Zwycięzcy konkursu „Zima z tranem Möller’s”

Podczas zimowych zabaw do głowy wpadają nam różne pomysły, w zeszłym tygodniu ulepiłyśmy zimową, bałwankową rodzinkę 😉
Jemy dużo owoców i warzyw,uwielbiamy herbatkę z miodem i cytrynką. Każdego dnia,nawet jak jest mroźnie wychodzimy na spacer. Hartujemy się na świeżym powietrzu,szalejemy i bawimy się w śniegu:)Aktywnie spędzamy czas,ciągle jesteśmy w ruchu – gonimy się z pieskami na śniegu,chodzimy na basen,nawet zaliczyliśmy kulig. Tran z Mollersa od jakiegoś czasu jest stałym składnikiem naszej diety. Zima nam nie straszna,praktycznie w ogóle nie chorujemy 🙂


Odporność – sprawa chyba najbardziej pożądana. Bo jak rodzinka zdrowa to wszystko inne pięknie się układa. Przynajmniej u nas. Wspieramy więc na wszelkie możliwe sposoby (i według naszej wiedzy).

Codzienne spacery to nasz rytuał. Niezależnie od pogody wychodzimy korzystać ze świeżego powietrza. Wiadomo, że jeśli temperatura spadnie poniżej magicznych -15 to nie ryzykujemy odmrożeniem i nie wybieramy się na 2-godzinny spacer, a jak wiatr szaleje na całego to nie podejmujemy z nim nierównej walki na dworze. Ale poza tymi odstępstwami to przemierzamy okolice naszego osiedla wzdłuż i wszerz. Najczęściej oczywiście kierując się do pobliskich lasków.

Poza tym wpuszczamy jak najwięcej świeżego powietrza do domu. Gdy my jesteśmy na spacerku, okna w domu zostawiamy otwarte. Staramy się też wietrzyć sypialnię przed snem.

Jako że uwielbiamy sport to naturalnie przelewamy też to zamiłowanie Alicji. Z utęsknieniem wyczekujemy wiosny, aby zainicjować długie wycieczki rowerowe.

Hipermarkety i centra handlowe omijamy szerokim łukiem. Jeśli już musimy wyruszyć na zakupy to robimy to poza godzinami szczytu.

Dbamy też o to, co jemy. Staramy się zaszczepić w naszej Ali jak najlepsze nawyki żywieniowe, aby nie uciekała na widok brokułów czy marchewki. Codziennie zjadamy więc dużo warzyw i owoców. Dzięki temu, że Alicja jest z nami to my także zmieniliśmy swoje (nie zawsze dobre) przyzwyczajenia kulinarne. I wyszło nam to tylko na dobre (żeby nie powiedzieć, że na zdrowie).

Jednak najciekawsze jest to, że kiedy mamy dni wolne, kiedy możemy się nacieszyć w końcu swoim towarzystwem to wszystkim zdrowie i humory dopisują. Oby takich chwil było więc jak najwięcej!

Witam, jestem mamą trzyletniego urwisa Ksawusia, który z uśmiechem wita każdy dzień. W swoim krótkim życiu synek często chorował i miewał zarówno drobne przeziębienia, jak i zapalenie płuc, które to wymagało leczenia szpitalnego. Pobyt ten był ciężkim doświadczeniem dla naszej rodziny. Niespełna roczny Ksawcio nie chciał się inhalować, przyjmować leków czy kroplówek, a święta zamiast w domu spędzaliśmy na oddziale szpitala dziecięcego.

Doświadczenie to uświadomiło mi jaką wartością jest zdrowie i dobra odporność. Zaczęłam rozmawiać z innymi mamami, pytałam co stosują aby podnieść odporność maluchów. Kilkakrotnie konsultowałam się z lekarzami, którzy polecali mi preparaty dla dzieci wspierające odporność dziecka, w tym też tradycyjny tran.

Każde takie spotkanie to garść przydatnych informacji, z którymi to z miłą chęcią podzielę się z innymi rodzicami, bo zdrowie naszych maluchów jest najważniejsze.

W naszym, jak i w babcinym ogródku rosną pełne witaminy C maliny oraz czarne porzeczki, właśnie z nich robimy pyszne soki, które pijemy w zimowe wieczory. Soki z czarnego bzu kupujemy od zaprzyjaźnionego rolnika, który dba o ekologiczne uprawy tych roślin.

Troszczę się o racjonalną dietę mojego synka, pełną witamin i mikroelementów, które to dobroczynnie działają na zdrowie naszego urwiska. Rano owsianką dzień witamy, aby na obiadek kawałek kurczaczka zjeść, na kolacje pyszny ciemny chlebek z masełkiem i ulubionym pomidorkiem. Synek bardzo lubi pić herbatę malinową z miodem czy też odrobiną cytryny. Sam prosi o porcje witamin, którą to mama chętnie mu serwuje. Nasz maluch ze smakiem pałaszuje jabłuszka, gruszki, śliwki, bombę witaminową czyli kiwi czy pyszne mandarynki.

Mojemu przedszkolakowi wpajam podstawowe zasady higieny, a przede wszystkim mycie rączek przed jedzeniem. W środowisku przedszkolnym nie trudno o infekcje, dlatego też warto nauczyć dzieci odpowiedniej troski o własną higienę. U nas w przedszkolu zasady właśnie takie panują i mnie jako mamę to bardzo cieszy.

Co roku latem bądź wczesną jesienią wyjeżdżamy z synkiem nad morze, aby nałykał się nieco jodu i popluskał się w nadmorskim falach. Taka kąpiel to świetna zabawy i „mokry” sposób na uodparnianie smyka.

Lubimy spacerować i uprawiać sporty. Nie tylko latem czy wiosną lecz 365 dni w roku. Nasza trójka ubiera się na „cebulkę” i leci chwytać dzień i chwile szczęśliwości. Sport to zdrowie, dlatego też warto wybrać się do parku nawet w deszczowy dzień, aby skakać po kałużach, odnaleźć ogromną ośnieżoną górkę i cieszyć się z dzieciństwa synka. Po takim spacerze serwuje rodzince pyszną gorącą zupę z dodatkiem czosnku, który to jak wiadomo jest naturalnym antybiotykiem.

W okresie zimowym serwuje pyszny tran, który to świetnie wzmacnia odporność. To doskonały środek, który stosujemy w rodzinie kolejne już pokolenia, lecz dopiero w teraz możemy cieszyć się ze smacznych owocowych tranów czy też porcją Omega-3 pod postacią apetycznych rybek.
Wspieram odporność Ksawusia na wiele sposobów i myślę, że połączenie tych metod to gwarancja zdrowia naszego synka, które to jemu towarzyszy już od kilku dobrych miesięcy i nie spędza on dni w łóżku z gorączką, lecz na śniegu wraz z kochającymi rodzicami i fajnymi sankami.

Nie da się ukryć, że zima bywa męcząca… 😉 Ale uwielbiamy i zimę, w końcu gdy jest okazja do dobrej zabawy, to nie można kisić się w domu:) Wiadomo, że zimą wirusy atakują i kontratakują;) Mnóstwo osób nosem ciąga, kicha, prycha, no i nietrudno się czymś zarazić… A potem – jak łańcuszek: mama od taty, jeden maluch od drugiego – gorączka, ból gardła, katar, a bywa że i gorzej… Zatem warto działać i przeciwdziałać! U nas sprawdzają się różne metody: na pewno warto przetestować kilka, by wspierać odporność kompleksowo! Zimą nie unikamy spacerów! Ruch na świeżym powietrzu jest bardzo potrzebny, a poza tym w domu trudno wytrzymać… Mieszkanie niewielkie, zatem to na podwórku jest okazja, by się wybiegać, wyszaleć, pobawić! Piękny, świeży śnieg tak kusi, by się w nim wytarzać, porobić ślady (o, to szczególnie cenione zajęcie;)), są saneczki, śnieżki, bałwany i inne stwory lepione i ozdabiane z wielką fantazją. No i robienie aniołków! (Co widać na foteczce;))
Zatem wychodzimy, oczywiście do takiej sensownej temperatury, zazwyczaj było to -5, choć ostatnio mróz był większy, ale bezwietrznie, zatem i przy -10 można „na trochę” wybrać się na podwórko;) Obowiązuje stosowne ubranie: na cebulkę, nieprzemakalne, solidne buty. Przed wyjściem – koniecznie odpowiednio wcześniej smarowanie kremem „na zimę”.
A poza tym wspieramy się odpowiednią dietą: są warzywa i owoce, bo bardzo ważne są przy budowaniu odporności. Sięgamy po specjalne preparaty. W przypadku przeziębienia po syrop z cynkiem i wyciągiem z lipy, który pozwala szybko wrócić do zdrowia. Ale generalnie udaje nam się uniknąć chorób właśnie dzięki tranowi! Wiadomo, że zimą słońca „jak na lekarstwo”, zatem właśnie tran dostarcza tak potrzebnej witaminy D, poza tym i A oraz E. I co najistotniejsze: leczenie nie jest przyjemne… A zażywanie tranu – bardzo! Okazuje się, że owocowy tran jest tak smaczny, że dzieciaki dopominają się go, więc nie ma opcji, że zapominalska matka zapomni podać;)
Zatem polecamy nasz sposób i gwarantujemy, że się sprawdza!


W jaki sposób wspieramy naszą odporność zimą? Hmmm… ciężko powiedzieć czy robimy coś szczególnego tylko w okresie zimowym, ponieważ przez cały rok staramy się zahartować i przygotować na nadchodzące mrozy, pijąc tran – my z nieszczególnym zadowoleniem, natomiast Borys, o dziwo, uwielbia 🙂 staramy się nie przegrzewać i ubierać adekwatnie do pogody. Jako rodzice pamiętamy o czapkach, szalikach i rękawiczkach, o których dość często się zapomina, a jednak takie
małe stworzonko rośnie i obserwuje (wiec staramy się dawać dobry przykład). Temperatura w domku (szczególnie okresie grzewczym) zawsze musi być optymalna w okolicach 20 stopni bo my to raczej chłodnolubni (no i zdecydowanie lepiej się śpi 🙂 Obowiązkowa odpalamy też nawilżacz, bo jednak w zimie i przy grzejnikach powietrze jest wyjątkowo suche (a wysuszone śluzówki brrr nieprzyjemne). No, i dieta – a może jej brak 🙂 bo jednak lubimy podjadać ale zawsze staramy się zdrowo czyli owoce, owoce i jeszcze raz warzywa 🙂 My je kochamy w każdej i ilości i jestem prze szczęśliwa że mój mopsik również 🙂 I spacery !!! Oj zdecydowanie lubimy bez względu na widok za oknem i wskaźnik termometru 🙂 I to chyba by było na tyle. Ot, tak niewiele 🙂


Zimą na odporność swoją i naszgo dziecka mamy magiczny przepis, przechodzący z pokolenia na pokolenie:) a więc:
SKŁADNIKI: 7 ząbków czosnku
1 cytryna
szklanka wody
1 łyżeczka miodu

PRZYGOTOWANIE: czosnek przecisnąć przez praskę
cytrynę wycisnąć
wodę podgrzać do temperatury około 30 stopni
WSZYSTKIE SKŁADNIKI ZMIESZAĆ Z WODĄ I ODSTAWIĆ POD PRZYKRYCIEM (w temperaturze pokojowej) NA 3 DNI

Kiedy już minął 3 dni – łyżeczka rano i wieczorem i zdrówko murowane

1 komentarz

  1. iwona-onamasilee's Gravatar iwona-onamasilee
    6 lutego 2013 at 16:27 | Permalink

    Gratuluję wygranych 🙂 Zdjęcie nr 1 : SZOK!!!! CUDO!!!! 🙂

Skomentuj iwona-onamasilee Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *