Kochani! Od poniedziałkowego wieczoru jesteśmy w domu, a ja wciąż nie mogę dojść do ładu ze zdjęciami i... emocjami, których całego wachlarza doświadczyłam przez ostatnie kilka tygodni. Nie wiem, czy będę potrafiła... czy będę chciała o wszystkim napisać, ale jedno jest pewne: nie jestem już tą samą sobą, którą byłam przed wyjazdem. Cisza na blogu to poniekąd cisza przed burzą. Burzą zmian - tym razem duuużych zmian - echem tych, które zaszły we mnie tego lata. Do zobaczenia wkrótce!
nie pozbierałam się po tych wakacjach. dwa tygodnie z dala od wszystkiego co miało klawisze, zmiany w dzieciach. moge napisać że rozumiem, mimo że zapewne wszystko było inne. wracajcie, czekam.
Mojej ŚP Babcia zwykła mawiać….”zmiany są potrzebne, tylko krowa stoi w miejscu”. Święta to prawda, życie potrzebuje zmian, czasem delikatnych, innym razem mocniejszych, a czasami przydaje się też trzęsienie ziemi … żeby człowiek zobaczył co tak na serio jest w życiu ważne 🙂 Cokolwiek i jakiekolwiek by te zmiany miały być, trzymam kciuki i życzę wytrwałości 🙂 Pozdrowienia dla Dzieciaków 🙂
czyżby??? czy ta moja pierwsza myśl się ziści? pisz kochana, pisz
Po każdej burzy jest słońce 🙂 Zmiany, oby na lepsze.
Ze zdjęć widzę podobieństwo do naszego mazurskiego raju na M. 😉
Juz nie mozemy sie doczekac!!!! Brakowalo Was bardzo… liczymy na regularne wiesci od Was 😉
Oby tylko to były zmiany na lepsze 🙂