Godzina szczerości w urodzinowym wpisie okazała się całkiem niezłym pomysłem, mam nadzieję, że udzieliłam wyczerpujących odpowiedzi. Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie pytania, z których kilka zaskoczyło mnie, kilka rozśmieszyło, a kilka dało do myślenia. Jak na przykład to, czy nasze dzieci nigdy się nie brudzą.
"Nie skaczą w błocie, nie siadają w kałużach?" - pytała Nadia. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i własnym przekonaniem, po czym zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem podświadomie nie ograniczam dzieci w brudnych zabawach, unieszczęśliwiając ich tym samym. W końcu "brudne dzieci to szczęśliwe dzieci". Zdecydowałam się więc na mały eksperyment. Korzystając z ciepłego, choć nieco dżdżystego jesiennego dnia, postanowiłam zabrać dzieciaki do lasu. W błoto, zgniłe liście i kałuże. Wyjęłam z szafy wszystkie najgorsze ciuszki, szare, ciemne, głównie z second handów, do tego kalosze i... w drogę. Zbrudzą się? Trudno! Byle nie zmarzły.
Dzieciaki puszczone zostały na leśną dróżkę samopas. W wyprawie towarzyszyli nam Dziadkowie i to im zdarzyło się delikatnie przestrzec Lenę i Kubę przed niebezpieczeństwem grząskiego i śliskiego gruntu. Z mojej strony padały wyłącznie słowa zachęty do szaleństw, włącznie z tarzaniem się w liściach. Lena wariowanie w liściach uwielbia, czego dowód znajdziecie tutaj, jednak, kiedy tylko zorientowała się, że liście są wilgotne i "brudne" (sic!)... odmówiła aktywności innej niż bieganie. Kuba, przewróciwszy się, przybiegł do mnie z krzywą miną i pokazując rączki wydukał: "bjudne". Na nic zdały się moje zapewnienia, że to nic, niech sobie dalej biega. Pomogło dopiero przetarcie wilgotną chusteczką.
Wiem, wiem. Być może na ten stan rzeczy wpłynęłam wcześniej. Jednak mimo mojej wyraźnej zachęty do "brudnych zabaw", prawie nacisku, skończyło się na delikatnym brodzeniu w kałużach, głaskaniu mchu i obserwowaniu chrząszczy. Być może brudne dzieci to szczęśliwe dzieci, ale czy czyste oznacza nieszczęśliwe?
O ciuszkach nie ma co pisać ;) Kalosze znajdziecie w Decathlonie. Bidon, którym Lena poi Kubę - w tym sklepie. My wybraliśmy czarny, ale są też kolorowe. Świetna sprawa na jesienne i zimowe wyprawy. Temperaturę trzyma jak najlepszy termos, do tego ma bardzo wygodny ustnik. Na pewno będzie nam wszystkim długo służył. A gdyby ktoś chciał mnie jeszcze zapytać, czy dzieci chętnie się dzielą... cóż - zdjęcia nie kłamią!
Uwielbiam oglądać twoje zdjecia :))
hehe jak bym o wlasnym synku czytala – kiedy bawi sie w piasku regularnie otrzepuje ubranie, farb przeznaczonych do malowania lapkami uzywa wylacznie w komplecie z pedzelkiem, a jak juz cos na lapce zostanie wilgotna chusteczka musi byc w pogotowiu 😉
Pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęękne <3 I wszyscy jesteście tacy słodcy!!!! 😀
Pozdrawiam!
Jestem wprost zakochana w Twoich dzieciach 🙂 Cudowne rodzeństwo i czy brudne czy nie, to widać, że jest szczęśliwe 😀
Uwielbiam te roztrzepane włochacze Lenki ;D
Pytanie pewnie nie na miejscu 🙂 ale może mogłabym się dowiedzieć, skąd ta bluza z gwiazdą? Mam nadzieję, że nie z SH 😉
Jesteście super „starszymi”!!
Bluza z New Yorkera, ale kupiona w wakacje, więc pewnie już niedostępna. Dzięki!
Pozdrawiam!
Super ma Kuba nową fryzurę 🙂 Duży chłopak już z niego! Trzeba tylko namówić Lenkę, żeby mu czochrała grzywkę 😉
A Wy wyglądacie jak ich starsze rodzeństwo, mimo zmarszczek, które tak eksponujecie! 😉
Ściskam mocno!
Ale cudna zdjecia 😉 A Leny włosy!!!!!! Moja JUla ledwo dwa piórka ma, buuuuu 😉 Ale za to w kałuzy by posiedziała i w liściach mokrych brodziła….to wiem na 100% bo…..nie chodzi jeszcze czort jeden 😉 😉 😉
Pozdrowionka slę 😉
Lena włosami goni Nikolę!! 🙂
Wasze dzieciaki wyglądałyby dobrze nawet w workach ziemniakach, osmolone popiołem! Z genami nie wygrają 🙂 Fajnie, że więcej Was wszystkich na blogu!
Haha.. a ja bym chciała, żeby mój miał jakieś zahamowania co takich zabaw.. choć już bardziej uważa na to.. gdzie siada.. 😀 jak miał roczek to jak widział kałuże.. hop i siedzi w błocie 😀 czasami chciało mi się płakać 😀
Ale teraz, wczoraj skończył dwa lata, to gdy np. przewróci się.. to przychodzi i podaje rękę i czeka aż ja wyczyszczę..
Ważne, aby czuły, że je kochamy.. wtedy to już nie ważne jakie noszą ubranka, czym się bawią i na co im pozwalamy, a na co nie 🙂
Lenka ma piękne włoski. Ja nie wiem jak to jest, moja Alicja do 3 r.ż była „łysa” teraz ma włoski ledwie do ramion i nic na nie nie działa, porostu brak za to Janek urodził się z taką czupryną że lekarze byli w szoku eh . . . co do brudzenia się- moja Alicja to raczej typ dziecka czystego, nie lubi się brudzić a jak tylko gdzieś się wyciapie to biegnie aby umyć się albo zmienić ubranie. Jednak są takie dni kiedy zabawa w piaskownicy po deszczu to najlepsza zabawa na świecie albo spacerowania po kałużach wracając z przedszkola 😉 Pozdrawiamy!
a zapomniałam zapytać:P Gdzie jeździcie do lasu?:)
A już chciałam o ten bidon pytać 🙂
HA-ha! To się uśmiałam 🙂 Dobry eksperyment. Moje dzieci też nie przepadają za brudnymi zabawami. Przy gotowaniu i jedzeniu – to inna sprawa 🙂
Zdjęcia jak zwykle piękne, Wy jak z obrazka, ale brakuje mi w tym… Dziadków! 🙂
Pozdrawiam!
Jak mi miło, że moje pytanie zainspirowało cię do eksperymentu :):) Jasne, że czyste dzieci- to też szczęśliwe dzieci (może nawet bardziej, bo nie wracają w zimnych, mokrych spodniach do domu…), ale moim zdaniem dużo zależy od charakteru dzieci. Moim dzieciom kąpiel w błocie nigdy nie przeszkadzała ( w trakcie- po już gorzej 😉 ) mimo, że nigdy do takich zabaw ich nie zachęcałam..nim się obróciłam, już siedzieli w kałuży albo grzebali w błocie. Do dzisiaj ulubiona zabawa Benia (4,5 roku) to robienie tzw. mikstur, kiedy to miesza ziemię z deszczówką, trawą, różnymi kuleczkami znalezionymi na krzewach.. wiadomo, jak potem wygląda. Ciesz się, że twoje dzieci to czyścioszki 🙂 To bardzo ułatwia życie! Pozdrawiam serdecznie! Jesteście cudni 🙂
Hehe….ja Wikusię też tak nauczyłam..niebrudzić się….w kałuży owszem poskacze ale nie na tyle mocno żeby się cała ochlapać. Ręce też raczej czyste musi mieć…mokrego nic nie weźmie. Ale czy to źle?:P
Słowa mojego lubego: – I co? Mają dwójkę i nie mają kombi!
Jesteście nieprzyzwoici! 😛 Już teraz na pewno nie postawię na swoim!
Ale i tak Was lubię 🙂
Piękne zdjęcia. Mój Staś też z tych czystych dzieci. Kałuże i błoto omija, nie lubi brudzenia się i już 🙂
Super blog. Będę zaglądać częściej.
Wszyscy wyglądacie jak rodzeństwo 🙂 Piękne zdjęcia, piękni Wy.