Bo zdenerwować się łatwo, prawda, Kochany Czterolatku? Wszędzie czyhają i kuszą nowe doznania, ciężko się skupić na jednej czynności, a wszelkie bodźce są spotęgowane przez hiper wrażliwe zmysły. Zaczynasz pojmować upływ czasu i nieco Cię to przerasta. Generalnie coraz więcej rozumiesz i wiesz (także to, że chcesz wiedzieć jeszcze więcej), ale wciąż (jak to?!) nie zawsze możesz o sobie decydować. Nie do końca jesteś pewien, na co możesz sobie pozwolić w relacjach z najbliższymi, a najbliższym zdarza się (o, zgrozo!) przesuwać granice w zależności od całkowicie niezrozumiałych dla Ciebie czynników. Jeszcze ten piękny świat fantazji, który czasem miesza się z rzeczywistością. Nic dziwnego, że targają Tobą sprzeczne emocje, od radości po... właśnie.
Więc kiedy już się zdenerwujesz, Czterolatku Drogi, przytul się! Nie tup, nie krzycz, nie piszcz, po prostu się przytul albo chociaż daj się przytulić, na chwilę, na 10 sekund, możecie liczyć razem. Po takim przytuleniu wszystko jest łatwiejsze! Na pewno łatwiej wysłuchać, co Mama (Tata, Babcia, Dziadzio, Ciocia) ma Ci do powiedzenia. I łatwiej przedstawić swoje racje. Jeśli się nie dogadacie, trudno, tak bywa, ale poczujesz, że masz do czynienia z przyjacielem.
A Ty, Mamo/Tato Czterolatka, spróbuj zrozumieć i zapamiętaj, że to, jak Twoje Dziecko się zachowuje - zdaje się nie słuchać, jest rozkojarzone, wyrywa się, ucieka, zmyśla, chce wszystko robić po swojemu - nie jest skierowane przeciwko Tobie. To naturalna potrzeba, przy której masz obowiązek wspierać Je tak samo, jak wspierałaś/wspierałeś, kiedy uczyło się chodzić. Kiedy tak do tego podejdziesz, będzie Ci dużo łatwiej opanować swoje własne emocje, powściągnąć nerwy. A jeśli będziesz w tym przy Nim, przytulając, mówiąc (spokojnie, ale stanowczo) i słuchając, nie pożałujesz. Spróbuj, a zauważysz różnicę!
Uwaga! Metoda "przytul się" jest wypadkową oddziaływania lektury artykułów na temat rozwoju czterolatka i "buntu czterolatka" oraz moich własnych spostrzeżeń i przemyśleń. Stosujemy ją od kilku tygodni z coraz lepszym skutkiem, dla obu, podatnych na nerwowe sytuacje, stron. Nie była konsultowana z psychologiem, pedagogiem, lekarzem ani farmaceutą.
Zdjęcia: P. i ciocia Kasia.
Lena:
czapka - Little Rose and Brothers
apaszka - sh
płaszczyk - katiebaby.pl (wyprzedaż!)
tunika - Terranova
legginsy - C&A
kozaki, torebka - Zara (outlet)
U nas przytulanie jest tak naturalne, nie pomyślałabym nawet, że to metoda na „bunt”. Choć u nas nie wiem czy o „buncie” można mówić. Gdy córcia zaczyna się złościć, płakać czy krzyczeć Adaśko choć ma dopiero 1,5 roku od razu biegnie ją przytulić, działa to w obie strony a nawet i trzy bo też mam gorsze dni 😉 „Metoda” ta wypracowana od narodzin Manieczki sprawdza się do dziś doskonale 😀
Oj, gdyby dla wszystkich to było takie oczywiste…
Widzisz, a ja obiecałam sobie: bez oczywistych oczywistości! 😉
We wpisie nie wyraziłam się do końca jasno. Nie chciałam pisać epopei, a ewentualnie wyjaśnić w komentarzach, także wielkie dzięki za ten głos 🙂
Przytulanie jako naturalny sposób radzenia sobie ze stresem istnieje i u nas od… zawsze, ale, niestety, jakiś czas temu Lenie przestał wystarczać. W jednym z wybuchów złości, podczas ściskania i kojenia, uwieszona mojej szyi, powiedziała wprost: „mamusiu, mnie to już wcale nie pomaga”. Pamiętam to dokładnie, jakby było wczoraj – byłyśmy na parkingu centrum handlowego, świeciło słońce, wiał wiatr. Myślałam, że serce mi pęknie. To był cios. Zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze mogę zrobić. Wtedy powstał ten wpis:
http://lenaikuba.pl/buntowniczka-bez-powodu/.
Na spacerze sam na sam pojęłam, gdzie tkwił mój błąd (patrz: „A Ty, Mamo/Tato Czterolatka…”). Niby o tym wszystkim wiedziałam, ale i tak się denerwowałam, kiedy Lena pokazywała pazurki, liczyłam do dziesięciu w myślach, ale nie zawsze pomagało. Dziś, ilekroć TO robi, wyobrażam sobie, że właśnie ma roczek i przewróciła się, usiłując postawić kolejny krok. Taka wizualizacja działa jak katalizator mojego napięcia. Chyba nie muszę dodawać, że jestem cholerykiem, więc o nerwy nietrudno? A nerwowa reakcja to pierwszy stopień do eskalacji. Dlatego poczyniłyśmy z Leną ustalenia – to właśnie tę słowną umowę, odpowiednio wprowadzoną i egzekwowaną nazwałam (pewnie zbyt szumnie) „metodą” – że ilekroć któraś z nas się zdenerwuje, powiemy głośno: „nie denerwuj się, przytul się” i z dnia na dzień nasze relacje się poprawiły, coraz częściej pamiętamy o tym obie, czasem wystarczy spojrzenie, już nie potrzeba słów 🙂
Co ciekawe, w żadnym z artykułów, autorstwa psychologów i pedagogów, nie znalazłam przytulania jako bezpośredniego sposobu na „radzenie sobie z niesfornym dzieckiem”. A obie wiemy, że działa, więc chyba warto o tym napisać, jak sądzisz? 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
W dzieciach i w nas na co dzień siedzi tyle emocji, trudno to wszystko przelać na klawiaturę i opisać w paru zdaniach.
Nie mam w zwyczaju czytać publikacji psychologów i pedagogów, więc nie wiem co „specjaliści” mają w tej kwestii do powiedzenia 🙂 U nas tulenie, głaskanie często pomaga, czasami córka musi pobyć sama by się wyciszyć, wszystko zależy od sytuacji. Gniew i złość z mojej strony jak piszesz zwykle pogarsza sprawę. Nie mam czasu się rozpisywać bo muszę wracać do garów 😉 Zgadzam się w Tobą Paulinko, jeśli któryś z opiekunów nie stosował tej „metody” to warto, bo naprawdę w wielu przypadkach potrafi rozładować napięcie przy odpowiednim podejściu rodzica oczywiście.
Ja mam trochę inną metodę jak Twoja 🙂 Gdy dzieciaki się złoszczą to myślę: gdy mi coś nie wychodzi, idzie nie tak i się denerwuję to nie chce by ktoś mnie dobił, stał i krzyczał tylko by mi pomógł, dał wsparcie. To właśnie wsparcie STARAM się dawać dzieciakom 🙂
Odnoście niesfornych dzieci taka sytuacja z dzisiaj. Jestem w Lidlu z dwójką sama. Adaśko siedzi grzecznie i zajmuje się zabawką. Gwiazda jak na gwiazdę przystało gwiazdorzy 😉 przewraca zakupy w koszyku, wyciąga warzywa ze skrzynek, mówi chcę to chcę tamto. Gwiazda przez duże G!;) Jesteśmy już przy kasie, Mariana siada w koszyku na pudełko ze śmietaną (z wózka wyjść nie ma zamiaru). Mówię spokojnie: Marianko siedź grzecznie, już jesteśmy przy kasie, wytrzymaj. Marianna patrzy na mnie srogim wzrokiem i krzyczy: ” nie wytrzymam ty stara babo!”. Z kasjerką parskamy śmiechem, nie wytrzymałam 😛 Przed nami starsza Pani i jej jeszcze bardziej srogi wzrok…
Witam. Metodę przytulania z powodzeniem stosowała moja mama na mnie. I teraz ja stosuję ją na mojej córci. To co mnie zaskoczyło, to to że przytulanie w złości koi nie tylko dziecko ale i matkę. Pozdrawiam serdecznie 😉
Otóż to! 🙂
Pozdrawiam!
powiem ci, że ta recepta na przytulanie…to ja mojemu dorosłemu mężczyźnie powtarzam…
gdy płaczę, gdy krzyczę… gdy mam focha-przytul mnie. Od razu mięknę 😀
Ja nie wiem, jak mogłaś nie skonsultować tego z farmaceutą?! 😉
A u nas dziala jeszcze „oddychaj brzuszkiem” . Pomysl podpowiedzial Elmo i o dziwo dziala 😉
Polecam obejrzec z dzieckiem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=_mZbzDOpylA
Czy w przypadku dwulatków też się sprawdza ?? 😉
Sprawdza się, sprawdza rewelacyjnie, bo ja właśnie z 2,5-latkiem tak robię. I na wszystko pomaga: jak się przytuli, to może nawet nie dostać upragnionej czekolady albo pójść do łóżka po późno albo cokolwiek… W trakcie przytulania godzi się ze światem i z losem 🙂 Niesamowite, jak niewiele dziecku potrzeba, żebyśmy w miarę bezboleśnie mogli przetrwać te sławne bunty…
Też tak robię! najważniejsze to wyciszyć emocje, później już jakoś da się opanować sytuacje ;D
metoda przytulania zawsze dziala czy to dla 2 latka czy tez 17 latka 🙂 warunkiem jest tylko jej stosowanie od najmlodszych lat dodatkowo rozmowy szczere z dzieckiem i nie traktowanie malucha protekcjonalnie a szybko beda efekty i to na dlugo
Działa i na Dwulatku, z szacunkiem (liczę do stu, do dziesięciu nie działa) czekam. „Psitulamy sięęęę” (w krzyku, płaczu, rozbabranej i mokrej twarzy). Ok. Zawsze ok. Rzucam wszystko i mimo nerwów własnych – tulę, całuje, głaszczę. Trzy sekundy, leci dalej. Naj metoda. A chciałabym, żeby chwilę tulenia trwały po prostu dłużej.
Ale świat czeka. Wzywa, więc leci. Puszczam.
a wiesz, ze moj maz ma taki sposob?:) Nie pamietam do konca jak to nazywa, ale dokladnie cos w tym stylu;)
Wspaniały wpis! Czytając komentarze trudno się przyznać, ale ja nie miałam pojęcia, jak „poradzić sobie” z moją czterolatką, w ogóle nie możemy się dogadać. Oddaliłyśmy się od siebie, kiedy poszła do przedszkola i ciągle się kłócimy. Przytulamy się tylko wieczorem, przed snem i widzę, że ma na to coraz mniejszą ochotę. Dzięki Pani spojrzałam dziś na świat jej oczami i widzę swoje błędy. Spróbuję, dziękuję! 🙂
Wszystko przed nami, ale jakby co… będziemy się tulić! 😉
MAdre słowa. My też stosujemy tę metodę, jest najlepsza, bo uspokaja i malucha i rodzica 🙂 U mnie na blogu też jest tekst o buncie i cierpliwości rodzica http://maniamamowania.pl/alfabet-rodzicielstwa-2/ Zapraszam.
Ja przerabiam właśnie bunt dwulatki, a że jestem nerwusem to pierwsze chwile były ciężkie. Po pierwsze posłuchałam swojej Mamy, która poradziła mi by na atak gniewu zalewać Hanię dobrocią. Mówię więc do niej spokojniej i cieszej niż zwykle – to ją nieco zbija z tropu, przytulam też (a jakże! wykorzystam każdą okazję by przytulić mojego słodziaka!).POMAGA! Po drugie sama jestem często jak zbuntowana 2/4 latka więc staram się zrozumieć motywy gniewu drugiej strony. Ale widzę, że Ameryki nie odkryłam bo macie takie same metody jak ja Drogie Mamy! 🙂
Muszę przyznać, że z zapartym tchem obserwuję Twój blog i nie mogę się napatrzeć na Twoje pociechy. Są niesamowite. Upubliczniasz tutaj przepiękne fotoleracje-stajesz się inspiracją nie tylko dla mnie. Pozdrawiam cieplutko MG
Ach te emocje… każdy sposób, aby je uspokoić jest dobry
Pytanie z innej beczki;) Jak z rozmiarowka płaszczyka – katiebaby bo nic nie mamy tej firmy?Lenka jaki ma rozmiar tego plaszczyka?Pozdrawiamy.
A!!! To ja tu chętnie się wtrącę, bo akurat płaszczyk jest z mojego sklepu 🙂 Rozmiarówka tradycyjna, materiały najwyższej jakości, krój doskonały. Tak się pochwalę, ale zapraszam do sprawdzenia naszej marki Katie Baby 🙂 Pozdrawiam serdecznie. No i….też jesteśmy za przytulaniem się niezależnie od wieku 🙂
Jak mi ten wpis jest właśnie teraz potrzebny…a już myślałam, że jestem do bani matką 🙂
Przytulenie to faktycznie świetny sposób 😉 my z żoną stosujemy jeszcze technikę łaskotkową. Kiedy mały się złości zaczynamy się wyglupiać, robić miny lub go łaskotać. Zawsze działa!
świetny sposób i najważniejsze, że działa. Na szczęście jeszcze daleko nam do buntu czterolatka, ale kiedy czegoś Dzidziulce zabraniamy, a ona się rozpłacze, bo nie jest tak jak ona chce, na pytanie: „a chcesz się przytulić?”, zawsze odpowiada twierdząco 🙂 I choć chwilę wcześniej jej czegoś zabroniłam, wtula się w mamine ramiona, szybko o wszystkim zapominając 🙂