Jeszcze wczoraj na śniadanie podawałam chleb z truskawkami i aromatyczny kompot z tychże (obowiązkowo), chowałam przed krytycznym wzrokiem sprzedawczyni w galerii handlowej paznokcie czarne od jeżyn, wcierałam w dłonie zieloną skórkę z najlepszych gruntowych ogórków (80 groszy za kilogram) i pluskałam się w ciepłym jeziorze po dwudziestej pierwszej. Dziś grzeję mleko do kakao, kupuję krem „wiatr i mróz”, zapalam światło przed piętnastą, a moje palce pachną mandarynkami… Zwolnij, życie! – Mamusiu? – Tak, synku? – A w jakim języku będą mówiły moje dzieci?
Wpisy otagowane jako: gadu gadu
Sweet (and short) November
lenaikubaLena&Kuba, 26 listopada 2014