i ostatnia. Nasza historia ze smoczkiem dobiegła końca. Z Kubą poszło równie łatwo, co z Lenką – wystarczyło udawać, że „monio”, którego domaga się młodociany przed snem, to „mlenio”, czyli mleko, które przecież już wypił. Dwa wieczory i po smoczku. Czasem żałuję, że tak się stało, bo usypianie dwójki nieustannie mówiących maluchów jest ciut trudniejsze. „Zatyczka” w dowolnej postaci przydałaby się obojgu 😉
Wpisy otagowane jako: Lovi
Był sobie smoczek, część druga…
Kliknij, aby wyświetlić cały wpis
Opublikowany w kategoriach: lenaikuba.pl