- Co chciałabyś dostać w prezencie, Lenka? - zapytałam w sobotę rano, trochę va banque, bo wszystko było już spakowane...
- W prezencie? Tort!
- Ale tort już jest, upiekłyśmy przecież. Mam na myśli taki prezent, wiesz...
- Nie, nie wiem. Jak od Mikołaja?
- Mhm.
- To może jakąś książkę fajną... - spojrzała w podłogę bez większego entuzjazmu, po czym podniosła uśmiechnięte oczy - Ale goście będą?
Gdybyście zapytali naszą czterolatkę, co jest najfajniejszego w urodzinach, z pewnością odpowiedziałaby, że "imprezka". Spotkanie z najbliższymi, gdzie to ona jest w absolutnym centrum zainteresowania, życzenia, ściski i całusy, gwar rozmów, tańce, balony (koniecznie!) i tort ze świeczkami, który przygotowywałyśmy wspólnie od dwóch dni. Prezenty? To bonus, przypominający o tym sympatycznym dniu później, podczas zabawy czy przed lekturą, ale nie one są tego dnia najważniejsze.
Ogromnie mnie cieszy, że udało się nam, rodzicom (zasługa w tym Rafała niemała, on ma prezenty w nosie :P) w ten sposób ukształtować Lenę. Uwielbiam obdarowywać moje dzieciaki, upominki wyszukuję odpowiednio wcześniej, dobieram starannie pod każdym kątem, w miarę możliwości rozdysponowuję pomiędzy członków rodziny. Ale kiedy już je wręczam, nie robię przy tym wielkiej pompy, nie wypytuję, czy się podobają, nie robimy wieczornego "remanentu". Obserwuję, notuję w pamięci spostrzeżenia, aby mieć materiał na następną okazję.
Dlaczego o tym piszę? Piszę, bo "afirmację prezentów" właśnie pamiętam ze swojego dzieciństwa. Z całym szacunkiem dla moich rodziców, na pewno mieli dobre intencje. Chcieli mi nieba przychylić, ale potem koniecznie musieli się upewnić, czy jest odpowiednio niebieskie... Skutkowało to tym, że nieodpowiedni odcień potrafił zepsuć mi każdą "imprezkę". Złe dziecko, zła kobieta - to ja. Wciąż się z tego leczę, bo mój własny mąż parę lat temu niemal przestał kupować mi prezenty i robi to sporadycznie, kiedy jest absolutnie przekonany o trafności swojego wyboru, zazwyczaj bez okazji.
Dość o mnie, porozmawiajmy o moich prezentowych wyborach ;)
1. Drewniane instrumenty muzyczne Tidlo - genialne. Pudło pełne marakasów, kastanietów i innych, których nazw nie potrafię podać, ale grają piękne, a co najważniejsze w przypadku silnego i ruchliwego dwulatka w domu - zdają się niezniszczalne.
2. Astrid Lindgren, Lotta. Trzy opowiadania, Wydawnictwo Zakamarki. Pierwsze, "Pewnie, że Lotta umie jeździć na rowerze", idealnie wpisuje się w temat dzisiejszego wpisu, uświadamiając, że to nie cena prezentu, a sam gest ma największą wartość. Cudna książka.
3. Ukulele sopranowe Harley Benton - kupione TU, ale po zakupie (jak zwykle!) znalazłam taniej TU. Pięknie brzmiąca i odpowiednia rozmiarem dla czterolatki "gitara", jak każdy "prawdziwy" instrument jest bardzo delikatna i musimy z nią uważać na małego człowieka-demolkę, inaczej zwanego Kubą, któremu bardzo się spodobała i najchętniej chodziłby z nią wszędzie, także do wanny. Tłumaczymy, tłumaczymy, tłumaczymy.
4. Melaminowe kubeczki Rice - w przeciwieństwie do ukulele - Kubo-odporne, do tego śliczne i nie za duże.
5. Domek dla lalek od Drewnoreli, tworzy komplet z garażem, choć jest w nieco innej skali. Piękny na surowo, ale planujemy dekorację.
Jeśli nie spodobały Wam się moje pomysły (a spodobały się? ;)), sprawdźcie listę, która powstała przy okazji Dnia Dziecka.
Chcecie przepis na pyszny i prosty tort? :) Trochę się zawalił, bo to moje pierwsze podejście, ale zniknął w moment :)
PS. Z całego serca dziękuję za każdego SMS-a, którego wysłaliście i na którego wysłanie namówiliście znajomych i rodzinę. Nigdy w życiu nie wygrałam żadnego konkursu, a tym razem dzięki Wam czuję, że wygrałam! Dla ciekawskich - zajęliśmy cudowne 38. miejsce! :)
Piękne prezenty 🙂 sama nie mogę patrzeć na plastikowe zabawki w pstrokatych kolorach więc tylko czekam, aż będę komu miała robić takie piękne prezenty 🙂
a zdjęcie gdy Lenka dmucha świeczki jest przesłodkie <3
Sto lat dla małej księżniczki, mam nadzieję, że „imprezka” sie udała 🙂 Tort wygląda super, ja chętna na przepis 😉 Co do prezentów-to u nas niestety-graja istotna rolę-nie spisałam się chyba w tej kwestji, choć sie starałam….buuuuu
Sto lat dla Lenki….uwielbiam Was 🙂 Sms poleciał :)…ja poproszę o przepis na torcik…Dziękuję Marzena:)
Wszystkiego najlepszego dla Lenki! Prezenty są świetne, kawał dobrej roboty Matka 🙂 Tort w gwiazdki, padłam na twarz z zachwytu..Musisz konieczne dać przepis, bo powoli sama wpędzam się w kompleksy, że ja nic upiec nie potrafię :/ Beztalencie jestem jeśli chodzi o ciasta, ciasteczka, placki…
Piękne ukulele. Papuguję i podobne dostanie moja 4latka w sierpniu. Wszystkiego naj, naj, naj dla Lenki
Sto lat dla Lenki!
Też sama wybieram, albo sugeruję prezenty od najbliższych. Wiemy, że dostaniemy wtedy coś wartościowego, a nie np. fałszujące plastikowe cymbałki w kształcie fortepianu (koszmar!).
Prezenty dla Leny pierwsza klasa! Domek jest marzeniem na przyszłość, instrumenty są na naszej wish liście na dzień dziecka 😀
A co tak mało zdjęć? 🙂
To samo pomyślałam! Będą jeszcze…?
Miało nie być, ale – bardzo proszę 🙂
Ja poproszę przepis na tort 🙂 Prezenty świetne, jedno i drugie w sam raz na kwietniowe urodziny u nas!
Pozdrawiam!
dla domku dla lalek urodzilam córkę 🙂
Pewnie,że chcę przepis na tort….pod warunkiem,że zrobienie go nie zajmuje pół dnia, nie lubię za długo w kuchni siedzieć 🙂 A mojemu Bąkowi też staram się pokazać,że nie prezenty są najważniejsze, że cudnie jest się spotkać i po prostu pobyć razem, bo tak naprawdę w dzisiejszych czasach wszyscy za czymś i gdzieś gonią, a takie urodziny/imieniny/rocznica/etc. to taka chwila,żeby zwolnić i nie pędzić 🙂 PS. smsy już poszły 🙂
Jak Ty to robisz, że goszcząc u Ciebie i czytając Twoje wpisy mam błogi uśmiech na twarzy i czuję się zrelaksowana? 🙂 to tak jakbym wzięła głęboki oddech i wypuściła wszystkie swoje zmartwienia i troski hen, hen daleko 🙂 Świetny post, napewno bardzo się przyda niejednemu 🙂 ja mam córcię 13-miesięczną,to chyba jeszcze nie czas na takie upominki, ale jak przyjdzie pora ,to sobie odnajdę tę listę i przeanalizuję, co będzie trafionym dla niej prezentem 🙂 Propozycje wydają się być warte rozważenia 🙂 Ulżyło mi, że w czasach, jak dzisiejsze,nie tylko ja jestem taka „inna”, jeśli chodzi o temat dawania i otrzymywania prezentów. Sądziłam,że to ja jestem ostatnią osobą na tym świecie, która kompletnie nie zwraca uwagi na to, co otrzyma, a jeśli już, to nie ma znaczenia wartość pieniężna podarunku. A już najbardziej wzruszają mnie prezenty wykonane samemu, lub też dane „od serca”. Bardziej emocjonalne będą dla mnie polne kwiatki zebrane spontanicznie przy drodze,niż najdroższy wypasiony bukiet z kwiaciarni. I właśnie w takim przeświadczeniu,że to nie pieniądz rządzi człowiekiem, a człowiek pieniądzem i że to my ustalamy,co jest dla nas wartościowe,chciałabym wychowywać dzieci. I jak czytam,że i Wy z mężem macie podobne zdanie,to aż ciepło na duszy się robi 🙂 Kolokwialnie twierdząc, będą z Waszych dzieci ludzie :))) wzruszyła mnie Lenka tym, co dla niej w dniu urodzin było najważniejsze…obecność bliskich obok…ale to rozbrajające. I piękne zdjęcia,piękne!
ooo i oczywiście proszę o przepis na tort!!! nie wiem,czy któraś z Was zamawiała kiedykolwiek w cukierni tort dla dziecka na urodziny…bo ja tak,w dwóch niezależnych cukierniach i oba były wręcz niejadalne 🙁 co z tego,że śliczne z wyglądu,jak się tego przełknąć nie dało…Dlatego nauczona doświadczeniami z pierwszych urodzin Oli,następne torty postanowiłam zrobić sama. I chętnie skorzystam z Twojej pomocy 🙂
Cudowne prezenty, cudowny tort i w ogóle cudowni Wy! :)Także planujemy zakup ukulele i tych przeszkadzajek Tidlo 🙂 A co do Kuby… nasz Synek ma 20 miesięcy, mamy gitarę klasyczną (oboje z mężem jesteśmy muzykami) i przyznam szczerze że jeżeli ukulele jest w miarę dobrze zrobione to nie powinno się nic stać. Miłosz początkowo bardzo mocno szarpał za struny ale już się nauczył że efekt jest lepszy jak robi to delikatniej. I z gitarą także chodziłby najchętniej wszędzie 🙂 Pozdrawiam. 🙂
Zawstydzacie i zmuszacie do refleksji, again. SMS poszedł. Pozdrawiam.
O, to widzę, że Lenka jest niemal co do dnia w tym samym wieku, co moja córka 🙂
Myślałam o instrumentach, ale już sama myśl przyprawiła mnie o ból głowy 😉 Dziecko dorwało się już do mojej gitary klasycznej i wygrywało na niej swoje kompozycje: melodia OK, ale teksty były powalające.
Książki już kupiliśmy, czekamy na ‚Nudzimisie’ i ‚Pośpiesz się, Albercie’ – to pierwsze podobno fajne, to drugie – konieczne!
Ode mnie osobiście Ula dostanie tipi, mam już materiał (nawet dwa do wyboru), mam kijki, tylko muszę usiąść do maszyny. Potomka ma fazę na domki i chowanie się (kto nie miał, ręka do góry!), ale domek z poduszek zdjętych z kanapy dokonuje swojego żywota w ciągu pięciu minut najdalej i jest rozpacz, bo katastrofa budowlana i ‚mamo, zbuduj jeszcze raz’ (i jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz…..). Jeszcze tylko tort (gdzieś widziałam przepis na tort pomarańczowy z kremem na bazie kefiru i chętnie bym to przećwiczyła).
Wszystkiego dobrego 🙂
Ja też pamiętam to ciągłe wypytywanie czy prezenty trafiony dlatego sama nigdy o to nie pytam:P
PS. Poproszę przepis:))))
Prezenty urocze, bardzo odpowiednie jak dla czterolatki.. To jest cudowne móc sprawiać radość i nie tylko prezentami, ale atmosferą, przygotowaniem do urodzin, począwszy od własnoręcznych zaproszeń, przez samodzielnie upieczony tort (nawet gdy nie do końca wyszedł nam taki jakie było zamierzenie), obowiązkowych baloników, wyczekiwanych gości… to lubię, to lubią bardzo moje dzieci, i zawsze traktujemy ten czas jako wyjątkowy… pozdrawiam
Mam nadzieję, że pochwalicie się aranżacją domku 😉 Jest piękny! 🙂
Piękne prezenty, szczególnie domek!
Wszystkiego najlepszego dla małej spryciarki! Kadry jak zwykle magiczne i szczere :)))
Bezczelnie śliczne kobiety i przystojny mały mężczyzna 🙂 Samych cudowności dla Lenki!
Trochę przykro z konkursem, trzymałam kciuki mocno, ale dla mnie i bez tytułu jesteście Blogiem Roku!
Pozdrawiam!
Ciekawe jest to, co piszesz o prezentach! Ja sama mam dużą potrzebę otrzymywania i dawania prezentów i zawsze utrzymywałam, że to jest po prostu mój „język miłości”. Ten wpis dał mi jednak do myślenia…
PS. Cudowne 38 miejsce – jesteś wielka :))) Ale fakt, następnym razem musimy pomyśleć o innej kategorii. Może: blogi nastolatków? 😉
Piękne zdjecia, jakim aparatem i obiektywem robi Pani zdjęcia?
Książka najlepsza! jako dziecko zaczytywałam się w tej autorce. Gratuluję córeczki, miło wiedzieć, że są dzieci z takim fajnym, niekonsumpcjonistycznym podejściem do urodzin.