiłam się w komentarzach i zbieram szczękę z podłogi… serio? oceniają dziecko po rysowaniu? jak ja nic o świecie nie wiem! a od września przedszkole i wyjdzie „przeciętność” mojej córki ;D dobrze wiedzieć!
    Mapy? zamówione – już do nas lecą, fruną 😉 a pieczątki – bomba! zresztą, to mój ulubiony sklep, większość asortymentu bym wykupiła 🙂

    • kasia*kasia's Gravatar kasia*kasia
      14 stycznia 2013 at 20:17 | Permalink

      nie Olga. nie chodzi o rysowanie, bo tego nie biorą pod uwagę – moja córeczka rysuje całkiem fajnie – postać (najchętniej mamuńkę :)) , kwiaty, słoneczko. ona tylko kiepsko koloruje kredkami – bowiem wykracza poza linię, wynika to u niej – moim skromnym i nieobiektywnym zdaniem – z niecierpliwości i niedokładności – cech które pewnikiem odziedziczyła po mnie, ale w karcie oceny stworzonej chyba uniwersalnie przez kuratorium bądź ministerstwo, bo wiem że istnieje we wszystkich przedszkolach w naszym regionie – właśnie to jest brane pod uwagę. mnie boli już nawet nie to, że nie ma rubryki znajomość nieszczęsnych liter, ale choćby kreatywność, wyobraźnia, zasób słownictwa, muzykalność … swoją drogą kochani rodzice, w tym autorzy tego bloga, może zamiast decydować się na wychowanie domowe zrobić coś, co mogłoby zmienić ten chory system, w końcu żyjemy podobno w kraju w którym społeczeństwo ma możliwość oddziaływania na rzeczywistość, tylko ja nie wiem co to mogłoby być, może jakaś obywatelska inicjatywa o zmianie ustawy o wychowaniu przedszkolnym, potrzebne by były tysiące podpisów, ale może …. tak się rozmarzyłam. na koniec przeprzaszam szanownych rodziców Leny i Kuby za te moje przydługawe wywowdy, ale jest to temat który niesamowicie mnie bulwersuje i porusza, zdarza się że po nocach nie sypiam myśląc o tej mojej pociesze i jej zmaganiu z „systemem”: całuję

  15. Osowiała Sowa's Gravatar Osowiała Sowa
    23 stycznia 2013 at 18:12 | Permalink

    Mapy w takim razie musimy kupić, bo nie jesteś pierwszą, która chwali tą książkę 🙂
    Brawo dla Lenki – mądra dziewczynka :)))
    Ja uwielbiam porównywać umiejętności mojego malucha z innymi widzę wtedy jak różne są dzieci, jak bardzo chłopcy różnią się od dziewczynek, często takie rozmowy są dla mnie wskazówką 🙂 Druga sprawa, to to, że każdy chyba lubi się chwalić swoim dzieckiem :))) U nas alfabet to tylko kilka pierwszych liter, dalej nie wchodzi, a już podanie przykładu „A jak…?” to jak nauka chińskiego 🙂 Przeważnie słyszę „B jak… samochód!” 😀 Marki samochodów – Tymek jest w tym mistrzem 🙂 Nawet po małym kawałku samochodu – przodzie, Tyle, kole, itd wie jakie to auto, ja nie wiem a on wie 🙂
    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

  16. datownik's Gravatar datownik
    27 marca 2013 at 10:27 | Permalink

    Czy wiecie gdzie znale

  17. Marysia's Gravatar Marysia
    9 listopada 2013 at 13:03 | Permalink

    Stempelki są naprawdę śliczne! Właśnie kupiłam mojemu synowi troszkę większy zestaw (dodatkowo małe litery oraz cyfry) – bardzo dziękuję za pokazanie sklepu Scandi Loft, wydałam tam teraz ponad 150zł 😉
    Ale moje zafascynowane lierami i liczbami dziecko będzie na pewno zachwycone!
    Pozdrawiamy z Krakowa 🙂

  18. Iza's Gravatar Iza
    8 maja 2014 at 21:54 | Permalink

    Witam 🙂 Weszłam na Twojego bloga przez czysty przypadek! I na pierwszy rzut oka jestem zachwycona zdjęciami! super! Napewno do tego przyczynia się sprzęt… ale nie tylko 😉
    Po drugie czytając ten wpis,,, tak nagle ogarneła mnie nadzieja, że można mieć dwójkę dzieci w bardzo małej odległości wiekowej od siebie! 🙂
    Zabawki niesamowite! I to jak dziecko chłonie wiedze coś niesamowitego!
    Pozdrawiam… mam nadzieje, że jeszcze nie raz tutaj zajrzę!

    Buzia dla LEnki i Kuby 🙂

    Iza, mama Zuzi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *