OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1000 s.
"Ech, to był ciężki miesiąc!", pomyślałam przed zaśnięciem o minionym właśnie marcu, kilkadziesiąt minut po północy - z zamkniętymi powiekami, acz otwartymi ramionami - witając Prima Aprilis. Kilka dni później te same oczy otwierałam coraz szerzej, przecierając je raz po raz ze zdumienia, kiedy przeglądałam w aparacie marcowe zdjęcia. Albo mój aparat przebywał w alternatywnej rzeczywistości, albo - co z logicznego punktu widzenia bardziej prawdopodobne - nie było wcale najgorzej :)
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1250 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1250 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1250 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/500 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/2000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/640 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/800 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/640 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/640 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/640 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/400 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/160 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO400, 1/4000 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO400, 1/4000 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/2000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/1000 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO1600, 1/60 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO1600, 1/60 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO1600, 1/60 s.
OLYMPUS M.75mm F1.8
f/1.8, ISO1600, 1/60 s.
OLYMPUS M.12mm F2.0
f/2.0, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.12mm F2.0
f/2.0, ISO100, 1/800 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/1250 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/640 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/640 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/800 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/2000 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/800 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO200, 1/800 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/2500 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/2000 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/2500 s.
OLYMPUS M.17mm F1.8
f/1.8, ISO100, 1/2500 s.
PS. Od dłuższego czasu pytacie, co się dzieje z blogiem. Postaram się odpowiedzieć najlepiej, jak potrafię. Blog powstał z potrzeby próżnej matki, potrzeby dzielenia się ze światem radością, jaką daje obcowanie z dziećmi. Dziś, kiedy dzieci są większe, coraz szczelniej wypełniają mój świat. To z nimi chcę i mogę dzielić radość z codzienności, inaczej mówiąc - kumplujemy się :) Dlatego już w wakacje zdecydowałam, że nie będę publikować tu swoich refleksji na temat wychowania. Nie stałam się z dnia na dzień bezrefleksyjnym rodzicem, bynajmniej. Uznałam po prostu, że moje dzieci zasługują w tej materii na prywatność. Więcej na ten temat pisałam tutaj. Zapowiedziałam wówczas zmiany, jednak nie spodziewałam się, że tak trudno będzie wcielić je w życie... Wyabstrahowanie obiecanego "lifestyle'u" okazało się zadaniem karkołomnym i ponad moje siły. Straciłam kompletnie rozeznanie, co jest jeszcze intymne, a co już nie. Narzuciłam sama sobie cenzurę, która zakleiła mi usta. Ileż można pisać (i czytać) o pogodzie?
Dodatkowo w październiku (sic!), jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, księżniczka Lenka postanowiła jeszcze bardziej wydorośleć i kategorycznie odmówiła drzemki, co dało nam trochę fajnego, szeptanego dziewczyńskiego sam na sam, znacząco ograniczyło jednak mój czas oraz ukierunkowane internetowo możliwości twórcze. Komputer poszedł w odstawkę, służąc niemal wyłącznie do zgrywania zdjęć - dyskiem, którego pojemność (o dziwo!) okazała się równie ograniczona, co mój czas. Dzięki Wi-fi w aparacie udaje mi się niekiedy podzielić z Wami lepszym czy gorszym kadrem na naszym Instagramie, który stał się dla mnie oknem na wirtualny świat.
Tymczasem drogą ku dorosłości po piętach depcze starszej siostrze Kuba - Złotousty Człowiek Demolka, Niesubordynowany Przylepa, Pies Ogrodnika. Drzemie coraz krócej i, pomimo starań, coraz rzadziej. Osobno czy w duecie - zapewniają matce rozrywkę na najwyższym możliwym poziomie: czytanie, malowanie, wycinanie, wyklejanie, układanie, oglądanie, śpiewanie, tańczenie, gimnastykę. Wszystko okraszone dyskusjami o zagadkach wszechświata, szczególnie głębokimi na spacerach. A że najwyraźniej oboje czerpią energię z kosmosu, po wygaśnięciu tych wulkanów (dłuuugo po wieczorynce) ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę, jest... Lena&Kuba. Z całym szacunkiem dla wulkanów - czy kogoś to dziwi? Chciałabym podzielić się z Wami ulubionymi lekturami, grami, zabawami, filmami, ale kiedy kończy się dzień dzieci... chętniej sięgam po te dla dorosłych.
Czy to oznacza, że blog przestanie istnieć? Nie. Wciąż poszukuję sposobu i szukam odpowiedniej formuły, drogi do dorosłości mojego trzeciego dziecka. Drogi, której nie znajdzie samo. A szkoda ;)
Rozumiemy. Doskonale! U mnie też pusto, bo pisanie utraciło (znowu?/chwilowo?) podszewkę fajności. Fajnie jest być w codzienności i nie musieć myśleć o niej w kategoriach – co by z naszego życia dodać na bloga…
Trzymam kciuki za znalezienie złotego środka, bo ja od niedawna tu jestem i czuje straszny niedosyt 😉
No to smutno, że będzie Was trochę mniej 🙁 Dobrze, że nie znikacie całkowcie, bo blog jest pierwsza klasa 🙂 Zwłaszcza zdjęcia opowiadają całą Waszą historię, więc chociaż tego nie pozostawiajcie w tyle 🙂 Miłych i wypełnionych dni dziećmi – w końcu o to tutaj chodzi 🙂 Dzieci są najważniejsze, więc wybaczamy – aż idę się przytulić do mojej Groszki 😉 Pozdowienia dla WAS 🙂
Niedawno odkryłam ten blog. Zdjęcia są cudne, dzieciaki boskie. Z zapartym tchem obejrzałam wszystkie zdjęcia. Fajnie tak się ogląda Lublin z innej perspektywy. I jako matka chętnie wykorzystam kilka pomysłów na fotki.
Brakuje Was bardzo, ale doskonale rozumiem. Znalezienie ‚złotego środka’ na pokazywanie i opisywanie życia jest trudne. A przy tym czas, który nie wiem jak i dlaczego, ale wraz z rosnącymi dziećmi kurczy się… Jest go coraz mniej, a tyle trzeba zrobić i jeszcze drugie tyle chciałoby się…
Lenka bardzo się zmieniła, wydoroślała. Widać to po minach nawet. Duża dziewczynka już z niej.
Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiamy!
Brakuję Was. A Twoje zdjęcia są takie magiczne, że czeka się na nie z utęsknieniem 🙂
Dopiero niedawno natrafiłam na wasz blog, rozumię że zwalniasz tępo, chociaż ja mam jeszcze tu dużo do nadrobienia. Wiem, że blogi modowe i rodzicielskie są w Polsce od kilku lat – i większość z nich zmienia teraz kierunek. Chyba staje się to normalne gdy dzieci dorastają. Ja sama od niedawna dopiero tworzę blog http://simplebabylife.com/ – głównie modowy narazie, ale w planach mam dużo tematów parentingowych. Mój synek nie ma jeszcze półtora roku. Mieszkamy w Nowym Jorku i przed dzieckiem nasze życie w dużej mierze wypełniała praca, więc sfera blogosfery jest mi zupełnie obca. Wszystkiego się uczę. Na tym etapie u mamy pojawia się potrzeba realizacji intelekualnej i dzielenia się swoimi przemyśleniami. Mimo , że jestem w domu i mam tylko jedno dziecko ciężko znależć czas . Każdą chwila z małym jest taka cenna. Chciałabym więcej pisać, tworzyć lepsze zdjęcia, uczyć się nowego, poznać zaplecze blogowania (chociaż to jest trudne, nie znam nikogo i nie wiem gdzie pytać:)). Podziwiam Cię za to co stworzyłaś do tej pory i wierzę że znajdziesz złoty środek.
Pozdrawiam
Witaj Paulino
Czy Lenka i Kuba będą chodzili do przedszkola? Mnie trudno się będzie rozstać nawet na te kilka godzin z córeczką…
Zdjęcia jak zwykle magiczne…:) Szkoda jednak, że tak rzadko pojawiają się, ale rozumiem :*
Zdjęcia piękne! P.S. Nie pomyślałabym w takim momencie (chore dziecko) o robieniu zdjęć 😉
Przecudowne zdjęcia. Wzruszające, zabawne, piękne. Chcę więcej, więcej…
Od wielu miesięcy po cichutku podglądam co ciekawego dzieje się na Twoim blogu i niezmiennie zachwycam się Twoimi zdjęciami. Są cudowne. To one przyciągają mnie tu za każdym razem. Żałuję, że wpisy pojawiają się coraz rzadziej. Szkoda, że czas nie rozciąga się jak guma do żucia 🙂 nie pozostaje mi nic innego jak cierpliwie czekać na kolejne zdjęcia, które są nieustającą inspiracją do pracy nad własnym warsztatem 🙂