Wygląda na to, że po kilku tygodniach zmagań ze zbuntowaną prawie czterolatką, zaczynam kumać, jak temat ugryźć, coby jej nie ugryźć, choć nierzadko mam ochotę, bynajmniej nie dlatego, że jest słodka. Słodka też potrafi być, nie przeczę, i w tym szczególe chyba tkwi (nomem omen) diabeł. Jeśli nie rozumiecie sensu przeczytanych przed chwilą słów, oznacza to, że nie jesteście (nie byliście) rodzicami zbuntowanej czterolatki, względnie zbuntowanego czterolatka. Albo ja zwyczajnie bredzę.
Kumać, jak napisałam, dopiero zaczynam, więc na razie wymądrzać się nie będę. Zdradzę tylko, że przeogromne znaczenie w całym procesie skumowywania (?) miał wspólny spacer, bez brata, nawet śpiącego. Ostatnimi czasy zaniedbałam nieco tę część naszej relacji, nasze dziewczyńskie sam na sam, nad czym bardzo ubolewam i zamierzam czym prędzej nadrobić.
Ciąg dalszy nastąpi :)
Lena:
czapka - C&A (dział damski)
szalik - iloko.pl
kurtka - H&M (wyprzedaż)
sukienka - C&A
rajstopki - Next
buty - Zara
PS. Urywek z Leny "chwili słabości":
- Idziesz, Lenka?
- Nie, nie idę.
- Zostajesz?
- Nie!
- Hmm... to co zrobisz?
- Nic.
- Nic?
- Wystrzelę się w kosmos!
no i jak tu się nie roześmiać z takiego tekstu? dobrze, że to jeszcze przede mną, może się jakoś uodpornię czytając takie mądrości 😀
Doskonale rozumiem Twoje słowa!!! Tylko że moja bunt przechodziła jako 2 latka więc czym prędzej posłałam ją do przedszkola c o by ją w kosmos nie wystrzelić haha i tym sposobem udało mi się przy pomocy pań przedszkolanek ustatkować moje dziecko;) Teraz ma prawie 5 lat i zdarzają się jej wybryki, ale nie dziwie jej się, od 9 miesięcy musi dzielić się rodzicami z bratem. Najgorsze są jej popisy i „pyszczenie” aż się dziwie skąd one bierze te teksty! I tak samo jak Ty staram się kilka razy w miesiącu pobyć z nią sam na sam. Biorę ją wtedy na maraton po Plazie bo to lub, lody w Grycanie i frytki w KFC do tego przytulasy z mamusią no i wieczorem uciekam od męża i Jaśka z sypialni i tę nockę spędzam z nia w jej pokoju co by poczuła się wyjątkowa. . . radość ogromna, dziecko zaspokojone mamą aż do następnego razu;) Pozdrawiamy!
Nikt pewnie tego już nie pisze, bo ile razy można, ale… PRZEPIĘKNE ZDJĘCIA! Uwielbiam tu zaglądać po te zdjęcia, nacieszyć oczy i nigdy się nie zawodzę. A kolory dziś absolutnie niesamowite!
Pozdrawiam ciepło tej wiosennej zimy 🙂
Witam! Trafiłam tu wczoraj z bloga Potwory Wózkowej i nie mogę się napatrzeć, naczytać. Wspaniały blog, sympatyczna rodzinka, nie przestawajcie nadawać! Wydaje mi się, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić 🙂
Boska jest! Tośka ma czasem takie teksty, że opieprzając ją muszę się mocno gryźć w język żeby śmiechem nie wybuchnąć… ciężko jest ale trzeba trzymać fason 😛
Ciekawe, czy tylko czterolatki plci żenskiej tak mają… czy mnie, jako matkę chłopa, też czeka to za… 3 lata…
Kurczę..moja 2,5latka łudząco przypomina Twoją niespełna czterolatkę…osotanio przerabiamy podobne dialogi okraszone płaczem na końcu…cząsto nie wiadomo o co chodzi…
Ojjj chyba trochę bredzisz 😛 Sama mam czasami ochotę wystrzelić się w kosmos, czy to znaczy że jestem zbuntowaną (o zgrozo!) prawie 30-latką!? Dobra, być może jestem ;)))) Mariana (lat prawie 4) „buntuje” się od kiedy zaczęła mówić, od tego czasu otwarcie mówi co chce a czego nie i czasami nie sposób jej przekonać do swoich racji. Nauczyłam się z tym żyć i zaakceptowałam, że czasami zbyt mocno pokazuje że „jest kobietą. Ma wahania wagi i wahania nastroju” 😉 Zresztą jak sobie przypomnę co ja wyprawiałam jako 14-18 latka wiem, że cały BUNT jeszcze przed nami 😀
Ała! Po przeczytaniu dialogu stwierdzam, że rzeczywiście niepokorna dusza!
Lubię takie dzieci. Charakter nie woda.
Oby moje takie nie było ;).
Ja mam dwulatka, ale wiem już co to bunt.. na razie bunt dwulatka, podobno bunt trzy latka jest sto razy gorszy, więc już nie chcę sobie wyobrażać siły rażenia buntu czterolatka.
Ale tak to prawda mama musi poświęcić więcej czasu córce, sam na sam. Widzę to po synu, który chce takiego „sam na sam” z tatą, Tylko z nim chodzi za rączkę, z nim jest to puszczanie samochodów po podłodze itp. Matka się nie nadaje. Z matka jest „fe” za rączkę, z mamą trzeba położyć się na podłodze w sklepie.. Ciekawe co zacznie robić jak pojawi się drugie bobo.
Ja buntów nie zaznałam, bo jestem wyłącznie dla mojego synka, który ma to szczęście i jest jedynakiem
(już zapewne nie długo potrwa to szczęście,bo planujemy uszczęśliwić naszego syna młodszym rodzeństwem) ale ….
jako osoba, która ukończyła pedagogike przedszkolna i psychikę trzy-cztero-pięcio i sześcio latka musiałam opanować do perfekcji
chwalę Cię za prawidłowe rozkminienie Leny, dzieciaki w wieku trzy- cztery utożsamiają się z płcią rodzica .. dziewczynki z mamusiami, chłopcy z tatusiami..
i najważniejsza jest obecność tych osób.. Lena mogła się poczuć trochę na uboczu z powodu Kuby, zapewne Wasza uwaga była bardziej swego czasu skupiona na nim …każdy w czasie świątecznym zwracał tez uwagę nie tylko na nią ale i na Kubusia… z tego co pamietam Kuba miał też niedawno urodziny… uwaga jest też mocniej skupiona na nim, bo jest młodszy, zaczyna się komunikować w sposób „ludzki” 😀 Lena jako starsza poczuła się na uboczu, poniekąd odtrącona…. (co absolutnie nie musi odbić się na relacjach rodzeństwa a właśnie rodzic-dziecko )polecam powtórzyć wypad dziewczyński na spacer/ zakupy/ do kina na babski film 🙂 wróci szybko wszystko do normy 🙂 możecie coś zrobić też razem w kuchni 🙂 coś dla Waszych chłopaków :))) metoda sprawdzona, bunt niejednokrotnie po moich radach opanowany :)))) POLECAM ! :)))) całuję przesłodką Lenę ! 🙂 i ściskam mocno Kubunia …pozdrawiając go od Wojciecha, mojego syna 🙂 buziaki ! :*
witam, jakiego aparatu i obiektywu uzywasz? piekne zdjecia, pozdrawiam
piękna ta twoja malutka 🙂
te zdjęcia.. jak zamglone, ciepłe wspomnienia… nawet jeśli jest czapa, chłód, to prawiły, że ciepło mi się zrobiło 🙂
Jak dobrze, ze moja jeszcze nie gada :))
O jak ja Cię doskonale rozumiem. Mój prawie trzylatak też ma takie fazy buntu, kiedy sam nie wie czego chce. Biorę wtedy głęboki oddech i staram się przetrwać.
o rany, to ja mam w domu prawie trzylatkę i podobny terror przeżywam już teraz 🙂
u nas po wymianie zdań która zawsze kończy się wrzaskiem, leci tekst: „przytul mnie bo ja jestem zmęczona”! i weź nie wymiękaj 🙂
też mam takie dni, że najchętniej wystrzeliłbym się w kosmos 😉 Lena to ma gadane. Bardzo sympatyczna bohaterka bloga. Miło tu zajrzeć i poczytać cóż tam u maluchów słychać. Moje jeszcze nie mówią, ale jak zaczną dyskutować hoho będzie sie działo. Can’t wait