Synoptycy najwyraźniej powariowali, niektórzy na weekend zapowiadają u nas nawet piętnaście stopni, postanowiłam więc odgrzebać wydawałoby się już nieaktualny materiał zdjęciowy sprzed miesiąca, zrealizowany przez niezastąpioną ciocię Dianę. Wypłynął przy tym wdzięczny temat ciotek i wujków, którzy przy odrobinie dobrej woli mogą stać się najlepszymi kumplami naszych dzieci, a jednocześnie naszymi najskuteczniejszymi pomocnikami. Czytaj więcej…
Wpisy z kategorii: Chwile
Listopadowa wczesna jesień

Historia pewnego chomika

Jedynym okresem w moim życiu, w którym przejawiałam skłonności do gromadzenia przedmiotów, była podstawówka. Osiem lat to dość czasu, aby półki w regale uginały się pod ciężarem przeróżnych pamiątek ze szkolnych wycieczek i kolonii, wśród których najcenniejszymi były: kamień z Gór Świętokrzyskich, gliniany mnich na beczce wina z Zakopanego i łoś-skarbonka z Krakowa. W ozdobnej szkatułce drzemały w hurtowych ilościach minerały na rzemykach i drewniane koraliki. Co się z nimi stało – nie mam pojęcia. Kiedy w pierwszej klasie liceum poznałam Twórcę, jego negacyjne podejście do wszelkich bibelotów, poparte obszernym i zaiste racjonalnym wyjaśnieniem, wpłynęło na mnie na tyle silnie, że pozbyłam się wszystkiego, czego jedynym zadaniem jest zbieranie kurzu. Od tamtej pory gromadzę wyłącznie książki, z których te najlepsze lubię mieć na własność, i oczywiście zdjęcia. Te ostatnie nie zajmują dużo miejsca, wszystkie leżą grzecznie na twardym dysku, czasem wyciekają do sieci, nie mają jednak dziwnej tendencji do odbijania się na papierze. Czytaj dalej…
Pierwszy śnieg

Pierwszy prawdziwy śnieg (nie taki, który topnieje natychmiast po zetknięciu z ziemią) spadł w tym roku pod osłoną nocy. Przez okno podziwialiśmy coraz grubszą pierzynkę okrywającą dachy sąsiednich domów, drzewa, trawniki, ulice, chodniki… z nadzieją, że do następnego ranka nie zniknie i można będzie urządzić śniegową bitwę. Tak też się stało i, z pomocą dziadków, niedzielne przedpołudnie zakończyło się wielkim suszeniem garderoby… Zaszczytu powitania białego puchu dostąpiła na razie wyłącznie Lena, mężczyźni zostali bowiem w domu. Tymczasem śnieg najwyraźniej postanowił zabawić u nas chwilę dłużej, postaramy się więc lada dzień nadrobić zaległości poznawcze Kuby. Czytaj więcej
Babciuniu! Dziadziuśku!

Za oknem pierwszy śnieg zamienił się w zacinający deszcz, chłód niemal czuć przez szybę. Postanowiliśmy ogrzać się trochę zdjęciami ze spaceru, na którym nieświadomi byliśmy jeszcze, że żegnamy się ze złotą jesienią. Oglądanie zdjęć to jedna z ulubionych czynności Lenki, jest bowiem doskonałą okazją do opowiadania ze szczegółami, co każdemu z nich towarzyszyło. Kuba też nie odmawia, siedzi wtedy na swoim ulubionym miejscu, czyli maminych kolanach. A że ostatnie liściaste wyjście doszło do skutku dzięki asyście najdroższej Babciusi, naszły mnie okołodziadkowe refleksje.
Rodzicielka na shoppingu

OK, przyznaję się bez bicia – uwielbiam zakupy. Choćby nie wiem ile woltów przepłynęło przez mój mózg z polecenia Twórcy, podejrzewam, że nigdy się to nie zmieni. Wraz z narodzinami Lenki zmieniła się jednak zasadniczo zawartość toreb, które przynoszę do domu po powrocie z centrum handlowego. Za każdym razem, kiedy usiłuję wzbogacić swoją szafę o coś, co sprawi, że będę wyglądać trochę bardziej na czasie, kończy się tym, że całe wychodne mitrężę na działach dziecięcych i ostatecznie zapominam, po co przyszłam. Kiedy pojawił się Kuba, zrobiło się jeszcze gorzej, bo ubieranie małego mężczyzny to… cóż począć, jeszcze większa radocha! Swoją drogą, dla Leny też bardzo często wybieram ciuszki z metką „for boys”. Dlaczego? Czytaj więcej…
Liście lecą z drzew, liście lecą z drzew

Ile razy w ciągu doby moja dwuipółlatka jest w stanie zapytać „jaki?” i „dlaczego?”, nie wiem. Próbowałam się ostatnio dowiedzieć, ale chyba kiepski byłby ze mnie statystyk, bo poddałam się około dziesiątej przed południem. Doliczyłam do osiemdziesięciu siedmiu, więc sami rozumiecie. A w domu to jeszcze pół biedy, wszystko jest tu przecież dawno zdejakowane i zdedlaczegowane. Wyobraźcie sobie, co się dzieje, kiedy wychodzimy… Czytaj więcej…
Lena i Kuba zaczynają blogowanie

Gdyby Lena wiedziała, że patrzysz na nią teraz, Drogi Czytelniku, na pewno zakryłaby buzię rączkami i udawała, że zniknęła. Kuba natomiast spojrzałby spod oka i kokieteryjnie się uśmiechnął… Każdy wiek ma swoje prawa, swoje uroki i problemy, radości i strachy, swoje sukcesy i porażki. Towarzyszenie małym ludziom w poznawaniu świata, kształtowanie ich osobowości każdym swoim gestem, słowem i wyborem to ogromna odpowiedzialność, ale i wielka frajda. Nie jestem pedagogiem ani psychologiem. Nie czytam poradników, wolę powieści. Nie oglądam „Superniani”, wybieram seriale Showtime’a. Moimi najlepszymi przyjaciółmi jako rodzica są zdrowy rozsądek i intuicja. Na razie na ich pomoc nie mogę narzekać – mam dwójkę najcudowniejszych dzieci pod słońcem. Ale dość o mnie, to blog o nich. Niech dziś zdjęcia będą ich najlepszą wizytówką! Czytaj więcej