Cztery kółka na wagę złota

Kiedy jest się wolnym człowiekiem, to znaczy bezdzietnym, nie ma się pojęcia o baaardzo wielu rzeczach. O ilości i częstotliwości skurczów przedporodowych, o prawidłowej konsystencji i kolorze kupy niemowlęcia, cenie pieluch jednorazowych, o wyższości cielęciny nad wieprzowiną, alergizujących właściwościach miodu i truskawek, o tym, że gruszki są ciężkostrawne... A to dopiero wierzchołek góry lodowej! Weźmy zwykły wózek: prosta sprawa - cztery kółka, do wyboru kolor. Zapraszam do pierwszego lepszego sklepu z wózkami, a przekonacie się, jak głębokie były wody Waszej, Drodzy Niedzieciaci Czytelnicy, ignorancji. Na przykład kółka mogą być trzy, a kolor to ostatnia rzecz, która ma znaczenie. Zawrót głowy gwarantowany, po powrocie polecam drzemkę.



Postawieni przed tak trudnym wyborem, sami postanowiliśmy w pierwszej kolejności... nie decydować. Nie ulegliśmy namowom Babci, która pragnęła (aby tradycji stało się zadość) ufundować wózek pierwszej wnuczce. Przejęliśmy ponad dziesięcioletni wysłużony "terenowy" pojazd podarowany przez kuzynkę Twórcy, z mocnym postanowieniem zakupu spacerówki na wiosnę. Wózek okazał się ciężki i trudny w składaniu, co było dość uciążliwe zważywszy że mieszkamy na poddaszu. Wówczas narodził się genialny w swojej prostocie pomysł na przechowywanie go w bagażniku samochodu.

Kiedy Lenka zaczęła siadać, okazało się, że spacerowa wersja leciwej fury pozostawia wiele do życzenia, więc chcąc (to ja, która zaczęłam zauważać, jak bardzo jestem na spacerze passé) nie chcąc (to Twórca) musieliśmy udać się po zakup. Co ciekawe, udało się nam się załatwić sprawę za pierwszym podejściem. Co jeszcze ciekawsze, wybraliśmy spacerówkę w wydawałoby się uczciwej cenie, a wyszliśmy także z gondolką, była to bowiem wersja 2 w 1, co nie było bez znaczenia, kiedy na świat przyszedł Kuba. Wtedy bowiem było jasne, że przejmie wehikuł siostry, a my potrzebujemy już jedynie lekkiej spacerówki, najlepiej takiej, która składa się do jak najmniejszych rozmiarów. A że byliśmy zadowoleni z poprzedniego, wybór padł na tę samą firmę. Szybko pożałowaliśmy, bo lekki znaczy w tym przypadku plastikowy, mechanizm hamulca ciągle samoistnie się zwalnia, a przed każdym wjechaniem na krawężnik drżę, czy rączka się nie połamie. Jest za to dużo bardziej zwrotny...

I tu rodzi się pytanie, które każdy rodzic musi sobie zadać przed zakupem wózka: jakie będzie jego przeznaczenie. Z mojego doświadczenia wynika, że nie ma wózka idealnego. Zanim wybierzemy się do sklepu, musimy się zastanowić, po jakim terenie będziemy jeździć, czy będziemy dużo podróżować, czy będziemy go często składać, nosić. Nie wiedząc tego, nie warto rozpoczynać poszukiwań. Tymczasem z orężem odpowiedzi nie damy się zaskoczyć sprzedawcy, który na pewno doradzi nam coś odpowiedniego. Warto również pamiętać, że wózek to nie tylko pojazd, często to także polowy fotelik do karmienia i bujak ;)

Nie chcę stawiać się w roli eksperta, więc nie zamierzam podsuwać idealnych rozwiązań. Mogę jedynie zwrócić uwagę na pewne rzeczy, które dla mnie okazały się kluczowe. Pierwszą z nich jest opcjonalny mechanizm zmiany kierunku jazdy, czyli tego, czy dziecko jedzie przodem czy tyłem. Im jest on prostszy w obsłudze, najlepiej z maluchem na pokładzie, tym oczywiście lepiej. Drugą rzeczą jest ulokowanie środka ciężkości, bardzo ważne przy pokonywaniu przeszkód typu krawężniki czy schody. Dlatego, choć może się to wydać karkołomnym zadaniem, na zakupy polecam wybrać się z zainteresowanym. Nie bez znaczenia są hamulce, tu również zastosowanie ma zasada "im prościej, tym lepiej". Generalnie najlepiej sprawdzają się konstrukcje podobne do tej reprezentowanej przez cep. Gwarancja gwarancją, ale nikt z nas nie chce się o jej skuteczności przekonać z dzieckiem na spacerze. Nasza druga spacerówka najprawdopodobniej przed nadejściem wiosny trafi do reklamacji z dopiskiem "zwrot gotówki". Niestety nie wierzę, że te hamulce mogą działać lepiej.

Tym większą radość sprawiła nam przesyłka, która trafiła ostatnimi dniami pod nasz próg. Piękny wózek Navington Cadet, w cudownym neutralnym (jaka miła odmiana!) kolorze o bajkowej nazwie Dragon Fruit, póki co przetestowany został jedynie w domu i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że śpi się w nim przesmacznie :) Mam nadzieję, że to koniec naszych problemów i psujących humor awarii bryki malucha.

Zdjęcia: Rodzicielka

PS. Na pierwszy rzut oka widzę także kilka innych zalet, ale o nich napiszę w swoim czasie, jeśli potwierdzą się w praktyce. Gdybyście mieli dla nas jakieś "misje testowe", chętnie się ich podejmiemy. Oczywiście w granicach rozsądku i dobrego smaku! Równie chętnie odpowiemy na wszystkie pytania.

15 komentarzy

  1. szafeczka's Gravatar szafeczka
    21 stycznia 2013 at 22:18 | Permalink

    Mnie tam już wózki nie interesują (na razie 😉 ) ale powaliło mnie zdjęcie Lenki z główką położoną na wózku 😉

    • szafeczka's Gravatar szafeczka
      21 stycznia 2013 at 22:21 | Permalink

      Miało być bez „już” no tak to jest jak się komentarze pisze na szybko 😉 Przepraszam bardzo i proszę o wybaczenie 🙂

      Pozdrawiam 😉
      Buziaki dla maluchów 😉

    • ola's Gravatar ola
      21 stycznia 2013 at 22:26 | Permalink

      ja w tym temacie nie mam żadnych doświadczeń, nawet młodszego rodzeństwa nie posiadam 😉 tak więc też tylko powiem, że to zdjęcie Lenki bardzo mi się spodobało 🙂 i to Kuby w smoczym kapturze 🙂

  2. ewap's Gravatar ewap
    21 stycznia 2013 at 22:28 | Permalink

    Hmmm, nie wiem czy powinnam sie przyznawac do tego, ze pojecia nie mialam o gruszkach, nadal nie wiem do konca ile tak naprawde kosztuja pieluchy (nie mam pamieci do cyferek…) a wozek wybralam glownie dlatego, ze mi sie podobal:) Na szczescie okazal sie byc wozkiem niemal idealnym , choc jak sama zauwazylas takowe nie istnieja. Bylam zadowolona i gdybym miala wybierac raz jeszcze, wybralabym dokladnie ten sam ( kolor mialby inny ha ha). mam tylko male watpliwosci czy byl sens wydawania tylu pieniedzy na ten 2 w 1 ,skoro gondoli moje dziecko nie akceptowalo .Lezec lezala bo nie miala wyjscia, ale co to byly za spacery. Nie byla to bynajmniej wina samej gondoli; ona po prostu w ogole w pozycji horyzontalnej przebywac nie chciala. Potem wozek przerobiony na to z siedzonkiem swietnie mi,a raczej jej sluzyl, ale dosyc szybko w ogole z tego typu transportu zrezygnowalismy (jakos nawet przed 2 urodzinami) i dzis uzywamy prostej parasolki baaardzo sporadycznie(tylko na wakacjach). Glownie moje przemyslenia sprowadzaja sie do tego, ze przy ewentualnym drugim dziecku bardziej skupilabym sie moze na porzadnej spacerowce. Szkoda, ze moja ukochana marka bugaboo, bo o niej mowa, nie wymysli czegos nowego, bo bee ciut ciut kojarzy mi sie z wozkiem inwalidzkim.

  3. Hiena's Gravatar Hiena
    21 stycznia 2013 at 22:31 | Permalink

    My tez mielismy 2 wozki – jeden wygodny czolg i drugi-lekka spacerowka. Masz racje – nie ma innego wyjscia! Obydwa wozki bardzo cenilam.
    Zdjecia cudowne!

  4. Karina's Gravatar Karina
    22 stycznia 2013 at 10:08 | Permalink

    U nas jedyną przeszkodą „terenową” bywają zaspy śnieżne od pługa. Wybraliśmy zatem wózek miejski, lekki i ku „uciesze” babć, które po fakcie stwierdziły, że wózek wnusiowi refundują, czarny. Sprawdza się, nawet przy tych zaspach, które dla żadnego wózka „terenowego” nie są do pokonania, bo ja po prostu przenoszę przez taką zaspę wózek. Waży mniej niż 7kg, więc nawet z 9kg dzieciem na pokładzie tragedii nie ma. My pragniemy duuużo dzieci (5), takie marzenie, mam nadzieję na kolejne za ok. 2 lata kolejne, więc mi zależało na stałej rączce w wózku, żebym ewentualnie starsze dziecko mogła później za rękę trzymać. Zgodzę się, że nie ma wózka idealnego, i prawie każdy zakup dokonany po porządnym „rachunku sumienia”, czego ktoś oczekuje od wózka, będzie udany. Mamy cybexa callisto 3w1 i na razie nie myślimy o zmianie, choć zima trwa;-). Rzeczone zdjęcie Lenki jest cudne. W ogóle piękne masz dzieci, napatrzeć się nie można. Pozdrawiam

  5. Agata's Gravatar Agata
    22 stycznia 2013 at 18:00 | Permalink

    Wózek – Cadet – oczywiście jest piękny, powiem oczywiście subiektywnie, ale i obiektywie, uwielbiam Cadeta:) ale z takimi modelami i w oku takiej fotografki – wygląda na najpiękniejszy na świecie:).
    Nawet konkurencja prezentuje się fantastycznie:). Naprawdę, powinni Was błagać o te zdjęcia:).

    W każdym razie mam nadzieję, że różnica będzie taka, że Cadet spełni Wasze oczekiwania i wymagania, bo jest dopieszczony gdzie się da ;-).

    Z zapartym tchem wypatruję kolejnych zdjęć – nie tylko Cadeta 😉 – bo to jest prawdziwa rozkosz dla oczu.

  6. Agata's Gravatar Agata
    22 stycznia 2013 at 21:13 | Permalink

    gdybym to ja miałam okazję przeczytać Cię wcześniej o ile mądrzejsza bym była…a teraz ten temat trochę już za mną, a szkoda…może będę miała jeszcze kiedyś okazję podejmować nieco bardziej trafne wybory…

    fotki jak zwykle…miód!

    ściskam Maluchy i Starszyznę!

  7. Osowiała Sowa's Gravatar Osowiała Sowa
    23 stycznia 2013 at 17:25 | Permalink

    Piękne dzieci 🙂 Uśmiałam się, bo przypomniałam sobie jakim dla mnie koszmarem był wybór wózka, zajęło mi to kilka miesięcy, ale z decyzji byliśmy wszyscy bardzo zadowoleni i gdyby kiedyś miał być mi jeszcze potrzebny, wybiorę ten sam – porządny trójkołowiec Quinny 🙂
    Mój mały przestał używać wózka jak miał 1,5 roku 🙂
    A jeszcze jak mogę napisać słowo o rowerkach, totalną porażką są rowerki 3 kołowe z pedałami przy przednim kole, mój Tymek nigdy nie potrafił na nim jeździć – jedynie był wożony i spotkałam się z wieloma mamami i opiniami, które mówią, że te rowerki to wielka pomyłka, dziecko nie jest w stanie pedałować tak oddalonymi pedałami, niestety. Natomiast rowerek biegowy – to jest to! U nas hit przez 2 lata – jak nie na podwórku to w domu na około kominka 😀

    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

  8. Marta's Gravatar Marta
    24 stycznia 2013 at 09:41 | Permalink

    My mamy wózek Roana, obowiązkowo chciałam 4 pompowane koła, równe i nieskrętne, bo obok mamy piękną puszczę. Cieszę się z tego tym bardziej, że idealnie sprawdza się zimą na śniegu, a jakby nie było zimy przeżyliśmy z nim już dwie 😉 Jest jednym z lżejszych w swoim gatunku, ale to dla mnie była kwestia drugorzędna, bo mamy windę, jedynie czasami do rodziców się wnosiło, ale daliśmy radę w dwójkę 🙂 I tylko jednego mi brakuje, tego co sami pisałaś zamiany kierunku jazdy bez wyjmowania dziecka, ja żeby zmienić muszę odpiąć spacerówkę i obrócić ją całą bo stelaż pozostaje bez zmian. Ale samo składanie zajmuje tylko kilka sekund, z tym, że nawet złożony zabiera dość sporo miejsca, nie mniej w kombi nie ma z tym problemu 🙂
    Czekam na opinie o nowym wózku 😉

  9. Agata's Gravatar Agata
    29 października 2015 at 16:34 | Permalink

    To prawda, ja widząc swoją siostre zawaloną katalogami z akcesoriami dzieciecymi i wlasnie wozkami, smialam się, że przesadza, że to tylko wózek, troche materialu, plastiku i koła,,przestało mi być do śmiechu gdy sama stanęłam przed skompletowaniem wyprawki dla własnego malego czlowieczka, faktycznie zawrot glowy to mało powiedziane, wózek ostatecznie zamowilam przez internet miedzy jednym skurczem a drugim bo się syn za wcześnie pchał na swiat, a matka slamazara jeszcze bryki mu nie kupila, także mamy model wielofunkcyjny, Essence z Expandera czy sluszny wybor…narazie problemow nie sprawia, spelnia swoja funkcje i cieszy me oko 😉

  10. mamaalicji's Gravatar mamaalicji
    30 czerwca 2016 at 14:16 | Permalink

    Śliczne dzieciaczki:) Wózek to mega problem. Wydawałoby się że co tam, tyle do wyboru że raz dwa coś się znajdzie. Ja testowałam w sklepie chyba wszystkie dostępne:) Wybrałam anex sport 2w1. Fotelik mam Maxi cosi. Wózek świetnie się sprawdza póki co, ważne było dla mnie by miał pompowane koła i dawał komfort maluchowi na spacerze nie zawsze po chodnikach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *