Tegoroczne święta i okres przedświąteczny minęły nam pod znakiem odpoczynku... głównie od aparatu fotograficznego i komputera. To chyba pierwsze Boże Narodzenie od lat, z którego nie mamy ani jednego zdjęcia. Żadne z nas nie pamiętało, najwyraźniej nie chciało pamiętać, aby wyjąć sprzęt z torby choć na chwilę, ale to chyba dobrze. Dla bloga nie najlepiej, nie uraczę Was widokiem żadnej z trzech poza naszą choinek odwiedzonych przez niezwykle hojną Gwiazdkę (u nas to ona zostawia prezenty). Dobrze dla nas i naszych spokojnych, zrelaksowanych świąt...
Teraz serio. Niestety, Wigilia kojarzy mi się ze stresem, napięciem, zerkaniem co minutę na zegarek i rozdwojeniem jaźni. A to wszystko za sprawą dwóch kolacji, których wątpliwego zaszczytu doznajemy z Twórcą od... już od jakiegoś czasu. I choć chciałoby się spotkać tego wieczoru ze wszystkimi bliskimi, i z mojej, i jego strony, w asyście dwójki niesamodzielnych dzieci zawsze kończy się tak samo - szybkim opłatkiem, jeszcze szybszym barszczykiem, kęsem karpia, zbiórką prezentów, szybkim opłatkiem, jeszcze szybszym barszczykiem, kęsem ryby po grecku, zbiórką prezentów, uff... Obiecałam sobie, że to ostatni taki 24 grudnia, nie wiem jednak, czy dotrwam w tym postanowieniu do przyszłego roku.
Kolejne dni świąt zatarły złe wrażenia - zwolniłam tak, że do tej pory nie mogę wrócić do prędkości przelotowej. Lena i Kuba wariowali z Dziadkami, a ja, cóż... oddawałam się błogiemu stanowi gdzieś pomiędzy jawą a snem. Pomalutku, pomalutku wracam do rzeczywistości, także tej wirtualnej.
Obserwując, co się dzieje w opanowanej przez gwiazdki, choinki, Mikołaje i renifery sieci, czytając piękne i piękniejsze słowa, pomyślałam, że należy się Wam, Drodzy Czytelnicy, małe wyjaśnienie z mojej strony. Otóż nie złożyłam Wam świątecznych życzeń nie dlatego, że źle wam życzę, albo że o Was nie pamiętam, a dlatego, i potwierdzić to mogą zdecydowanie wszyscy moi znajomi, że nie zwykłam tego robić. Próżno oczekiwać ode mnie facebookowego Merry Christmas czy nawet odpowiedzi na świątecznego SMS-a. Jeśli nie mogę komuś pożyczyć od serca, w cztery oczy, przy opłatku, nie ma mocnych, nie robię wyjątków. Proszę, nie miejcie mi tego za złe...
Jak wspomniałam, Gwiazdka była w tym roku bardzo szczodra. Sama lista, którą miałam Wam zaprezentować przed świętami, była dość pokaźna, także Dziadkowie postanowili bowiem zdać się w większości na mój gust i znajomość potrzeb Leny i Kuby. Prezentowy post z różnych powodów ostatecznie nie powstał, ale może źle się nie stało. Bez recenzji samych zainteresowanych mógłby przecież okazać się polem minowym, zwłaszcza że wszystkie zakupy robiłam przez internet. Wyszło całkiem pozytywnie, w jednym z najbliższych wpisów zaprezentuję Wam tegoroczne gwiazdkowe hity ;)
Zdjęcia: Rodzicielka
Ja jak zwykle monotematycznie będę się Twoimi zdjęciami zachwycać… Cudne są ale aż tak, że oczu oderwać nie można… I te Twoje maluchy piękne:*
Jeśli chodzi zaś o Wigilię to u nas na szczęście nie ma szarpania i pospiechu bo mamy taką sytuację i taki zwyczaj, że zawsze spędzamy ją na spokojnie u moich rodziców.
Pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję i zazdroszczę. Muszę zdecydowanie uregulować sprawę Wigilii 🙂 Pozdrawiam!
Dzieciaki obłędne:)
Do tego jeszcze i Chłopiec i Dziewczynka, jak i u mnie;)
I śliczne:) jak i u mnie;)
i życzeń nie składam:) i bloga zaniedbuję:)
Pozdrawiam
A gdzie ten chłopiec i ta dziewczynka, szukam ich i szukam na blogu i znaleźć nie mogę! 🙂
Pozdrawiam również!
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i całkowicie się w nim zakochałam. Przeczytałam go od dechy do dechy i łaknę więcej. Wspaniale piszesz, piękne masz dzieci, i wspaniale je ubierasz. Dodatkowo widzę, że podobnie jak ja stronisz od różu dla dziewczynek. Podobnie jak Ty zostałam w domu i nie wyobrażam sobie innego posunięcia, przynajmniej do chwili gdy finansowo jesteśmy wstanie tak funkcjonować chociaż ja pracuję zdalnie, i podobnie jak Ciebie wkurza mnie gdy ludzie pytają kiedy wrócę na etat…Między mną a siostrą jest 6 lat, teraz już tej różnicy nie czuć, ale i tak powiedziałam sobie, że różnica między naszymi dziećmi nie może być większa niż 3 lata. No i Twój Kuba i moja córka są z tego samego dnia :). Co do świąt od razu po ślubie podzieliliśmy je na jedne u jednych rodziców, a w kolejnym roku u drugich, pozostałe dwa dni spędzamy tam gdzie nie spędzamy wigilii. W tym roku poszliśmy o krok dalej, wigilia u siebie, później w jedno święto jedni rodzice, w drugie drudzy, bez latania i zabiegania.
Trzymajcie się ciepło.
Bardzo miło czytać takie słowa! Ja też pracowałam zdalnie przed i na początku drugiej ciąży. Wiadomo, ma to swoje minusy, ale dla mnie to jedyna dopuszczalna forma pracy, dopóki dzieci nie pójdą do szkoły… albo w ogóle 🙂 Pozdrawiam i zapraszam serdecznie!
ZDJĘCIA – KLIMAT BEST EVER, szkoda, że tak mało
Mało, mało… ja się bałam, że za dużo! 🙂 Dzięki, Kat!
jakie piękne zdjęcia….dlaczego dopiero teraz odkryłam tego bloga?ale nie byłoby pieknych zdjęc , bez pięknych dzieci:)
A, nie wiem 🙂 Dziękuję i zapraszam!
Oj te zdjęcia Lenki roczulają i to jak bardzo ;)) Tak lubie oglądać… aj jak lubię 😉
I kto to mówi? Mamusia Pierwszej Rozczulatorki Rzeczypospolitej! 🙂 Dzięki i zapraszam!
Przepiękne zdjęcia! Dzieci tak urocze, że aż buzia się śmieje moja!!
U nas też dwie Wigilie. Może nie tak zestresowane ale obiecalam sobie ze za rok, jak dom bedzie to do nas niech wszyscy zjezdzają,z wałówką, z prezentami, tylko u nas, wszyscy razem.
Pozdrawiam serdecznie!
Ja chyba nie dałabym rady przyjąć wszystkich 🙂 Leń jestem i wolę wychodzone, ale nie tak szybko, nie na gwałt!
Pozdrawiamy!
Witaj! Właśnie odnalazłam Twojego bloga…przejrzałam pospiesznie bo za chwile musze sie pakować ale już na wstępnie chylę czoła:-) Piękne fotki, bardzo przejrzyście pisany..a dzieciaczki przesłodkie:-)!!!
Pozdrawiam serdecznie!
U nas też Święta bezkomputerowe i….no super było !:D
Ale cudowne te zdjęcia!!!! Patrzę i patrzę i mało mi, napatrzeć się nie mogę! Magiczne!
U nas corocznie też było szybko i ciągle w biegu… W tym roku powiedziałam Basta! 1 dzień = 1 odwiedziny nic poza to. I tym razem było inaczej, przyjemniej:) Dobrego roku!:)
Bardzo mi miło, mnie też się buzia śmiała, jak je wrzucałam 🙂 Wróciła mi chęć fotografowania! Ja też chyba powiem Basta. Głośno i wyraźnie. Byle bym nie zapomniała 🙂 Dobrego i dla Was!
Pierwsze zdjęcie z wpisu… Jedno z piekniejszych jakie kiedykolwiek widziałam…
Miód na moje serce 🙂 Dziękuję!