Jeszcze kilka miesięcy temu Lenka niczym mały Einstein dociekała, chwilę przetwarzała, a następnie na swoim twardym dysku zapisywała terabajty danych, z których następnie nad wyraz sprawnie korzystała, zaskakując swoich rozmówców żelazną logiką rozumowania.
Wpisy otagowane jako: Bartek
Sztuka latania
Nareszcie!
(Po)urlopowo
Bo fantazja jest od tego…
Zimowe love
– Mamusiu, muszę ci coś powiedzieć – zaczęła Lenka z przejęciem, całkiem poważnie. – Zakochałam się! – W kim? – spytałam z marszu, choć odpowiedź wydawała mi się oczywista. Nie mogła zakochać się w nikim innym, jak w Tacie. Właśnie wrócił do domu po trzech dniach nieobecności, a chwilę wcześniej córunia mówiła, jak bardzo tęskniła. Ewentualnie mogło jeszcze chodzić o mnie…
Szczyt popularności
Ta informacja nas zaskoczyła. Pomimo licznych głosów sympatii kierowanych do nas bezpośrednio, aż tak wielkiej sławy nie spodziewaliśmy się w najśmielszych marzeniach. Czy może być większy dowód uznania niż nadanie dziecku takiego samego imienia, jakie nosi jedno z naszej fantastycznej dwójki? Lena i Jakub to najpopularniejsze imiona 2013 roku! Uwierzycie? Jesteśmy onieśmieleni…
Do siego roku!
Od świąt optymistycznie planuję post podsumowujący mijający rok, okraszony wyborem dwunastu ulubionych zdjęć, wpisów, Waszych komentarzy… Niestety na planowaniu się skończyło, a ja zwyczajnie nie dam rady. Lena od kilku dni konsekwentnie odmawia drzemki, co nie oznacza, że chodzi spać z kurami. Jest przy tym do spółki z bratem rozbrajająco absorbująca, więc „mój czas” został zredukowany do minimum. Na domiar złego dopadł mnie potworny katar, który sprawia, że kicham średnio milion razy na godzinę. Niemniej jednak nie byłabym sobą, gdybym nie zostawiła choć paru zdań i kilku ostatnich ujęć tego wyjątkowo ciepłego zakończenia A.D. 2013.
All I want for Christmas
Jeśli założyć, jak to uczyniła jedna z naszych Czytelniczek, że życzy się zwykle tego, co samemu chciałoby się dostać, minione Święta zaliczyć mogę do wymarzonych. Było cudownie, ciepło, rodzinnie, chwilami nawet spokojnie, pachniało choinką i najpyszniejszymi potrawami. Miłość wisiała w powietrzu, uśmiechy niemal nie schodziły z naszych twarzy, a moje brzuszne motyle miały chyba olimpiadę 😉