Sklepy wietrzą magazyny, blogerki wietrzą szafy. Może nieco spóźniona, wietrzę i ja, nie tylko garderobę, ale i całe mieszkanie. Kiedy rok temu Twórca stanowczo sprzeciwił się zakupowi kolejnej szafy, twierdząc, że musimy najpierw pozbyć się zbędnych rzeczy, a okaże się, że wcale nie jest nam potrzebna, początkowo byłam wściekła. Miejsce na mebel jest, a ciuchy wciąż wędrują po pokojach - to po komodach, to po kanapie, krzesłach, podłodze... Od tamtej pory, jak się pewnie domyślacie, chętnych do spacerów nie ubyło. A że przybyło, w domu na potęgę rosnących dzieci i matki z bzikiem - nikogo przekonywać nie muszę. Pewnego poranka, potknąwszy się o niemającą swojego miejsca zabawkę, przełożywszy po raz n-ty z kąta w kąt pudło z za małymi ciuszkami - doznałam olśnienia. Wyobraziłam sobie nasze niemałe przecież mieszkanie kompletnie puste, na półkach i w szufladach pojedyncze, te najbardziej potrzebne i wartościowe rzeczy, kilka pamiątek. Chwilę później pod moimi powiekami wyświetliła się reklama serwisu ogłoszeniowego, ta ze znikającymi przedmiotami i rosnącą sakiewką.
Mniejsza o sakiewkę. Przede wszystkim muszę pozbyć się z mojego życia ogromnej ilości rzeczy, które zgromadziliśmy w ciągu ostatnich czterech lat. Takich, które "może się jeszcze przydadzą", "szkoda oddać", "szkoda sprzedać", "szkoda wyrzucić". Uwierzycie, że do tej pory przechowuję swoją suknię ślubną? Bo taka piękna, bo może Lenka... Tak, tak, sama teraz pukam się w czoło. Wygląda na to, że przedmioty zaczęły mną rządzić. Już nie mogłam swobodnie w wolnej chwili usiąść przy stole z gazetą czy książką, nie zrobiwszy sobie uprzednio miejsca. A ja sobą rządzić nie pozwolę. Szczególnie, że patrzy na to czworo oczu, nasiąkają tym dwie małe skorupki.
Dlatego też postanowiłam wreszcie urządzić dziecięce pokoje z prawdziwego zdarzenia. Kiedy Kuba przyszedł na świat, a Lena przeprowadziła się "do siebie", czekały na nią moje meble jeszcze z czasów liceum, uzupełniane o kolejne elementy zestawu podczas studiów. Niebrzydkie, ale kompletnie nieużyteczne dla takiego malucha. To także ich (nie)funkcjonalność przyczyniła się do "wypłynięcia" córkowego mienia na salony. O urządzaniu pokoiku jeszcze na pewno przeczytacie, a efektami pochwalimy się nieraz. Planowany budżet? Co uda nam się uzbierać ze sprzedaży. Także będzie ciekawie ;)
Jak działać, to na szeroką skalę! Sprzedajemy więc prawie wszystko. Większe gabaryty trafiły na serwis ogłoszeniowy, a te mniejsze, głównie ciuszki, być może wkrótce zabawki, stopniowo będę pojawiały się na naszych allegrowych aukcjach (KLIK). Choć plany były bardziej optymistyczne, na razie udało mi się wyłącznie z częścią wiosennych i letnich ubranek i butów Leny. Usłyszałam głosy, że za szybko wychyliłam się z tymi letnimi sukienkami, ale bardziej zapobiegliwe mamy na pewno już myślą o upałach! Po świętach natomiast pojawią się ciuszki Kubusia, duże paki niemowlęce i kilka malutkich perełek. Wszystkich chętnych bardzo proszę o wyrozumiałość, ponieważ jest to moja dziewicza przygoda z serwisem ;) Podaję rozmiary z metki (często bardzo dyskusyjne), a także dodatkowo dokładne wymiary w centymetrach. Wszystkie aukcje kończą się w poniedziałek 25 marca.
A w związku z tym, że z nowym rokiem nie poczyniłam żadnych postanowień, myślę, że wigilia pierwszego dnia wiosny jest idealnym momentem, by to zrobić. Uroczyście postanawiam, że dopóki nie pozbędę się wszystkiego, nie kupię niczego nowego. Myślicie, że dam radę?
PS. Mamy także cichą nadzieję, że tym marcowym zrywem przywołamy nareszcie wiosnę. Zastanawiam się, czy nowy wózek, nieużywany, schowany w kącie, zapomniany niemal, się na nas nie obrazi...
Czekam na rzeczy po Kubie 😀
Czyli mam się pospieszyć…? 😉 Naprawdę nie wiem, czy dam radę przed świętami, choć z drugiej strony wolałabym mieć to jak najszybciej z głowy… Zobaczymy, co da się zrobić 😉
Ale z trzeciej strony to po świętach może wpadnie mi dodatkowa kaska na ciuchy 😀 Może Zając przykica do nas z prezentami w kopercie 😛
Ups, pierwszej i drugiej strony nie było, nie wiem skąd mi się ta trzecia wzięła haha 😀
dasz radę! 🙂 ja ostatnio sprzedawałam, bo „robiłam” budżet na targi książki 😀 i dałam radę (także go przekroczyć ;))
PS ej, co takie małe wszystko! a moja Ewka taka duża 😀
Dam dam! Jedna szafa się sprzedała! Jeszcze tylko komoda, słupek, szafa narożna, wózek, nosidełko… budżet może się okazać całkiem w porządku, gorzej z czasem. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną 😉 A rozmiary? Też byłam zaskoczona, ale tylko takie małe mam. Lenka coś nie bardzo chce wyrastać… Tyle nowości w szafie, a ubranka sprzed pół roku dalej „latają”. Tak się zastanawiam, czy ich też nie wystawić, mimo że jeszcze są „na styk” 😉 A Ewa zdaje się większa od Leny jest 😉 Ściskam!
super! ja zbieram się już od kilku tygodni, żeby swoją szafę opróżnić – głównie chcę się pozbyć sukienek wieczorowych. Będę czekała na rzeczy Kubusiowe 🙂 Powodzenia!
Zbierz się, zbierz! Taki ruch w stronę zmian bardzo pozytywnie wpływa na samopoczucie. Z mojej szafy to wszystko piekielnie passé, więc nawet się nie będę wychylać 😉 Dam znać na pewno, jak Kubusiowe będą. Dzięki!
Czekam na męskie -niemowlęce 😛 gdybym spodziewała się córci już bym zakupiła coś!!!:D
Będą, będą, w ilościach hurtowych 😉
szkoda, że nasze dziewczyny w prawie jednym wieku…
no nic z tego wietrzenia nie skorzystam… nic…
Cóż poradzić… 😉
To ja mam inaczej…Wiecznie sie czegos pozbywam bo nie moge sie skoncentrowac jak mnie otacza za duzo rzeczy.To samo jesli chodzi o szafe.Jesli tylko jakies ubranko robi sie za male, ba , jesli nawet sie po prostu znudzi, mowie mu do widzenia.W szafei wisza raczej tylko tez rzeczy, ktore naprawde uzywamy.Zwariowalabym pod stosem gratow; lepiej mi sie zyje w minimalistycznych wnetrzach.
Fajnie, bede obserowala nie tylko zmiany w pokoju wlasnej corki, ale tez i w waszym.U nas powolutku, ale wole wiedziec,ze to te dana rzecz wlasnie chce miec.Na razie pierwszy (udany!) zakup za nami.Teraz akurat siedze ,niemal klikajac „wloz do koszyka”, nad posciela;)
Mnie olśniło, dlaczego się nie mogę skoncentrować! Wariowałam ostatnio!! I głupia, nie wiedziałam dlaczego!! Lubię puste blaty, pułki, podłogę… więc sprzątałam ciągle niesprzątalne! Nienawidzę gromadzić przedmiotów, a z tymi ciuszkami miałam jakąś dziwną manię, kompletnie jej teraz nie pojmuję. O ile po Lence wiedziałam, że za chwilę chcę mieć następne dziecko, o tyle po Kubie…. Zresztą, Kuba skorzystał z rzeczy Lenki w stopniu minimalnym. Nie dość, że inna płeć (wiadomo), poza tym urodził się dwa razy większy niż ona, to jeszcze w rok niemal ją dogonił.
Fajny ten Wasz nowy zakup! 🙂 Ja czekam na środki i trwam w postanowieniu 🙂
Brawo!!! Ja musiałam zrobić miejsce na graty Zuzuli więc pozbyłam się masy książek, część jeszcze ze studiów moich i męża mego. Suknia ślubna jeszcze się nie sprzedała, ale wierzę, że się uda (już 3,5 roku w szafie wisi 🙂 ) a za sprzedane pierdoły mogłam nakupować nowych – dla Zu 😀
Ja nie lubię się pozbywać książek… raczej wykluczam taką ewentualność, ale kto wie… Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyna z tą suknią. Tyle że moja się nie mieści w żadnej szafie 😛 Aktualnie wisi u siostry, która upomniała się o zwolnienie miejsca. Także jestem w desperacji 😉
kurcze ja swoją suknię wystawiam i wystawiam za naprawdę niewielkie pieniądze ( 399 pln, a kosztowała 2800) i nie idzie 🙁 no masakra…. gdyby któraś z Was znała kogoś w rozmiarze 44 to polecam 🙂
http://allegro.pl/suknia-slubna-pronuptia-r-44-paryska-biel-bcm-i3113923333.html
szybko, szybko chcę Kubusiowe! Olaf czeka! 😀
Dobra, jak tak to ja się naprawdę postaram jak najszybciej 🙂 Jak Olaf czeka! 🙂
nie wierzę, dosłownie jakby ktoś tu do mnie zajrzał, tylko ja się jeszcze nie zdobyłam na wielkie pozbywanie.
ehhh te suknie ślubne… 4,5 roku to juz dużo jak na suknię? nie umiem się chyba z nią rozstać, choć parę razy lądowała na ogłoszeniach i aukcjach jakoś tak zawsze wraca do mnie…
A na Twoje aukcje kukam, kukam i cieszysz me oczy 🙂
Zdobądź się koniecznie. To istne katharsis!
Ech, czyli naprawdę nie tylko ja tak mam z tą moją suknią… Kiedy ją sprzedam, zrobię sobie jakiś super prezent z tej okazji 😉 Ale nie, nic nie kupię, no chyba że bilet! Nie kukaj tylko klikaj 😉
Ja natomiast sukni slubnej pozbylam sie niemal od razu!Na pewno pomogl mi widok kreacji znajomej po latach.Z bieli nie zostalo nic!Suknia zzulkla niesamowicie,nie mowiac juz o tym ze totalnie nieaktualna.Kolejna znajoma wykorzystala kiece do uszycia dziecku sukienki na chrzest.Jeszcze inna przerobila na taka do zabawy-przebierania
choć sentyment do wielu ciuszków po MAdzi miałam ale wygrał zdrowy rozsądek i inne dziecie sobie ponosiło 😉 póki co kolejnego nie planujemy a nawet jeśli to kto wie,ze to znów będzie dziewczynka?!ach no i drugi argument,ze miejsca w domu brak…pozdrawiamy
U mnie zdrowego rozsądku brakowało zdecydowanie za długo. Bo młodsze siostry, bo może jeszcze jedno… Każdy powód był dobry, ale tak naprawdę chyba nie chciałam się rozstawać z tymi, bądź co bądź wybranymi, wyszukanymi i noszonymi przez moje skarby, rzeczami. Kilka sztuk zostawiłam 😛 Dla wnuków 😉
to ja jak 4 miesiące temu urodziłam Antka to dostałam od mojej babci kaftaniki, które po mnie przechowywała i czapeczki – wszystko batystowe…. no i niestety za małe na mojego bąka i… różowo-białe 🙂 ale 3mam – może następna będzie dziewczynka 🙂
Moja suknia (właściwie gorset plus spódnica) ślubna 14 lat w szafie wisi i pewnie jeszcze sobie troche powisi 🙂
Ubrania zawsze rozdajemy po ludziach w potrzebie, po czwórce dzieci jest tego trochę i szafę „wietrzę” co kilka miesięcy.
Pozdrawiamy!
Ech, kobiety i ich suknie ślubne… 😉 Od tej pory będę robić takie „wietrzenie” co sezon! Pozdrawiam!
Ja jak mowilam pozbywam sie szybko.Zostawilam kilka naprawde pierwszych czy urodzinowych sukienek na pamiatke.Reszta wspomnien tkaninowych jest na zdjeciach;)
Dzięki, Ewa… 😛 Chyba muszę sprawdzić, jak się miewa moja biel… 🙂 Ciągle mam nadzieję, że się sprzeda, nie pozbawiaj mnie jej tak bezdusznie! Ja też zostawię kilka… dla wnuków 🙂
Trzymam kciuki 🙂
Szkoda, że wyrosłam, bo pewnie bym Cię wsparła nie tylko duchowo hahaha
Dzięki Maryś 😛 Myślę, że w pathworkowej sukience wyglądałabyś bosko! 🙂
tego się obawiałam! że coś tam dla mnie w tym stylu „barwnego ptaka” masz! 🙂
Oj ja też wywietrzyłam… zaniosłam do domu samotnej matki 4 ogromne siaty zabawek, książeczek itp. i jakoś mi tak lżej na sercu teraz.. no w pokoju wreszcie porządek 😉 Muszę jeszcze się kiedyś zabrać za te ubranka po Nikoli… ale jakoś tak się po koleżankach rozchodzą… co jakaś przyjdzie to coś weźmie :/ 😉
Ja mam tylko jedną dzieciatą koleżankę, a że rzadko dane nam się ostatnio spotkać… 😉
Duża część zabawek trafi i od nas do potrzebujących, ale ostatnio usłyszałam w domu pomocy, że oni ciuchów nie potrzebują… że sami się pozbywają nadwyżek… Nie wspomnę o kontenerach „PCK”. Tak mi trochę szkoda było oddać na zmarnowanie tych wyszukanych, wychuchanych… A tak uzbieramy ziarnko do ziarnka i będą mebelki 🙂 Po tym doświadczeniu postanowiłam też rozważniej kupować. Zdecydowanie mniej 😉
Dlatego ja wcześniej zadzwoniłam i dopytałam się czy na pewno się przyda to co przyniosę 😉 W domu bardzo się ucieszyli 🙂
My również wietrzymy po tym gdy powstała niezła górka letnich, za małych rzeczy (musimy zakupić wszystko). Na razie spakowane poszły do znajomych, po przebraniu wystawimy się i My na Allegro. Podziwiam, że znalazłaś na to czas, potrzeba dużo energii i samozaparcia. Ale co fakt, to fakt obrastamy w rzeczy, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak szybko. Buziaki do Was PS. zaglądam często, ale nie zawsze czas znajdę na pisanie 🙁
Ojj ja zdecydowanie jestem z tych mam co za dużo rzeczy kupują swoim dzieciom, na razie mało sprzedałam bo część wydałam, pożyczyłam przyjaciółkom, siostrze…Ale może masz dobry pomysł na to wietrzenie ..jak ty na wiosnę to ja na lato wreszcie zrobię porządki w szafach ;-)Tylko zawsze czasu brak..bo praca, inne sprawy, blog itp. Ale może się uda 😉 Szkoda że mijamy się z rozmiarami bo parę ciuchów po Lence bym z chęcią kupiła, jak już wywietrzę szafy oczywiście;-)
Ja właściwie co roku staram się wietrzyć szafę swoją i synka. Nie lubię kolekcjonować rzeczy.