Wiosna, ach to ty!

Jak to zwykle w młodych związkach bywa, początkowo iskrzyło nieustannie. Z jednej strony cudowne uczucie: obezwładniająca fascynacja, chęć ciągłego obcowania, w dzień i w nocy. Z drugiej - frustracja i presja otoczenia: brak czasu na cokolwiek innego, rozkojarzenie, dezorganizacja. Generalnie docieramy się. Wiosna i my.



Wygląda na to, że najgorsze mamy już za sobą. Klaruje się nowy porządek dnia. Ten wypracowany jako tako zimą, zmącony został w pierwszych ciepłych dobach, kiedy cały czas chciałoby się spędzać na zewnątrz, podczas gdy w domu wciąż piętrzą się nieopanowane nadwyżki za małych ubranek i nieużywanych sprzętów, a u Lenki brakuje mebli. Ciągle rządzi nami wszechobecny bałagan, ale wyczuwamy perspektywę obezwładnienia go. Do tego spacery są już mniej nerwowe, kiedy nie trzeba chorobliwie uważać pod nogi. Lena maszeruje coraz sprawniej, w perspektywie mając spotkanie z nowymi koleżankami. Idziemy więc rano okrężną drogą po małe zakupy czy na pocztę, a potem na plac zabaw, istne szaleństwo. Po powrocie szybkie mycie czterech rączek i dwóch buziek, na wpół śpiąco zjedzona zupka i drzemka, nareszcie ich wspólna, bo w towarzystwie Kuba w niczym nie ustępuje siostrze, zasypia więc, zanim dotknie głową poduszki. Kiedy tak synchronicznie smacznie chrapią, ja mam półtorej godziny dla siebie, odpisuję na maile, a jeśli zdążę - szkicuję post. Po drzemce - dla bąków kilkadziesiąt minut wspólnego lenistwa, dla mnie przygotowanie obiadu. Po jedzeniu "zajęcia grupowe" na dworze lub w domu, wedle możliwości, chęci i uznania, odwiedziny Dziadków, Cioć. W międzyczasie kawka, obowiązkowo przy stole, nie w biegu. Wieczorem koniecznie wspólna kąpiel siostry i brata, im dłuższa, tym fajniejsza...

Parę lat temu nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że kiedykolwiek to napiszę, a jednak. Rutyna nie jest zła! Można w niej znaleźć miejsce na planowanie. Dziecięcych pokoi, wiosennych wypraw, wakacji. Przede wszystkim jednak więcej okazji do napawania się każdą chwilą, każdym gestem i słowem dzieci. W końcu takie jak teraz, nie będą już nigdy.

Lena:
szalik - Next
sukienka - H&M
bluza - PlePle
rajstopki - F&F
buty - Bartek
hulajnoga - Mini Micro z tego wpisu, najlepsza hulajnoga dostępna na rynku, warta każdej złotówki. Jazda na niej to pikuś! Lena tak szaleje, że decyzja o kasku nie może czekać!

Kuba:
marynarka - CoolClub
bluza - H&M (Lenki, stąd)
t-shirt - 5.10.15
spodnie - F&F
buty - Bartek
wózek - Navington Cadet (sprawdza się świetnie jak na wózek miejski na naszych krzywych po zimie chodnikach. Więcej wkrótce!)

14 komentarzy

  1. Beata's Gravatar Beata
    24 kwietnia 2013 at 19:40 | Permalink

    Kocham rutynę!!!Uwielbiam mieć wszystko zaplanowane 🙂 Młody ma rok i tez lubi, jak wszystko idzie zgodnie z planem, a nowe standardy pogodowe nas też zmusiły do zreorganizowania planu dnia,ale odbyło się bardzo bezboleśnie i wykorzystujemy słoneczne dnie najlepiej jak się da. A Lena i Kuba bosko się prezentują…jeszcze trochę poczytam Waszego bloga i zacznę małżona męczyć o drugie dziecko 😉

  2. ewap's Gravatar ewap
    24 kwietnia 2013 at 19:52 | Permalink

    Ja tez nie jestem za mega spontanicznoscia,nie przepadam za niespodziankami, wole zaplanowane.Dosyc chaotyczna jestem i szybko cos mnie rozprasza wiec nie wyboru wielkiego nie mam. Poza tym jako mama wiecznie placzacego niemowlaka, musialam wprowadzic stale punkty dnia, bo to podobno pomaga.
    tylko czasem przeraza mnie, ze spiesze sie do domu, by zrealizowac cos z listy ‚to do”, a ta lista dluga jest niestety:( Nie moge uwierzyc jak szybko zapiernicza ten czas .Ta doba jakby krotsza.Nie pamietam juz co to nudy.Marze o wakacjach gdzie na chwile machenalbym reka na rutyne:) Choc ogolnie jestem za!

  3. iwona-onamasilee's Gravatar iwona-onamasilee
    24 kwietnia 2013 at 19:57 | Permalink

    Pierwsze zdjęcie i ostatnie zdanie – obłędnie piękne 🙂 w biegu cała dziś przesyłam pozdrowienia!

  4. ambiguity-->AMBIwalencja Stosowana's Gravatar ambiguity-->AMBIwalencja Stosowana
    24 kwietnia 2013 at 20:45 | Permalink

    ależ pozytywnie!

  5. Karina's Gravatar Karina
    24 kwietnia 2013 at 21:45 | Permalink

    Przepiękne zdjęcia! Ja nie potrafię sensownie złapać moich bliźniaków razem 🙂 Próbuję do konkursu, ale wychodzi bardzo słabo, więc nie chcę się skompromitować 😛
    A na te buty się czaję i czaję… ale boję się, że bardzo się będą brudziły 🙁 jak widzę ten piasek na zamszu u Kuby to mnie ciarki przechodzą 🙂
    Pozdrawiam,
    Karina

  6. KG's Gravatar KG
    25 kwietnia 2013 at 08:44 | Permalink

    Dobra rutyna nie jest zła 🙂 Nie wyobrażam sobie jak dają radę rodzice dzieci, które już nie drzemią za dnia. Moje 4 i pół latki nadal na dwie godziny odpływają a ja odpoczywam.

  7. Joanna's Gravatar Joanna
    25 kwietnia 2013 at 08:50 | Permalink

    Rutyna nie jest zła:):):) Cikawe, jak to u nas będzie za kilka tygodni:):):) Swoją drogą moja Ania nie śpi w dzień odkąd skończyła półtora roku, więc cały dzień mamy na wysokich obrotach:):):)

  8. Ola's Gravatar Ola
    25 kwietnia 2013 at 09:50 | Permalink

    Blog świetny Zakochałam się:) dzieciaczki masz super ,też byn chciała mieć taką parkę ale jak na razie mam synka i z ciekawością będe śledziła stylizację Kubusia:)

  9. mari's Gravatar mari
    25 kwietnia 2013 at 10:16 | Permalink

    ale ta Lena robi miny, szooook.

  10. mari's Gravatar mari
    25 kwietnia 2013 at 10:17 | Permalink

    krzywi sie ogromnie

  11. Hally (Raczek)'s Gravatar Hally (Raczek)
    25 kwietnia 2013 at 11:46 | Permalink

    Dokładnie tak…rutyna nie jest zła…A patrząc na Lenę i kubę chciałabym żeby już mój Franio był atki duży i żeby razem z Wikusią za rękę szedł:)))
    Mam dwa pytania w ogóle z postem nic wspólnego mające: Jaka jest różnica wiekiem między Lenka a Kubą??? i powiedz mi jak robisz te zdjęcia…że tło takie rozmazane:to zasługa obiektywu czy ustawienia ISO???

  12. L.k's Gravatar L.k
    25 kwietnia 2013 at 22:24 | Permalink

    Zazdroszczę moja córeczka odkąd skończyła 15 miesięcy nie śpi w dzień.Sukienka bardzo ładnie wygląda też ostatnio takie oglądałam ale nie było rozmiaru.

  13. Bogna's Gravatar Bogna
    25 kwietnia 2013 at 22:33 | Permalink

    Dobry wieczór. Trafiłam na Waszego bloga wczoraj wieczorem, spędziłam noc i wieczór na czytaniu i oglądaniu. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby nie wrócić do pracy. Nie dlatego, że nie moglibyśmy sobie na to pozwolić, a dlatego, że zawsze uwielbiałam swoją pracę. Uczyłam się wiele lat po to, żeby móc ją wykonywać. Mam dwójkę dzieci, czteroletnie i roczne, które bardzo kocham, za którymi potwornie w pracy tęsknię… Odkąd wróciłam po ostatnim macierzyńskim, nie mogę się skupić, zawalam ważne spotkania, niechętnie zostaję po godzinach i z utęsknieniem oczekuję weekendu czy urlopu. Żeby pobyć z nimi wreszcie, napatrzeć się na nie, nacieszyć…
    I tak czytam, oglądam i płaczę. Nie mogę się pozbierać, bo decyzja nie jest łatwa przecież. Mąż na pewno będzie mnie wspierał, to przecudowny człowiek, ale jeszcze nie chcę nic mówić, bo sama muszę to przetrawić. Dobrze, że przede mną weekend.
    Miałam nie pisać, ale muszę. Inaczej nie byłabym sobą. Bardzo dziękuję, Rodzicielko, że otworzyłaś mi oczy. Jesteście cudowną rodziną. Nie wiem, jak widzisz siebie za 10 lat, czy dalej będziesz wyłącznie zajmować się domem i trójką 😉 dzieci, ale ten czas jest Wasz. To jest naprawdę piękne i żadne wakacje na Dominikanie czy narty w Alpach tego nie zastąpią. Ale przecież Wy to wiecie 🙂
    Tak sobie jeszcze myślę, po przeczytaniu hurtem wszystkiego… może nie powinnam tego pisać, ale nie dajcie się zwariować temu blogowi. Nie potrzebujesz go do szczęścia, jestem o tym przekonana!
    Dobrej nocy, B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *