Serdeczne pozdrowienia ze słonecznego Pojezierza przesyłają Lena, Kuba i ich rodzice :)

PS. Kochani, nie dajcie się zwieść tym sielskim obrazkom.

Dzieci ze zdjęć spadają z drzew i zdzierają kolana, przewracając się na wyboistych ścieżkach. Jeżdżą z (totalnie nieodpowiedzialnym!) ojcem na bagażniku wielkiego roweru, bez fotelika, za to z poduszką. Te dzieci skaczą na trampolinie do utraty tchu, a potem łapią żaby i motyle. Zdarza im się zamordować pająka, ale tylko takiego, którego spotkają w pobliżu swojego łóżka. Dzieci ze zdjęcia rozmawiają z nieznajomymi. Nie pachną mydłem, o nie! One pachną wodą z jeziora i dymem z ogniska. Te dzieci mają błoto za paznokciami i piasek we włosach. W środku dnia padają ze zmęczenia na hamaku, zaraz po zjedzeniu wielkiego kawałka drożdżowego ciasta z jagodami. Dzieci ze zdjęcia pałaszują kiełbaskę z ogniska umoczoną w musztardzie, a kiedy mają ochotę na jabłko, muszą same zerwać je z drzewa. Te dzieci czasem się nudzą, w myśl zasady "nudzić się też trzeba umieć". Bo te dzieci, uwaga, nie mają telewizora!

Dzieci ze zdjęcia są sobą, najbardziej, jak się da. Te dzieci, mam nadzieję i głęboko w to wierzę, są szczęśliwe.

Lena:
sukienka - H&M
buty - Native via Hego's Milano

Kuba:
podkoszulek, spodenki - C&A
buty - Native via Hego's Milano

PPS. Nie wszystko z tego, co robią dzieci podczas naszych cudownych sielskich wakacji, udaje mi się sfotografować. Czasem tego żałuję, ale już dawno zrozumiałam, że w ich życiu nie jestem fotoreporterem. Jestem przede wszystkim ich mamą. Farciara ze mnie, co?